W oku cyklonu – życie z Adolfem Hitlerem

Wiek XX nie oszczędził ludzkości przerażających doświadczeń. Liczne narody pogrążyły się w odmętach rewolucji i dwóch wojen światowych oraz doznały okrucieństw reżimów totalitarnych. Obcowanie ze Złem było udziałem milionów zwykłych ludzi, a wielu z nich zapłaciło za to straszną cenę. Przegląd Powszechny, 9/2008



Okruchy pozytywnych cech w zbrodniarzach nie umniejszają ich odpowiedzialności za popełnione zło. Leszek Kołakowski pisał: Jeśli jednak wierzymy prawdziwie, że każdy człowiek nosi w sobie coś dobrego, czy wynika stąd coś, co ma praktyczne skutki i może odmienić nasze odnoszenie się do ludzi? Chyba tak. Z wiary wspomnianej nie wynika wprawdzie, że wszystkie motywacje ludzi albo ich większość są dobre lub dają się do dobrych korzeni sprowadzić. Nie wynika też, że mamy się odnosić pobłażliwie do wszystkich ludzkich poczynań, choćby najpodlejszych wedle zwyczajnych naszych miar, albo że ludzie nie mają być karani za swoje zbrodnie. Jeśli wolno nam wierzyć, że była jakaś wątła iskra dobra w duszy Himmlera, to jednak wolno nam, a nawet trzeba sądzić, że gdyby ów zbrodniarz nie był uciekł od sądu przez samobójstwo, to zasiadłby oskarżony w Trybunale Norymberskim i wedle wszystkich reguł sprawiedliwości został skazany na stryczek, podobnie jak jego koledzy z hitlerowskiej szajki (L. Kołakowski, Ludzie są dobrzy, „Tygodnik Powszechny” z dn. 7 VIII 2005).

Stopień winy funkcjonariuszy Trzeciej Rzeszy był różny, co potwierdził wyrok Trybunału Norymberskiego. Albert Speer, uważany za jednego z najbardziej obiektywnych i bezstronnych dygnitarzy Trzeciej Rzeszy, został uznany, nie bez racji, przez Hugh Trevor-Ropera za prawdziwego zbrodniarza nazistowskich Niemiec, gdyż orientując się doskonale, ile zła wydarzyło się w Niemczech, niczego nie zrobił. Trybunał Norymberski skazał go na 25 lat pobytu w twierdzy.

Problem wiedzy i winy dotyczy także osób z wewnętrznego kręgu Hitlera. W przeciwieństwie do przytulnej atmosfery domowej Berghofu stały okrucieństwa popełniane przez Wodza i jego ludzi. Co wiedziały osoby z najbliższego kręgu? Po Kristallnacht w listopadzie 1938 r. nikt, włączając w to kobiety, nie mógł mieć usprawiedliwienia dla swojej niewiedzy o zbrodniach nazizmu. Przez ręce wielu współpracowników przepływały informacje przeznaczone dla Wodza, ale oni sami niczego nie wiedzieli lub nie chcieli wiedzieć.

Hitler demoralizował innych, ale jednocześnie potrafił chronić osoby ze swojego najbliższego kręgu od wiedzy, która mogłaby zburzyć ich wzajemne stosunki. Dyktator surowo nakazał komukolwiek rozmawiać z Ewą, która była całkowicie izolowana, bez radia i gazet, czy innymi kobietami w Berghofie o torturach, śmierci i ludobójstwie dokonywanych w Trzeciej Rzeszy. 11 lipca 1943 r. Bormann wprowadził okólnik zabraniający poruszania kwestii ludobójstwa (w oficjalnej nowomowie Żydzi byli ewakuowani, a nie straceni).

Opisując wewnętrzny krąg ludzi wokół krwawego dyktatora, nie sposób uchylić się od odpowiedzi na pytanie: Czy oni także byli źli? Czy w systemie nazistowskim nic nie można było zrobić? Trzecia Rzesza była państwem totalitarnym, ale w przeciwieństwie do Związku Sowieckiego dochodziło w niej do zaskakujących wydarzeń. Jedno z nich związane było z postawą grupy kobiet, które zorganizowały jedyny w Rzeszy masowy protest przeciwko reżimowi nazistowskiemu. 27 lutego 1943 r. setki „czystej krwi” niemieckich żon domagały się zwolnienia swoich aresztowanych żydowskich mężów, którzy oczekiwali deportacji i śmierci. Wobec kobiecej determinacji, władze niemieckie ustąpiły i 3 marca blisko dwa tysiące mężczyzn zostało uwolnionych, w tym dwudziestu kilku, którzy przebywali już w Auschwitz, i niemal wszyscy przetrwali wojnę.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...