Powszechny i apostolski... czy polski?

Do pewnego stopnia wizja dwóch Kościołów, wspomniana przez kardynała O’Connora, jest nie tyle czarnowidztwem, co opisem rzeczywistości. Tygodnik Powszechny, 10 luty 2008


Życie na dole


Jeśli rozmowy kardynała O’Connora w Warszawie zainicjują szerszy dialog Episkopatów, to biskupi z obu stron będą się też musieli przyjrzeć relacjom na poziomie parafii.

Te relacje bywają różne; często są symboliczne, ograniczone do absolutnego minimum. Na terenie Londynu są parafie skupiające wielotysięczne społeczności, gdzie księża odprawiają w każdą niedzielę po kilka Mszy dla setek wiernych, zasypujących ich codziennymi problemami emigranta. Proboszczowie na prowincji mają za to samodzielnie obsłużyć terytorium zbliżone do powierzchni województwa, a niedziele spędzają w samochodzie, pędząc z Mszy na Mszę, od jednego wynajętego kościoła do drugiego, oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów. Na bliską współpracę z Anglikami może brakować im czasu. Zdarza się jednak, że prawdziwym powodem izolacji jest za słaba znajomość języka. Ks. Kukla nie ukrywa, jak bardzo przydałaby się w pracy grupa nowych księży, biegłych w angielskim.

Współpraca z Kościołem lokalnym najlepiej układa się tam, gdzie z pomocą spieszą zakorzenieni w Anglii Polacy z rad parafialnych, przecierając ścieżki w lokalnej kurii czy tworząc grunt pod współpracę z angielskimi proboszczami i ich radami. Przykładem są połączone parafie polskie w Bournemouth i Southampton, obejmujące działaniem spory obszar południowej Anglii, wliczając w to wyspę Wight. Są to z jednej strony prężne ośrodki polskości, ze szkołą dla dzieci, kursami przedmałżeńskimi dla licznych tu par młodych Polaków; ośrodki skupiające na niedzielnych Mszach nawet po 500 osób. Z drugiej strony pracujący tam dwaj księża chrystusowcy uczestniczą w posłudze angielskiego kościoła, w ramach tzw. obszarów duszpasterskich, obejmujących jakby parasolem działania 2-3 księży na terenie kilku miejscowych parafii. Ks. proboszcz Krzysztof Kościółek mówi, że nie wyobraża sobie innego stanu rzeczy.

Taka współpraca może przynieść w przyszłości obopólne korzyści. Np. problemem miejscowej diecezji z Portsmouth będą wkrótce nieobsadzone parafie, bo wielu angielskich księży dobiega wieku emerytalnego, a następców nie ma. Tymczasem Polakom brakuje własnych kościołów.

Rozwiązanie nasuwa się samo. Jeśli Polska Misja dostałaby w zarząd angielski kościół i parafię, byłaby w stanie służyć nie tylko Polonii, ale także pozostałym katolikom. Oznaczałoby to odprawianie części Mszy przez polskich księży po angielsku. – Nie ma problemu – wyjaśnia ks. Kościółek. – Przecież codziennie odprawiamy Msze święte po angielsku w miejscowych klasztorach.

Dodaje jednak: – Utrzymanie polskich parafii jest absolutną koniecznością ze względu na potrzeby wiernych.

Zdaniem ks. Kościółka między obiema formami posługi, polską i angielską, nie ma relacji wykluczania. Przykład jego parafii dowodzi, że można – w pewnych warunkach – jednocześnie realizować przesłanie biskupów polskich i wychodzić naprzeciw oczekiwaniom angielskich.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...