Naród religijnych migrantów

W dziele O demokracji w Ameryce Alexis de Tocqueville pisał, że jedyną zaporę dla amerykańskiego indywidualizmu stanowi religia. Okazuje się, że już nie stanowi. Tygodnik Powszechny, 20 kwietnia 2008



Wiara bez konkretów


Wielu – i tak dzieje się nie tylko w przypadku katolików, ale również protestantów – z owym rozdarciem radzi sobie odchodząc od zinstytucjonalizowanego Kościoła.

Ok. jednej piątej Amerykanów badanych przez Pew (16 proc.) deklaruje brak przynależności do jakiegokolwiek wyznania. To dwa razy więcej niż w 1990 r.

Jednak ci „niezrzeszeni” również są grupą zróżnicowaną. Znaczna ich część (6 proc. badanych) to osoby, które swą przynależność religijną określają jako nothing in particular (nic konkretnego), ale które nadal deklarują się jako wierzący.

Alan Wolfe nie jest tym zaskoczony – uważa, że jedną z przyczyn jest wzrost znaczenia w Stanach w ostatnich dekadach chrześcijańskiej prawicy. Reakcją na taką religijną radykalizację był rozkwit indywidualizmu, a być może także właśnie ucieczka w ów „brak konkretu”.

Stany nadal jednak pozostają krajem głęboko religijnym: 83 proc. badanych przez Pew przynależy do jakiegoś Kościoła. Zaledwie 1,6 proc. respondentów zdeklarowało się jako niewierzący, niewiele więcej (2,4 proc.) jako agnostycy. To statystyki niespotykane w żadnym innym kraju rozwiniętym. Szczególne zdziwienie mogą budzić w Europie Zachodniej, w której świątynie coraz częściej świecą pustkami.

Wolfe przestrzega jednak przed pochopnymi wnioskami: – Choćby z tego powodu, że nasza religijność jest równie powierzchowna, jak zróżnicowana. Przeciętny Amerykanin nie wie prawie nic na temat historii religii, ba, nawet z dogmatami czy podstawową znajomością tekstów bywa kiepsko.



Boskie i cesarskie


Być może to właśnie owa ogromna różnorodność – „bogata oferta” – sprawia, że Ameryka jest nadal tak bardzo religijnym krajem. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Zdaniem Alana Wolfe’a niezbędnym elementem takiego „religijnego rynku” jest odizolowanie religii od państwa, wyodrębnienie sfery świeckiej. Wolfe: – Większość ludzi utożsamia świeckość z prymatem nauki nad przesądami czy rozumu nad objawieniem. To błędne rozumienie. Sekularyzm nie jest przeciwieństwem wiary. Wręcz przeciwnie, ma religijne, ściśle rzecz biorąc chrześcijańskie korzenie.

Wolfe uważa, że tak rozumiana sekularyzacja – oddzielenie tego, co cesarskie, od tego, co boskie – sprzyja zdrowej religijności: – We Francji czy w Wielkiej Brytanii Kościół katolicki i anglikański przez wieki utrzymywały monopol jako religia państwowa. W takich sytuacjach, zwłaszcza gdy kraj staje się bogatszy, praktyki religijne zamierają. W religii, podobnie jak w innych dziedzinach życia, bezruch i brak poszukiwań prowadzą do atrofii.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...