W imię rodziny

Kazirodca Jan S. dostał rok, ale zaraz go wypuścili. Córka, co spłodził jej czworo dzieci, też za nim w sądzie świadczyła. Lojalna, jak wszyscy. Tygodnik Powszechny, 21 września 2008


Oni – konformiści


Spróbowałaby inaczej. Historie wyklętych, złych dzieci opowiadają wszyscy terapeuci. Jest ich wciąż niewiele. Dotyczą tych córek, co „zdradziły” rodzinę i przez nie porządny człowiek poszedł siedzieć.

Oto historia dziewczyny, która chciała wsadzić ojca, by chronić młodsze siostry. Kazirodca jest szanowanym przedsiębiorcą, jednym z bogatszych w gminie, gdzieś w centralnej Polsce. Matka, z zawodu nauczyciel, ale w domu widziała, co chciała widzieć. Raz tylko mała się jej poskarżyła: – To niemożliwe, tatuś by ciebie nie skrzywdził. On ciebie bardzo kocha. To tylko przytulanie, nic więcej.

Ojciec nie bił. Kupował prezenty. Przychodził raz na tydzień.

Dziewczyna dostała się na psychologię, lecz zdała sobie sprawę, że skoro jej w domu nie będzie, to ojciec zacznie molestować młodszą siostrę. Wpadła w panikę: przecież to jeszcze 13-letnie dziecko. Prosiła matkę, by poszła z nią na policję. Matka się rozpłakała i zagroziła córce, że zamkną ją w psychiatryku, jeśli tata będzie miał kłopoty. Dziewczyna poszła do zaprzyjaźnionego księdza: był zbyt przerażony wizją zeznań. Nie wiedziała, co robić, i znalazła tylko jedno wyjście. Oświadczyła, że chce się wdrażać w biznes rodzinny. Poszła na studia zaoczne.

– Milczenie ofiar przemocy seksualnej jest największym sprzymierzeńcem oprawcy. Milczą w imię jedności rodziny. Ofiary zostają bez wsparcia, same ze swą tajemnicą. Nie powiedzą o niej nikomu. Uratują rodzinę. Wezmą na siebie i poniosą krzyż. Rodzina tkwi w specyficznym klinczu psychicznym – wyjaśnia Jakub Śpiewak.

– Pomoc nie polega na nadstawianiu drugiego policzka, tylko na konkretnym działaniu, nawet jeśli trzeba wezwać policję. Czasami to jedyny sposób, by podjąć leczenie, a może nawet uzdrowić rodzinę. Bo rodzina to też matka i dzieci – tłumaczy ks. Jacek Prusak, który jest również psychoterapeutą.

Ten źle pojmowany absolutyzm rodziny ma swoje zaszłości kulturowe. Komunizm walczył z Kościołem, bijąc w rodzinę, więc Kościół umacniał jej pozycję. Dziś jednak dobra rodziny nie można traktować jak fetysz, który usprawiedliwia i zaniechanie, i bierność, i krzywdę dziecka. – To ofiary przemocy trzeba chronić, a nie rodzinę samą w sobie. To, co chore, wymaga leczenia – tłumaczy ks. Prusak.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...