Ojciec Antoniego Długosza nie wierzył w powołanie syna. "Jesteś za wesoły". Tygodnik Powszechny, 14 października 2007
Uważa, że tradycyjny pacierz jest za trudny dla kilkulatków. Szybko dochodzą do wniosku, że to potworna nuda.
– Jak dziecko rozmawia z mamą, to też nie używa gotowych formułek, prawda? Mówi: „Kocham cię, mamo, dobrze, że jesteś ze mną". To samo powinno umieć powiedzieć Bogu.
A co z tego, że tradycyjna polska pobożność polega właśnie na klepaniu formułek?
Biskup tłumaczy: – Chodzi o to, by wrócić do istoty poszczególnych terminów religijnych i je poprawnie odczytywać. Skoro mówimy, że modlitwa jest rozmową, to znaczy, że mówię tak, jak rozumiem, i tak, jak potrafię. To prawda, że przez lata modliliśmy się tylko z modlitewników, do dziś wielu Polaków tak robi. Pewnie to wina formacji, zawinił dom i katecheci, którzy powielali takie formy pobożności. Jeśli komuś to odpowiada, jego sprawa, ale powinien pozwolić modlić się innym tak, jak chcą.
Podczas Mszy dla dzieci biskup śpiewa i tańczy. Gdy jedzie na rekolekcje, bierze płyty. Dzieci łapią natychmiast, o co mu chodzi, wyśpiewują, wyskakują modlitwę. Gdy na dziękczynienie puszcza tango, dorośli patrzą zdziwieni. Kazanie? Dla dorosłych – dziesięć minut, dla dzieci – pięć.
Bp Długosz: – Dostałem kiedyś anonimowego maila, że robię show z Mszy świętej. Odpowiedziałem, że dziękuję za informację i przepraszam, że byłem powodem zgorszenia, ale staram się realizować dyrektywę Watykanu z 1972 r. o liturgii dla dzieci. Z poważaniem. Nie ma człowieka, który by odpowiadał wszystkim.
Mówi o sobie: katecheta praktyk, nie katechetolog. – Katechizowanie najmłodszych jest bardzo trudne. Trzeba trafić do świata, którego my, dorośli, już nie pamiętamy.
Bp Długosz sparafrazował biblijne opowieści tak, by były zrozumiałe dla dzieci (w czasie teraźniejszym i bez trudnych słów), a małych czytelników poprosił o pomoc w doborze ilustracji: – Napisałem tę książkę, bo jako chłopiec nudziłem się podczas kazań, a Msza była dla mnie za trudna. Biblia musi się dziać teraz, a nie jak w bajce – za siedmioma górami.
Śmieje się z kościelnego żargonu: – Pani wyobraża sobie, żeby do dzieci mówić „łaska"? Skąd one mogą znać to słowo? Co najwyżej skojarzą je z pewnym zwierzątkiem porywającym kury.
Zamiast o łasce mówi więc o podarunku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.