W dziele O demokracji w Ameryce Alexis de Tocqueville pisał, że jedyną zaporę dla amerykańskiego indywidualizmu stanowi religia. Okazuje się, że już nie stanowi. Tygodnik Powszechny, 20 kwietnia 2008
Green zauważa, że zarówno indywidualizm, jak „wolnorynkowe” podejście do religii są efektem tradycji protestanckiej, będącej fundamentem amerykańskiej kultury.
Paradoksalnie jednak, kraj z dnia na dzień staje się mniej protestancki. Jeszcze na początku lat 80. protestanci stanowili dwie trzecie społeczeństwa; dziś zaś jest ich zaledwie połowa (51 proc.). Wyznawców traci przede wszystkim nurt tradycyjny. Kościół episkopalny – amerykański odpowiednik Kościoła anglikańskiego, który był niegdyś bastionem białych elit – dziś jest malutkim elementem ogromnej mozaiki, a przynależność doń deklaruje zaledwie 1,4 proc. badanych. Jeden po drugim pojawiają się za to ogromne mega-Kościoły ewangeliczne, które na religijnej scenie zaistniały dopiero w drugiej połowie XX w. John Green twierdzi, że to też w jakiejś mierze efekt latynizacji: wyznania ewangeliczne większy nacisk kładą na emocjonalny kontakt z Bogiem i dosłowniej interpretują Biblię, a taka właśnie jest religijność słabo wykształconych imigrantów z Ameryki Łacińskiej.
Czy spadek liczby wyznawców protestantyzmu oznacza, że Ameryka odchodzi od swych korzeni? Dr Green twierdzi, że być może jest na odwrót: tradycyjne wartości protestanckie – etyka pracy, przedsiębiorczość, poleganie na sobie samym – są dziś tak powszechnie akceptowane, że Kościół protestancki przestał być potrzebny.
Green: – Warto pamiętać, że najlepsze amerykańskie uczelnie jak Harvard, Stanford czy Princeton, były zakładane przez protestantów. Z czasem oczywiście stały się instytucjami świeckimi, ale propagowały i do dziś propagują jak najbardziej protestanckie wartości. Można powiedzieć, że w pewnej mierze przejęły funkcję, które dawniej pełnił Kościół.
Co czwarty badany przez Pew deklaruje przynależność do Kościoła rzymskiego. Choć w ostatnich dziesięcioleciach systematycznie zyskuje nowych, głównie latynoskich wyznawców, jest jednocześnie Kościołem, który traci najwięcej członków. Aż jedna trzecia spośród respondentów Pew, którzy ochrzczeni zostali jako katolicy, porzuciła później to wyznanie. Odchodzą najczęściej do Kościołów protestanckich lub stają się „wolnymi strzelcami”: osobami, które choć uważają się za wierzące, nigdzie nie przynależą.
– Kościół katolicki w Ameryce jest dziś bardziej amerykański niż katolicki – uważa prof. Wolfe. – Jestem wykładowcą uniwersytetu prowadzonego przez jezuitów. Moi studenci uważają się za katolików, ale ich katolicyzm niewiele ma wspólnego z katolicyzmem ich dziadków. Przykładowo, 90 proc. amerykańskich katolików odrzuca zalecenia Kościoła w kwestii antykoncepcji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.