Dlaczego właśnie ja muszę cierpieć? Czemu mnie to spotyka? Za jakie grzechy? Panie profesorze, czy przyzwyczaił się Pan już do tego typu pytań ze strony swoich pacjentów? W tych pytaniach wyraża się wielki egzystencjalny ludzki ból, wielkie duchowe rozterki człowieka stojącego na progu śmierci. Przewodnik Katolicki, 25 maja 2008
O niezwykłej symbolice świata ludzi cierpiących wspomina także Elisabeth Kübler-Ross w swojej książce „Życiodajna śmierć”. Opisuje w niej pokryte rysunkami motyli ściany baraku, w którym najmłodsi więźniowie obozu koncentracyjnego w Majdanku spędzali ostatnie godziny swojego życia. I okazuje się, że te znaki mają jakieś uniwersalne znaczenie, bo motyle malowała także patronka nasza dziennego hospicjum Joasia Drażba, która nigdy nie czytała książki Kübler-Ross. To była jej ucieczka przed cierpieniem, przed bólem. Symbolika pozwala więc człowiekowi w jakiś sposób wyzwolić się od cierpienia i przekłada się w jakiś sposób na to, jak ludzie traktują śmierć i umieranie.
W tym momencie dochodzimy do klasycznych rozważań na temat celu i znaczenia śmierci...
– Niektórzy ludzie chcą umrzeć jak najszybciej, dla nich śmierć jest przede wszystkim ucieczką przed cierpieniem. Inni z kolei traktują umieranie, jako ważną część życia – to dla nich okres twórczy, czas pogłębiania więzi z bliskimi, obdarowywania ich miłością, czy choćby zwykłego zamykania swoich ludzkich spraw.
Przed chwilą na korytarzu hospicjum spotkałem kobietę, która przed trzema tygodniami straciła swojego ukochanego męża. I ona czuje się w tej chwili bardzo samotna, ale kiedy niemal pęka jej dusza z tęsknoty, wtedy bierze kurtkę męża, która niejako ucieleśnia się w jego ducha, w jego ciało, otula się nią i wtedy zasypia. Duchowość człowieka może się przecież wyrażać na różne sposoby – również poprzez wielkie umiłowanie życia.
I jest wreszcie ta trzecia perspektywa, która zakłada, że życie nie kończy się w momencie śmierci. Ta nadzieja na wieczne życie dodaje wielu pacjentom i ich rodzinom psychicznej siły i spokoju serca. Półtora roku temu w tym pokoju, w którym w tej chwili rozmawiamy, siedzieli ojciec z synem i opowiadali o pogrzebie swojej żony-matki: pogoda była wówczas fatalna, cały czas padał deszcz, w pewnym momencie na cmentarzu rozpętała się burza z piorunami, ale kiedy ksiądz zaczął odmawiać modlitwę za duszę zmarłej, pojawiło się piękne słońce i tęcza. Znak, że ona już Tam jest.
Umieranie to właśnie taki niezwykle ważny znak dla nas, którzy zostajemy jeszcze przez chwilę w tej ziemskiej rzeczywistości…
– Niezwykły spokój z jakim wielu chorych umiera, ich głęboka wiara w to, że życie się nie kończy, że przechodzą do nowego pięknego świata, daje i nam nadzieję na „świętych obcowanie”. Dzisiaj rozmawiałem o tym z panią Grażyną, siedząc z nią przy łóżku kolejnej umierającej osoby z jej rodziny. I ona mówiła, że cały czas czuje duchową obecność i opiekę ze strony swoich zmarłych bliskich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.