Jest na pewno

Niebo to stan umysłu i ducha. Spokój i harmonia, którą wyznaczają właściwe proporcje. Niebo na pewno nie boli. Tygodnik Powszechny, 9 grudnia 2007




Zastanowiło mnie także zdanie: „Otwarcie na to, co nadchodzi, gotowość dawania, jest warunkiem odrodzenia”. To brzmi jak przesłanie religijne. Co z naszych miłości zostanie?

To zdanie wzięte z życia. Przecież takie otwarcie wiąże się z siłą do działania, z pozytywnym nastawieniem, które szuka, buduje, jest twórcze, nie ma nic wspólnego z goryczą czy rutyną, która zabija każdy związek. Natomiast z miłości zostanie to, co z siebie daliśmy i co zostało w kimś jako trwały ślad.

Pani książka kończy się pytaniem: „Może życie to dojrzewanie do świadomości, że wszystko jest do oddania?”. Bronimy się przed taką perspektywą. Czy rzeczywiście wszystko musimy wypuścić z rąk?

Przecież od początku nic nie jest nasze – tak naprawdę nic nie mamy. Nie mamy drugiego człowieka, który jest istotą wolną i tylko w tej wolności może się nam ofiarować. Nie mamy siebie, nawet swojego ciała, bo nie potrafimy go zatrzymać przy życiu. Nasze istnienie od początku jest jakimś cudem, paradoksem.

O takim paradoksie mówią dokumenty Soboru Watykańskiego II: „Człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Na to zdanie bardzo często powoływał się Jan Paweł II.
Nie znałam tej wypowiedzi, ale jest ona bardzo piękna i chyba... prawdziwa. Tak to czuję.

Opowiada Pani, że gdy Olę po siedmiu dniach wytrącono z narkozy, jeden jedyny raz krzyknęła: „Mama!”. Ten krzyk pozostał w pamięci i wciąż Panią mobilizuje, dodając sił. Znam osobę, która doznała kiedyś nagłej zapaści. Broniąc się odruchowo w omdleniu, zaczęła krzyczeć: „Mamo!”. Zanim nastąpiła reanimacja, to słowo przywróciło ją do życia. Czy to znaczy, że niektóre słowa mają aż tak wielką moc, iż dają nam życie?

Nie chciałabym się mądrzyć, bo tego nie wiem. Jest np. coś takiego jak syndrom „ściętych kwiatów”. Każdy neurolog to wie, że uszkodzony mózg działa jeszcze przez pewien czas, tak jak ścięte kwiaty jeszcze przez pewien czas zachowują świeżość. Nigdy nie można być pewnym, czy mózg się obudzi i zacznie funkcjonować, czy też nie.

Oczywiście, że ten krzyk wciąż mnie mobilizuje – jest świadectwem, że dziecko mnie potrzebuje. Jak mogłoby mnie zabraknąć?

Ale coraz większa jest świadomość, że osoby będące w śpiączce potrzebują kontaktu i uwagi. Potrzebują nie tylko pielęgnacji, ale także dotyku, rozmowy. Wiele osób przebudzonych potwierdza, że podczas śpiączki słyszało i rozumiało, co się wokół nich dzieje. Największym ich cierpieniem była niemożność nawiązania kontaktu. Czyli jednak słowo przywraca do życia.

Bardzo ważne jest, by podczas rehabilitacji specjaliści od komunikacji pozawerbalnej mogli ustalić, czy pacjent jest świadomy i odbiera bodźce z otoczenia, czy jest zamknięty w swoim świecie. Dzisiaj istnieją już urządzenia, które wykorzystując zjawisko rezonansu magnetycznego potrafią badać nie tylko strukturę mózgu, ale także jego funkcje.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...