Pojęcie celowości nieuchronnie niesie ze sobą konotacje religijne. Odkrycia naukowe przybliżyły nam wiele praw natury. Nurty intelektualne i duchowe religii i nauki przenikają naszą cywilizację od samych początków. Bardzo często występowały razem. Przegląd Powszechny, 2/2008
Ten mały epizod językowy stanowi dobry przykład ogólnej sytuacji: jakiś termin języka potocznego zostaje przeniesiony ze swego codziennego kontekstu w inną dziedzinę myśli i użyty w znaczeniu metaforycznym. W ten sposób wyraża pojęcie, którego odpowiednika nie ma w języku potocznym. Istnieją setki przykładów tego rodzaju. W podobny sposób, fundamentalne pojęcie wewnętrznej konieczności procesów naturalnych, które stanowiło o powodzeniu czy porażce nowego dyskursu, zostało ujęte terminem „anankē”. Ten wyraz należał do języka potocznego. Jego znaczenie wyjaśnia opowiadanie Herodota o pasterzu, który popełnia przestępstwo, zostaje zatrzymany przez strażników i zmuszony do przyznania się pod przymusem konieczności (de agomenos es tas anankas). Termin „anankē” oznaczał zazwyczaj wszystkie środki – od perswazji aż po tortury – dzięki którym można było zmusić przestępcę do przyznania się do winy. Teraz został użyty przez filozofów, by określić ukryty w sercu przyrody związek, który wymusza ukazywanie się zjawisk naturalnych.
Pitagorejczycy przyjęli inne rozwiązanie. Odkrycie alternatywy matematycznej dla dyskursu metaforycznego miało daleko idące konsekwencje. Od tamtych czasów nauki przyrodnicze żyją świadomością, że przyroda ma wewnętrzne związki konieczności, które tylko matematyka jest w stanie ujawnić i wyrazić. A jednak to nowe spojrzenie musiało walczyć o przetrwanie. Już Arystoteles, i to z różnych względów, przeciwstawił się tej szczególnej koncepcji dyskursu matematycznego o przyrodzie. W ostatnim rozdziale swojej „Metafizyki” ostro i ironicznie krytykuje spekulacje numerologiczne, a styl tej krytyki, w porównaniu z jego zwyczajnym stylem, sugeruje, że angażował się emocjonalnie w tę kwestię [5]. Wynika to z arystotelesowskiej koncepcji poznania filozoficznego, a w szczególności poznania przyrody. Słowemkluczem w tym względzie jest „przyczyna”. Sedno sprawy tkwi w tym, że według Arystotelesa, żadne rozumowanie odnośnie do przyrody nie jest wyczerpujące, jeżeli nie uwzględnia przynajmniej jednej z czterech przyczyn: materialnej, formalnej, sprawczej lub celowej. Jeżeli filozof ich nie odkryje, nie osiągnie swojego celu. Przyczyny celowe nie leżą w zakresie zainteresowań matematyka, ale filozof przyrody musi badać ich wszystkie cztery rodzaje [6]. Arystoteles nie pozwoliłby wejść do królestwa przyczyny celowej nie tylko matematykom, ale również fizykom-teoretykom. Wynika z tego wniosek, że dyskurs czysto matematyczny o przyrodzie w ogóle nie pomaga w poszukiwaniu mądrości i nie jest zdolny do naświetlania ostatecznych zagadnień ludzkiej egzystencji. System Arystotelesa odniósł sukces, ponieważ zdołał utożsamić Boga nie tylko z Pierwszym Poruszycielem oraz z Pierwszą Przyczyną świata, ale również z Najwyższym Dobrem i z samym Życiem. Bóg stanowił więc źródło jedności, kosmosu i życia etycznego człowieka. Mimo tego, warto pamiętać, że Bóg Arystotelesa pozostaje czystą konstrukcją myślową, która nie zdołała przeniknąć do pospolitej świadomości religijnej.
[5]Zob. T. L. Heath, Mathematics in Aristotle, Oxford, 1949. Prawie wszystkie teksty na temat matematyki w dziełach Arystotelesa zostały w tej pozycji zebrane i przetłumaczone na angielski.
[6] Zob. Arystoteles, Fizyka, II, 7, s. 198a.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.