Problemy wiary i nauki spotykają się w umysłach poszczególnych ludzi i na siebie oddziałują, stymulując psychologiczną potrzebę tworzenia jednolitej wizji rzeczywistości. Takie wizje często sobie tworzymy, ale, zachowując właściwą dozę pokory, nie należy traktować ich zbyt serio, bo łatwo ulegają one podważeniu. Znak, 12/2006
Racjonalność teologii ma swoją głębszą, trudniejszą do uświadomienia specyfikę. Analizuje ją ks. Tomasz Węcławski:
To, że teologia jest graniczną dyscypliną racjonalności, wydaje się oczywiste. Jest tak z powodu pojawiającego się w jej nazwie słowa „theos”. Słowo „Bóg” różni się zasadniczo od wszystkich innych naszych słów. Z każdym innym słowem możemy wiązać właściwe dla niego doświadczenie. Skoro mamy takie doświadczenie, samo słowo staje się względne i nie stanowi już jedynego i koniecznego dostępu do tego, co mamy na myśli, kiedy je wypowiadamy. Możliwe są doświadczenia bez słów. Ze słowem „Bóg” jest inaczej. Żadne nasze doświadczenie nie może zastąpić tego słowa, ponieważ żadne nie ujmuje tego, co mamy na myśli, kiedy je wypowiadamy. Tylko i jedynie samo to słowo uobecnia to, co chcemy przez nie powiedzieć.
To jest istota trudności, przed jaką staje teologia, i przyczyna jej wyjątkowego stosunku do racjonalności. To jest granica poznania, z którą teologia musi mierzyć się inaczej niż pozostałe nauki: nie tyle przesuwając ją coraz dalej, ile raczej „rozumiejąco przyjmując” jako granicę nieprzekraczalną – w punkcie wyjścia i w każdym innym punkcie przemierzanej przez siebie drogi.
Warto sobie uprzytomnić, w jaki sposób teologia mierzy się z tą granicą i powodowaną przez nią trudnością – to jest: w jaki sposób broni wobec niej własnej i nie tylko własnej racjonalności. Czyni to mianowicie na dwa sposoby. Pierwszym jest zgoda na poddanie racjonalnej weryfikacji wszystkich własnych twierdzeń – pod tym jednym warunkiem, że system, w ramach którego weryfikacja taka się dokona, nie wyklucza twierdzeń o przedmiotach, które nie są w nim dane bezpośrednio – inaczej mówiąc, pod warunkiem zgody na prawomocność metafizyki. Sposobem drugim – z pozoru przeciwnym temu pierwszemu – jest obstawanie przy tym, że punktem odniesienia i ostatecznym kryterium prawdy nie jest dla teologii ani pojedyncza wielka idea (choćby była to myśl o Bogu), ani metoda, ani związane z nią myślowe konstrukcje, ale pewne konkretne wydarzenie: życie, śmierć i zmartwychwstanie jednego człowieka – Jezusa zwanego Chrystusem [12].
Zastanawiając się nad racjonalnością wiary i teologii, warto przemyśleć ten trudny tekst.
Przejdźmy teraz do problemu tajemnicy, pojawiającego w kontekście relacji wiara–nauka, gdyż często dochodzi tu do nieporozumień na skutek używania tego terminu w różnych znaczeniach. Tajemnicę rozumiem tu jako coś niedającego się poznać z samej swojej istoty, coś ukrytego, co może ewentualnie ujawnić ten, kto tę tajemnicę posiada. W tym znaczeniu posłużył się tym pojęciem Jan Woleński w cytowanej wyżej wypowiedzi. W sferze wiary ma ono jeszcze głębszy sens – dotyczy wiedzy Boga, której po prostu umysł ludzki, skonstruowany w ten, a nie inny sposób, pojąć do końca nie jest w stanie.
Do tajemnicy odwołuje się też Michał Heller, gdy mówi:
Jedną z największych lekcji, które otrzymałem dzięki nauce, jest szacunek wobec tajemnicy. W nauce potykam się bez przerwy o coś, co nie jest irracjonalne, ale wykracza poza moją racjonalność. Być może, po wykonaniu pewnego wysiłku, przełamię tę tajemnicę, zrozumiem to, co dotychczas było niezrozumiałe. Ale wtedy tajemnica nie zniknie, ale się przesunie. (Głos w dyskusji „Tygodnika Powszechnego”, zob. nr 23/2005)