Samorząd uczniowski: raczej szansa niż kłopot

O samorządzie szkolnym warto rozmawiać. Szkolna rada uczniowska jest instytucją trwale i mocno wpisaną w rzeczywistość szkoły. Czy jednak możemy powiedzieć, że nauczyliśmy się dobrze wykorzystywać szansę, jaką stwarza szkole istnienie samorządu uczniowskiego? Wychowawca, listopad 2007




Istnieje jednak inna możliwość, polegająca na uznaniu podmiotowości uczniów w procesie kształtowania życia szkoły. I bynajmniej rzecz nie w tym, by dorośli abdykowali, zostawiając młodzieży całkowitą dowolność w kreowaniu szkolnych wydarzeń, ale by uważnie wsłuchiwali się w ich potrzeby, pragnienia i towarzyszyli im podczas prób realizacji interesujących planów. Uczniowskie inicjatywy, np. zorganizowanie szkolnej dyskoteki, za którą młodzież weźmie całkowitą odpowiedzialność, albo szkolnego festynu według własnego pomysłu, zorganizowanie koncertu zespołów młodzieżowych w sali gimnastycznej, zaprojektowanie Dnia Edukacji Narodowej z zabawnymi konkursami dla nauczycieli czy weekendowego wyjazdu na narty, który nastolatkowie sami przygotują – nie zdezorganizują życia szkoły. Z pewnością nie przewrócą jej do góry nogami, mogą natomiast stać się źródłem budzenia poczucia szkolnej wspólnoty i budowania zaufania do dorosłych, którzy pozwolą młodzieży zrealizować jej własne pomysły, atrakcyjne dla nich i ich rówieśników.


Nie wychowujmy jamników


Pracując w samorządzie, podejmując decyzje, angażując się twórczo w pracę społeczną na rzecz grupy rówieśniczej, młody człowiek ma szansę odkryć wartość wspólnego działania, poczuć smak zwycięstwa i gorycz porażki, zrozumieć znaczenie odpowiedzialnego wywiązywania się z przyjętych zobowiązań, wreszcie – odkryć w sobie dumę z bycia podmiotem, któremu się ufa, i z którym liczą się nawet dorośli. Publicysta Stefan Kisielewski miał zwyczaj niegdyś powtarzać, że z psa hodowanego pod szafą zawsze wyrośnie jamnik. Jest paradoksem, że my, dorośli pragniemy często, by wychowywany przez nas młody człowiek był osobą odpowiedzialną, kreatywną i zaangażowaną w tworzenie społecznego dobra, a jednocześnie obawiamy się, że uwolnienie jego inicjatywy, uznanie jego prawa do współtworzenia szkolnej rzeczywistości w sposób wykraczający poza od dawna przyjęte schematy, skończy się katastrofą, podjęciem nieodpowiedzialnych działań, szalonymi pomysłami. Jeśli nie chcemy, by młodzi ludzi byli jedynie małokreatywnymi i bojaźliwymi jamnikami, jeśli pragniemy, by wyrastały z nich wielkie pasterskie psy zaangażowane w troskę o wspólnotę, w której żyją, musimy obdarzyć ich zaufaniem. Owszem, zaufaniem adekwatnym do ich wieku, ale jednak takim, które pozwoli im uwierzyć, że ich głos, ich twórczość i praca są przez nas dorosłych cenione. Wbrew znanej tezie, że gorszy pieniądz wypiera lepszy, doświadczenie pokazuje, że jeśli pozwolimy, by samorząd uczniowski stał się instytucją kreującą prawdziwych młodzieżowych liderów, najczęściej na jego czele stają postaci charyzmatyczne lub przynajmniej pomysłowe i odpowiedzialne, nie zaś cwani krętacze. Efektywna praca samorządu szkolnego wymaga wytrwałości, systematyczności, cierpliwego wysiłku. Lawiranci i błyskotliwi hochsztaplerzy mają nikłe szanse jej sprostać.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...