W Księdze Rodzaju czytamy, że kobieta została stworzona jako pomoc mężczyźnie. W Ewangelii dzieciństwa mężczyzna wspomaga kobietę. To podwójne świadectwo, że nie zostaliśmy stworzeni do życia w samotności, ale do wspólnoty. Tygodnik Powszechny, 21-18 grudnia 2008
Leon XIII tak pisał o Świętej Rodzinie: „Pod opieką Najświętszej Matki i św. Józefa w zupełnym ukryciu wychowywał się Jezus, Słońce sprawiedliwości, zanim swym blaskiem oświecił narody. Niewątpliwie jaśniała w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość obyczajów i pobożne ćwiczenia – jednym słowem wszystko, co rodzinę może uszlachetnić i ozdobić, aby dać na wzór naszym czasom”. Znamienne jest słowo „niewątpliwie”, tak jakby Papież przewidywał wątpliwości...
JP: Biorąc pod uwagę ówczesny kontekst kulturowy, ta rodzina rzeczywiście była wyjątkowa: bez seksu i z jednym tylko dzieckiem, mającym przy tym niezwykłe pochodzenie. A trzeba pamiętać, że liczne potomstwo było w judaizmie znakiem Bożego błogosławieństwa. Jednak spoglądając na tę rodzinę przez pryzmat ikony, o której wspominaliśmy, dowiadujemy się tego, co w niej najważniejsze i aktualne także dzisiaj.
Nie chodzi tu nawet o bliskość Maryi i Józefa, choć ona w każdym małżeństwie jest niezbędna, ale o Jezusa jako centrum ich życia. Symbolizuje to gest uchwycony na obrazie: Józef i Maryja trzymają się za ręce, a w ich dłonie swą rękę wkłada mały Jezus. Tę postawę powinniśmy naśladować: zapraszać Jezusa do swojego małżeństwa. Pozwolić Mu, żeby był z nami, żeby nas łączył.
Józef i Maryja znaleźli się w samym centrum paradoksu Wcielenia. Maryja – jak głosi Akatyst – „rodzi Rodziciela życia” i „dźwiga tego, co wszystkie dźwiga rzeczy”. Jaka rola przypadła św. Józefowi?
MP: Świętego Józefa nazywa się często „cieniem Ojca”. To określenie opisuje go chyba najlepiej. Józef jest bowiem postacią zarysowaną w Ewangeliach bardzo dyskretnie. Swoją drogą, pomimo duszpasterskich wysiłków Kościoła, żeby stał się on patronem mężczyzn, ojców czy nawet rodzin, chyba nie bardzo się to udaje. Mąż Maryi wciąż jest słabo obecny w naszej wyobraźni religijnej i pobożności.
JP: Być może dzieje się tak dlatego, że duszpasterze, którzy na co dzień formują wiarę swoich parafian, pozostają pod silnym wpływem kultu matki. I nie chodzi mi tu wcale o Matkę Bożą...
MP: W kazaniach rzadko mówią o „świętych rodzinach”, z których wyszli, za to często o świętych matkach, które ich wychowały. To wynika chyba z doświadczenia historycznego Polaków: zabory, powstania i wojny odciągały ojców i mężów od rodzin, a odpowiedzialność za nie dźwigały kobiety. Dzisiaj podobny skutek przynoszą przemiany kulturowe i gospodarcze.
JP: Józef, milczący i stojący na uboczu, jest duchowym mocarzem, jedną z najważniejszych postaci w naszych dziejach.
Z ewangelicznych narracji św. Józef szybko znika: jest nieobecny podczas publicznej działalności Jezusa, nie ma go pod Krzyżem...
MP: Ostatnia wzmianka o świętym Józefie pojawia się w perykopie o odnalezieniu Jezusa w Świątyni. Ciekawe, że właśnie wtedy. Zdaniem niektórych egzegetów, dwunastoletni Jezus mógł być już po lub tuż przed obrzędem bar micwy, symbolicznie kończącym dzieciństwo i wprowadzającym w dorosłe życie oraz nakładającym obowiązek przestrzegania żydowskiego Prawa. To mogłoby też tłumaczyć „zniknięcie” Józefa. Jako prawny opiekun przestał odgrywać rolę, ponieważ Jezus stał się dojrzałym, pełnoprawnym członkiem wspólnoty.
JP: Według tradycji Józef umarł wcześnie, zapewne przed rozpoczęciem przez Jezusa publicznej działalności. Jest rzeczą interesującą, dlaczego ewangeliści nie wspomnieli o jego śmierci. Czemu uznali ją za fakt nie tak znowu istotny dla dziejów zbawienia?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.