Katolicka kamasutra czy chrześcijańska tantra

Karani jesteśmy przez nasze grzechy, a nie za nie. Sprowadzenie etycznego dyskursu o seksie i seksualności do tego, co „nie wolno”, jest teologicznym i duchowym błędem przypominającym sprowadzanie chrześcijaństwa do nauki o grzechu. Tygodnik Powszechny, 21 czerwca 2009


Jest jednak inaczej. „Rozkosz wzmacnia nie usunięcie pragnienia, lecz jego kultywowanie. Nie idzie więc o to, aby dojść do przyjemności najkrótszą drogą, lecz o czerpanie przyjemności w trakcie drogi”. Podkreśla, że „uprawianie miłości” to właśnie powinno oznaczać.

W akcie miłości doświadczamy bowiem aktu: nie jest to ani stan, ani posiadanie, lecz radość pożądania w akcie, zdwojonego przez pożądanie innego. Chodzi tu „nie tyle o przemianę pożądania w przyjemność, ile o korzystanie z samego pożądania; bowiem pożądać to, co jest – to kochać”.

Ale tego trzeba się uczyć przez całe życie. Nie wiem, czy chrześcijańska tantra w Kościele wymaga nowej antropologicznej teologii, wydaje mi się jednak, że katolicka etyka seksualna musi wyciągnąć wnioski z nauczania Akwinaty, że moralność ma stanowić odpowiedź na pragnienie szczęścia i spełnienia. Ucząc się na jego błędach oraz na błędnych interpretacjach Akwinaty, warto pamiętać przestrogę wybitnego znawcy tomizmu o. Herberta McCabe’a OP, że „etyka jest sprawą naszego człowieczeństwa, a nie domeną jakiegoś ezoterycznego nauczania wyalienowanego z ludzkiej natury”.

Nie chodzi w niej o jakiś zestaw zasad, z których mielibyśmy wyciągnąć proste wnioski po to, by zachowywać się moralnie w łóżku. Chodzi o to, aby uczyć się odróżniać nasze głębokie autentyczne pragnienia, naszą namiętność, od efemerycznych zachcianek zależnych od okoliczności i nieświadomych przejawów pożądania.

Rozum, zanim zostanie zwolniony z pracy „w łóżku”, musi wziąć pod uwagę zadbanie o to, aby wzajemna przyjemność była środkiem i wyrazem naszego stawania się osobą. Chrześcijańska tantra nie jest bowiem „wzajemną instrukcją obsługi”, ale sposobem życia. Wtedy szczęście nie jest niczym innym, jak „urzeczywistnioną miłością pożądania, które pozostało pożądaniem. Pragnienie nie jest już brakiem, lecz mocą kochania”. Istnieje bowiem „coś” poza zasadą przyjemności, co ukryte jest w pragnieniu i co ujawnia się w namiętności.

Czy to jest seks, jakiego nie zna Kościół? Za patriarchą Atenagorasem mogę powtórzyć: „Ja nie wchodzę do sypialni mężczyzny i kobiety. Ja im tylko przypominam o sensie miłości i sensie dziecka. To nie moja sprawa, wtrącać się w ich życie małżeńskie”.

*****

Źródła:

D.M. Carr, „The Erotic Word. Sexuality, Spirituality and The Bible”, Oxford University Press, Oxford 2003;

A. McCoy, „Etyka chrześcijańska”, W drodze, Poznań 2007;

A. Comte-Sponville, J. Delumeau, A. Farge, „Najpiękniejsza historia szczęścia”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2008;

S.A. Mitchell, „Czy miłość trwa wiecznie? Dzieje namiętności na przestrzeni wieków”, Wydawnictwo G+J, Warszawa 2008.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...