Świadectwo rodziny wielodzietnej

Gdy ktoś nas poznaje, nie próbuje nawet ukryć zaskoczenia: „To was jest jedenaścioro? A ile chlebów kupujecie na śniadanie?”. „My kupujemy bułki” – odpowiedziałam kiedyś „tak około czterdziestu”. Przewodnik Katolicki, 20 lipca 2008



Niektórzy pytają też: „A wszyscy zdrowi?”. Czy gdybym powiedziała, że mam siostrę albo brata, to ktoś by mnie zapytał, czy jest zdrowa? Chyba nie, ale to miłe, że się ludzie troszczą.



Zwyczajna codzienność


Wiele osób widząc mnie pyta, co u nas słychać, „W sumie to nic” - odpowiadam, tylko Maciej (trzeci z kolei) miesiąc temu się ożenił, Asia (pierwsza) obroniła tytuł magistra na architekturze, a dzisiaj: Agnieszka (piąta) z Teresą (siódma) dostały się do drugiego etapu egzaminów na ASP w Poznaniu, Kuba (ósmy) i Stachu (dziewiąty) szykowali się na koniec roku szkolnego i chodząc w za małych koszulach udawali włoską mafię, Kasia (dziesiąta) przymierzyła prawie wszystkie ubrania ze swojej szafy, szukając czegoś odpowiedniego, Ola (szósta) uczyła się do egzaminu z ogrodnictwa, Marcin (czwarty) posprzątał całą kuchnię (syzyfowa praca) i zrobił kolację, Adaś (jedenasty) spał, a ja (druga) zaprawiłam 20 litrów kompotu z wiśni. Jednym słowem, nic się u nas nie dzieje, wszystko się toczy swoim rytmem.

Wakacje przyjdą, wszyscy pojadą jak co roku w góry, tylko Asia, Marcin i ja wyjątkowo do Sydney na spotkanie z Papieżem. I znowu przyjdzie kolejny rok. Życie u nas jest może trochę intensywniejsze, prawie cały czas ktoś jest w domu, czasami są też goście. Obiad robi mama albo ten, kogo akurat natchnie.



Trzynaście plus Tuzin


Parę lat temu na geografii jedna z nauczycielek pokusiła się, żeby przy zagadnieniu o demografii zahaczyć o temat rodzin wielodzietnych, a tak się stało, że na tej lekcji była nasza Asia. Pani opowiadała, jakie to kiedyś były duże rodziny - głównie chłopskie, bardzo ubogie, mające po 10-cioro dzieci, że powodem tego była duża umieralność i niedoedukowanie rodziców. No, ale teraz czasy się zmieniły i już licznych rodzin nie ma, a poza tym byłoby niemożliwe utrzymać taką rodzinę. Gdy ta jeszcze mówiła, cała klasa zaczęła szeptać do Asi: „No, powiedz jej, powiedz…”. Siostra zgłosiła się i powiedziała, że nas jest w domu 13 razem z rodzicami, że obydwoje są architektami, do tego mamy trzy samochody (co prawda, dwa to były popsute maluchy - ale liczba się zgadzała), działkę, dom i że jesteśmy normalną rodziną. Pani pobladła i usiadła. Zapytała oczywiście, czy wszyscy zdrowi, a potem poprosiła klasę, żeby zajęła się czymś do końca lekcji, sama tylko siedziała i powtarzała: „niemożliwe… niemożliwe”.

Zazwyczaj odbiór nas, jako dużej rodziny, jest bardzo miły - my mamy wiele satysfakcji z obserwowania reakcji ludzi na tę informację - szczególnie, gdy z rozpędu do jedenastki dopowiadamy jeszcze Tuzina - naszego psa, który nie bez powodu nosi takie imię.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...