Oswoić starość

Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, przyjrzeć przechodniom na ulicy, zajrzeć do sklepu, by zauważyć, że wśród nas jest coraz więcej osób starszych. Przegląd Powszechny, 10/2008



Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, przyjrzeć przechodniom na ulicy, zajrzeć do sklepu, by zauważyć, że wśród nas jest coraz więcej osób starszych. Starość, będąca dawniej przywilejem nielicznych, dziś staje się zjawiskiem powszechnym. Mamy w Polsce blisko 6 mln osób w wieku poprodukcyjnym. W całej Europie odsetek ludzi starych będzie się systematycznie powiększał. Rodzi to poważne konsekwencje ekonomiczne oraz społeczne, których nie zawsze jesteśmy świadomi. Starość kojarzy nam się nierozerwalnie z końcowym okresem w życiu człowieka. Nie zawsze jednak dostrzegamy, że ten okres trwa coraz dłużej, przestał być jednorodny i od dawna nie łączy się wyłącznie z samymi kłopotami i nieszczęściami.

Kiedy w 1889 r. w Niemczech, jako pierwszym kraju na świecie, wprowadzano ubezpieczenie emerytalne, wydawało się, że problem zapewnienia egzystencji na starość został raz na zawsze rozwiązany. Emeryturę (której wysokość miała zapewnić raz dziennie ciepłą strawę…) wypłacano robotnikom po osiągnięciu 70. roku życia. Za czasów Bismarcka przeciętna oczekiwana długość życia nie przekraczała 40 lat, toteż mało kto dożywał wieku emerytalnego i składka w wysokości 1,7% była zupełnie wystarczająca.

Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W Polsce odsetek osób w wieku emerytalnym (to 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) wynosi 15,7. Jest nieco wyższy w miastach, do których w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przeprowadziło się kilka milionów młodych ludzi. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego, już niedługo, bo w 2035 r., osób, które przekroczą dzisiaj obowiązujące granice wieku emerytalnego będzie 9,6 mln, czyli więcej niż co czwarty Polak będzie na emeryturze…

Paradoksalnie, demograficzne starzenie się społeczeństwa, polegające właśnie na wzroście odsetka ludzi starych w społeczeństwie, spowodowane jest spadkiem liczby urodzeń. Ten fakt jest konsekwencją obiektywnych procesów, jakimi są pierwsze i drugie przejście demograficzne, wyrażające się m.in. zmniejszeniem liczby dzieci w rodzinach i podwyższeniem przeciętnego wieku, w którym kobiety charakteryzują się najwyższymi wskaźnikami płodności. Poza czysto demograficznymi przyczynami trzeba jeszcze wskazać na zmiany w roli rodziny, w której funkcja prokreacyjna traci na znaczeniu w stosunku do funkcji wychowawczej, edukacyjnej i socjalizującej.

Niekorzystna sytuacja na rynku pracy mobilizuje rodzinę do większych starań o zapewnienie dziecku możliwie dużych szans zawodowych. Uwaga rodziny koncentruje się głównie na inwestowaniu w kapitał ludzki. Panuje przekonanie, że do osiągnięcia bezpieczeństwa socjalnego na starość nie potrzeba nam dzieci, tylko ubezpieczenia, ale brakuje świadomości, że ktoś musi wypracować środki na sfinansowanie tych świadczeń.

Notowany w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego oraz na początku XXI w. spadek liczby urodzeń ma istotne znaczenie dla społeczeństwa. Zapoczątkowany w 1984, trwał nieprzerwanie do 2003 r. W 1983 r., ostatnim roku trwania „echa wyżu demograficznego”, liczba urodzeń wyniosła 723,6 tys. W 1989 r. osiągnęła wartość 564,4 tys., a w 2003 r. – zaledwie 351,1 tys. W okresie kolejnych trzech lat liczba urodzeń nieco wzrosła (374,2 tys. w 2006 r.), ale i tak utrzymuje się na poziomie niemal dwukrotnie niższym niż w 1980 r. W tym samym okresie liczba zgonów ulegała znacznie mniejszym wahaniom, jednak na skutek spadku liczby urodzeń w 1999 r. obie wartości zrównały się, a w latach 2002-2005 liczba zgonów nieco przewyższała liczbę urodzeń.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...