Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, przyjrzeć przechodniom na ulicy, zajrzeć do sklepu, by zauważyć, że wśród nas jest coraz więcej osób starszych. Przegląd Powszechny, 10/2008
Fenomenem potwierdzającym tę opinię jest wyjątkowe zainteresowanie uniwersytetami trzeciego wieku. Wielka popularność takich placówek (jest ich już ponad 340) bierze się nie tylko z faktu, że populację ludzi starych zasilają ci, którym okoliczności w latach czterdziestych i pięćdziesiątych nie pozwoliły na kontynuowanie nauki, ale przede wszystkim z zainteresowania seniorów współczesnym światem, chęci zrozumienia istoty i przyczyn towarzyszących nam przemian i nadążania za nimi. Przy tej okazji często wskazuje się na kursy języków obcych i obsługi komputera oraz internetu jako cieszące się wyjątkowym zainteresowaniem słuchaczy UTW. Nic nie potwierdza lepiej aktywności starszych osób, jak ich wola udziału w życiu społecznym i korzystania ze zdobyczy techniki.
Niestety, często nadążanie za zmianami w naszym życiu wymaga inwestycji w gospodarstwie domowym, a o to niełatwo przy obecnym poziomie emerytur. W opracowaniach dotyczących emerytów i emerytur pojawia się sporo nieścisłości. Dotyczą one m.in. wysokości emerytur, ich finansowania i relacji między dochodami z pracy a wysokością tego świadczenia. Jeden z mitów głosi, że koszty transformacji na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. nieśli na swych barkach głównie emeryci. Tymczasem, choć poziom ich życia pogorszył się znacznie, należeli do grupy najbardziej (i najskuteczniej) chronionej, toteż ich sytuacja pogorszyła się mniej dramatycznie niż innych gospodarstw domowych.
Eksperci zagraniczni, a za nimi nasi, wskazują na stosunkowo wysoką stopę zastąpienia, czyli relację między wysokością emerytury a dochodem z pracy. W skali całego społeczeństwa wynosi ona 66% (przy przeciętnej emeryturze pracowniczej w wysokości 1361 zł), podczas gdy w wielu krajach Europy Zachodniej jest o kilkanaście punktów procentowych niższa. Problem tkwi jednak nie w tym, że mamy za wysokie emerytury, tylko ciągle jeszcze za niskie wynagrodzenia…
Najważniejszą jednak kwestią jest finansowanie emerytur. Niejednokrotnie można usłyszeć narzekania dzisiejszych emerytów, którzy całe życie uczciwie przepracowali, a dziś otrzymują skromne świadczenia. W 1999 r. rozpoczęta została reforma systemu emerytalnego, polegająca – w uproszczeniu – na powiązaniu wysokości świadczenia z wysokością dochodu otrzymywanego w okresie pracy zarobkowej. Część emerytury wypłacana będzie (w przypadku kobiet nastąpi to po raz pierwszy w 2009 r.) na podstawie tzw. metody kapitałowej. Innymi słowy, każdy jest zobowiązany odkładać część swoich bieżących dochodów z myślą o emeryturze. To II filar, o którym często się mówi, zwłaszcza w kontekście nieustalonego po dzień dzisiejszy sposobu wypłacania zgromadzonych środków.
Ponieważ jednak dochody w okresie aktywności zawodowej nie zawsze są zależne wyłącznie od ubezpieczonego (np. okresy bezrobocia, stan zdrowia uniemożliwiający wykonywanie niektórych prac), w celu ochrony socjalnej w takich przypadkach część emerytury pochodzić będzie z tzw. I filara, finansowanego tak jak dotychczas na podstawie metody repartycyjnej. Sprowadza się ona do finansowania z wpłacanych składek ubezpieczeniowych bieżących świadczeń emerytalnych. Nie można zapominać jeszcze o tzw. III filarze, który jest całkowicie dobrowolny, ale bez którego szanse na otrzymywanie godziwej emerytury są raczej znikome. Świadczenia z III filara mają być finansowane ze składek dodatkowego ubezpieczenia, wpłat na fundusze inwestycyjne, indywidualne konto emerytalne, pracownicze programy emerytalne itp. Sęk w tym, że dobrowolny charakter tego filara odczytywany jest na ogół jako zachęta tylko dla przezornych, którzy chcą dodatkowo powiększyć emeryturę, a nie jako integralny składnik, bez którego nasze oczekiwania o dostatnim życiu na emeryturze mogą boleśnie rozminąć się z rzeczywistością.
Niewątpliwie mocną stroną zreformowanego systemu jest powiązanie okresu opłacania składki z wysokością świadczenia. Innymi słowy, jeśli zdecydujemy się pracować dłużej, niż wynikałoby to z ustalonego ustawowo wieku emerytalnego, to możemy liczyć na wyższe świadczenia. W 2007 r. Niemcy znów uczyniły ważny krok w polityce emerytalnej, decydując się na stopniowe podnoszenie granicy wieku emerytalnego do 67 lat dla obu płci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.