Co czynić, kiedy czujemy się bezsilnie, dokonując kolejnej interpretacji zjawisk, które – jak się okazuje – mają swoje zniekształcone odbicie w teoriach i raportach przygotowywanych przez polityków, ekspertów rządowych czy niezależnych akademików? Znak, 10/2008
Kultura i transformacja
Drugi filar – nazwijmy go kulturowym – znajduje się dość blisko pierwszego. Ryszard Kapuściński podsumował swego czasu dyskusję o związku między kulturą
a sukcesem ekonomicznym:
"po doświadczeniach drugiej połowy XX wieku zaczynamy się w końcu zastanawiać, dlaczego jedni się rozwijają, a inni nie. I dochodzimy do wniosku, że coś musi tkwić w kulturze; że czynnik kultury powinien być rozważany jako powodujący albo wzrost, albo zastój. Zawsze to było zrzucane na przyczyny ekonomiczne, ustrojowe, często ideologiczne. Lecz dziś wiemy, że kraje tego samego ustroju, tej samej ekonomiki, stosujące te same rozwiązania polityczne, mające w końcu niemal to samo położenie geograficzne, rozwijają się bardzo różnie. Zatem widocznie coś tkwi w kulturze. (…)
Dlaczego rozwija się Azja, a nie Afryka? I nie ma żadnego innego wyjaśnienia niż kulturowe. Przecież państwa, które miały tę samą przeszłość kolonialną, były tak samo eksploatowane i tak samo był konstruowany ich ustrój, rozwijają się zupełnie inaczej. Jeden dynamicznie, drugi – wcale. Wobec tego czynnik kultury nabiera znaczenia. Kultura jest jak gdyby zagadką: w jej wartościach, hierarchii, treściach leży prawdopodobnie odpowiedź na pytanie, dlaczego jesteśmy tacy, a nie inni, dlaczego jesteśmy zacofani lub się rozwijamy?"[7]
Pytania postawione przez Kapuścińskiego możemy uzupełnić kolejnymi. Czy poszczególne kultury posiadają w sobie odpowiedni potencjał transformacji, który umożliwiałby rozwój ekonomiczny i społeczny kraju bądź regionu, zaliczanego powszechnie do tego lub innego kręgu cywilizacyjnego? Czy ów potencjał może zostać uruchomiony niejako sam z siebie, czy może potrzeba do tego jakiejś siły zewnętrznej? Kiedy spotkanie kultur przyczynia się do rozwoju, a kiedy jest przyczyną starć i konfliktów? I wreszcie: gdzie znajduje się granica absorpcji odmiennej kultury, która rozwija się w nowym kręgu cywilizacyjnym?
Potencjał rozwojowy Chin lub, szerzej, obszaru nazwanego przez Huntingtona konfucjańskim, bywał już analizowany wielokrotnie. Gwałtowny rozwój ekonomiczny Korei Południowej, Japonii, Singapuru, a następnie Tajwanu i samych Chin jest, jak na razie, dowodem na ogromną siłę miejscowej kultury, która przeszła transformację w ciągu ostatniego półwiecza. Każdy przypadek jest szczególny, ale można postawić tezę, że umiejętne przyswajanie wybranych elementów kultury zachodniej przez państwa o tradycji konfucjańskiej okazało się niebywałym sukcesem.
Tak było w wypadku Japonii od czasów rewolucji Meiji, Korei Południowej i Tajwanu w drugiej połowie XX wieku bądź dawnych kolonii brytyjskich: Singapuru i Hongkongu. Podobna sytuacja ma miejsce w Chinach, wysyłających dziesiątki tysięcy młodych ludzi na studia do Europy i Stanów Zjednoczonych. Trzeba jednakże podkreślić, że tylko niektóre elementy kultury świata zachodniego okazały się tam przydatne, albo raczej możliwe do implementacji.
W wypadku Chin nowoczesne sposoby zarządzania czy osiągnięcia naukowe zostały przyjęte bez wahania, ale już indywidualizm, swobody obywatelskie bądź cały system demokracji liberalnej został uznany za zagrożenie dla funkcjonowania państwa. Z drugiej strony kazus demokratyzacji Tajwanu, Japonii czy Korei Południowej wskazuje, że i te wartości znajdują całkiem żyzny grunt do rozwoju w kraju o tradycji konfucjańskiej, który zwykle kojarzy się z autorytarnym systemem władzy.
Chiny pozostają pewnego rodzaju zagadką, i to zarówno dla politologów, ekonomistów, jak i dla antropologów kultury. Czy autorytarny (konfucjański) model zarządzania państwem w połączeniu z liberalnym modelem gospodarczym (euroatlantyckim) jest naprawdę do utrzymania w długim okresie? Innymi słowy: czy sukces małego Singapuru jest do powtórzenia w wielkich Chinach?
[7] R. Kapuściński, Lapidaria, Warszawa 1997, s. 319.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.