Zapis dyskusji panelowej, która odbyła się 10 X 2006 r. w Warszawie. Sesję z okazji VI Dnia Papieskiego zorganizował „Przegląd Powszechny” i Klub Inteligencji Katolickiej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie autoryzował swoich wypowiedzi ze względu na zakaz publicznych wypowiedzi z dn. 17 X 2006. Przegląd Powszechny, 1/2007
Zbigniew Nosowski: Każdy oczywiście reaguje inaczej. Najtrudniejszy, a być może też najciekawszy dla tej dyskusji jest ten wymiar relacji, które były między nami a ks. Michałem Czajkowskim. Z naszej strony była to jednoznaczna świadomość, że drogą miłosierdzia jest prawda. Miłosierdzie nie jest bezkarnością, jest dopełnieniem sprawiedliwości… Mamy sprawiedliwość, ale idziemy dalej, i to jest miłosierdzie. Mieliśmy zatem świadomość, że najlepszą drogą pomocy ks. Czajkowskiemu, naszemu przyjacielowi i duszpasterzowi, jest pomoc w stanięciu w prawdzie wobec tego, co było. Chociaż w dniu ogłoszenia artykułu w „Życiu Warszawy” nie wiedzieliśmy, jaka jest prawda. Mogliśmy tylko pytać, czy przytoczone materiały wyglądają wiarygodnie, czy nie. Na całe szczęście udało nam się dosyć szybko uzyskać w nie wgląd i wyrobić sobie przekonanie co do ich wiarygodności i autentyczności.
Jeśli mogę mówić w szerszej perspektywie, wspomnę o sprawach bardzo ważnych w rozmowie o lustracji. Leży mi na sercu to, by ten proces przebiegał dobrze. Nie ma ani politycznej, ani medialnej, żadnej możliwości, by go zatrzymać. A przebiega nie najlepiej właśnie z tego powodu, że dominuje medialna histeria, czasem konkurencja, interesy medialne. Dominują w tej sprawie także spory ideologiczne i polityczne. Dlatego wydaje mi się tak ważne myślenie o tej sprawie na płaszczyźnie etycznej, a także troska, by lustracja w Kościele dokonywała się inaczej, niż się to odbywa w logice mediów. Ja w ogóle wolę się zajmować teraźniejszością i przyszłością niż przeszłością. Przeszłością w sensie lustracji musiałem się zająć, gdy ona zajęła się mną, to znaczy moim środowiskiem, ale też wtedy, gdy uświadomiłem sobie, że tu w grę wchodzi również kwestia przyszłości.
Ograniczę się tu do Kościoła, ale podobnie można powiedzieć też w wymiarze społeczeństwa. Uczciwe podjęcie problemu współpracy duchownych z SB dotyka wiarygodności Kościoła, bo chodzi tu o tak kluczową sprawę dla naszego bycia chrześcijaninem, jak sumienie, jego wrażliwość, zdolność rozróżniania dobra od zła i nazywania spraw po imieniu. Chodzi też o inne tak kluczowe sprawy dla chrześcijaństwa, jak grzech i pokuta, sprawiedliwość i miłosierdzie, przebaczenie i pojednanie. To są sprawy zupełnie fundamentalne. Myślę, że dzisiaj potrzeba nam takich prób działania i myślenia, które będą łączyły wymiar troski o sprawiedliwość i prawdę z tym wymiarem poszanowania ludzkiej godności i otworzenia płaszczyzny, przestrzeni miłosierdzia. Mam wrażenie, że wokół problematyki lustracji nie tylko w Kościele, ale w ogóle, nastąpiło zderzenie postaw nie tylko politycznych, ideologicznych, ale i moralnych. Ludzi prawych można znaleźć wszędzie. Z jednej strony są ludzie inspirowani (i słusznie) wartością prawdy i sprawiedliwości, z drugiej strony też słuszną troską o godność, o miłosierdzie. Gdzieś tam w dialogu, czasem w sporze, niejednokrotnie ostrym, czasem, niestety, z metodami administracyjnymi, czego ks. Tadeusz Isakiewicz-Zaleski także doświadczał, rodzi się to, co mam nadzieję, będzie punktem milowym w całej tej debacie: książka o inwigilacji duchownych w Archidiecezji Krakowskiej przygotowywana przez ks. Tadeusza.
Myślę, że najważniejsze w tej perspektywie moralnej jest zadanie sobie pytania: Po co to wszystko? Zauważyłem ostatnio, dużo rozmawiając, jeżdżąc, dyskutując na ten temat, że na skutek złego przebiegu procesu lustracji oraz atmosfery sensacyjności i politycznych walk, którym cały proces podlega, zaczęła rosnąć (w moim odczuciu) liczba ludzi głęboko moralnych, którzy kompletnie nie chcą mieć z tym nic wspólnego, którzy najchętniej by te papiery spalili z pobudek czysto moralnych. Ten argument jest czasem używany instrumentalnie przez polityków, ale ja go słyszę też jako argument moralny. Dlatego tak ważne wydaje mi się zastanowienie, po co to wszystko. Można dawać różne odpowiedzi na to pytanie. Krótko je przytoczę. Są różne i wszystkie są na swój sposób prawdziwe, trafiają w tarczę. Ale czasami trafiają w dziesiątkę, czasem w piątkę lub w jedynkę.