Ojciec Święty zaprosił mnie na „Anioł Pański” do Castel Gandolfo i powiedział, że mam jechać do Polski i objąć funkcję nuncjusza apostolskiego, aby odbudowywać to, co tam zostało przerwane przez lata komunizmu, i w nowej rzeczywistości doprowadzić do pełnej normalizacji życia Kościoła w Polsce. Niedziela, 13 września 2009
Gdy natomiast chodzi o Korpus Dyplomatyczny, to chciałbym zauważyć, że było pewne naleganie ze strony władz państwowych, by stanąć na czele Korpusu. Miało to swoje uzasadnienie w historii: papież Benedykt XV podniósł Nuncjaturę Apostolską w Polsce za czasów nuncjusza Achillesa Rattiego do rangi nuncjatury pierwszej klasy i w związku z tym nuncjusz stawał się zarazem dziekanem Korpusu Dyplomatycznego.
Zabiegali o to później zarówno prymas Wyszyński, jak i władze państwowe. W praktyce doświadczenie to rodziło się powoli, ale dzisiaj spotykam się z członkami Korpusu Dyplomatycznego jak z przyjaciółmi, czując się w jakimś sensie także duszpasterzem tego środowiska. I jako taki jestem bardzo dobrze przyjmowany. Kiedy żegnaliśmy ambasadora jednego z krajów muzułmańskich, powiedział, że po raz pierwszy w swoim życiu spotkał się z przypadkiem, że dziekanem Korpusu jest duchowny katolicki. Ale po doświadczeniu w Polsce, gdyby przyszło mu głosować w demokratycznych, wolnych wyborach, to by się za takim rozwiązaniem bez wahania opowiedział. To była satysfakcjonująca wypowiedź, która usposabia do dalszej intensywnej pracy w tym kierunku.
– A jak układała się współpraca z władzami cywilnymi?
– Znalazłem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych doskonałych partnerów w osobie Krzysztofa Skubiszewskiego, który był wybitnym prawnikiem i doskonałym ministrem. Często myślą wybiegam do tego czasu. Każde wystąpienie min. Skubiszewskiego było nacechowane merytoryczną treścią i ambasadorowie zabiegali później o teksty tych wystąpień, bo linia polityki zagranicznej, wzajemnych odniesień, dobrosąsiedzkich stosunków i wizja określonej perspektywy rozwoju Polski jako państwa mieszczącego się w strukturach Europy i świata była przejrzysta i jasna.
Następcy min. Skubiszewskiego szli po tej samej linii. Zarówno protokół dyplomatyczny, jak i współpraca z MSZ, które jest podstawowym punktem odniesienia dla naszych kontaktów, układały się bardzo dobrze. Także kontakty z kolejnymi prezydentami, z rządem i jego przedstawicielami, m.in. w osobach premierów, będę dobrze wspominał. Zdarzały się takie sytuacje, że trzeba było stawiać pytania odnośnie do stanowiska Polski w wymiarach międzynarodowych, ale także w określonej sytuacji wewnętrznej.
Zawsze później dziekan korpusu dyplomatycznego musiał podziękować za takie spotkania, ale wcześniej zabiegać o to, aby zaistniały. Wszystko razem wzięte tworzyło dobry klimat i dlatego sądzę, że także z tego punktu widzenia posługa nuncjusza w Polsce na etapie, kiedy mnie wypadło to zadanie spełniać, to był dobry przyczynek do budowania pożądanej wizji Polski w świecie przez posługę ambasadorów.
– A jak kształtowały się kontakty Ekscelencji z zakonami?
– Przede wszystkim zakony mają swój udział w posłudze ewangelizacyjnej i pracach Konferencji Episkopatu Polski. Na początku siostry zakonne z różnych zgromadzeń, stanowiące Konferencję Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich, nie bardzo wierzyły w to, że może dojść do nowelizacji statutu, który nie w pełni odpowiadał wymogom dzisiejszej rzeczywistości. Zabiegałem więc o to, aby stworzyć nowy statut, uwzględniający dzisiejsze życie charyzmatyczne w świecie, żeby siostry mogły wybierać władze zwierzchnie, tworzyć struktury KWPZŻ.
Kiedy statut został nakreślony, poprawiony i zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, okazało się, że w tej auli KEP, w której odbywają się posiedzenia biskupów, miało miejsce pierwsze spotkanie, podczas którego odbyły się wolne wybory Konsulty Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich, poprzedzone Mszą św. W samych wyborach nie brałem udziału – nie dlatego, że nie miałem tytułu czy prawa, ale chciałem zostawić siostry same, żeby poczuły, iż są to w pełni demokratyczne, wolne wybory ich zwierzchniej władzy, która w innych Kościołach partykularnych w ten sposób zaistniała. To kolejny powód, by Panu Bogu dziękować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.