Iluzje i niepokoje politologa orientalisty na początku XXI wieku

Co czynić, kiedy czujemy się bezsilnie, dokonując kolejnej interpretacji zjawisk, które – jak się okazuje – mają swoje zniekształcone odbicie w teoriach i raportach przygotowywanych przez polityków, ekspertów rządowych czy niezależnych akademików? Znak, 10/2008



Haass mocno podkreśla problem terroryzmu, dla którego podaje jednakże nieprzekonujące wyjaśnienia społeczne i ekonomiczne. Gdzieś znika też u niego realne zagrożenie konfliktem nuklearnym, tak jakby moc odstraszania bomby atomowej stawiała każdego jej posiadacza (a ich liczba przecież rośnie, a nie maleje) w permanentnym szachu.

To dość optymistyczne i klasyczne zarazem wyjaśnienie wydaje się dzisiaj mało przekonujące. Wielu analityków współczesnego świata kieruje się bowiem zasadami z czasów zimnej wojny, kiedy to dwa bloki posiadały relatywnie podobną moc nuklearną, co musiało w ostateczności zniechęcać do zaogniania jakiegokolwiek poważniejszego sporu. Problem w tym, że ów klasyczny racjonalizm niekoniecznie będzie miał zastosowanie w XXI wieku.

Poczucie misji opartej na przesłankach metafizycznych, chorobliwa wręcz chęć niesienia zemsty, a do tego pogarda względem śmierci, własnej i cudzej, stają się istotnymi czynnikami prowadzenia polityki. Destrukcyjne jej możliwości są zresztą obecnie dużo większe niż kiedyś, szczególnie w sytuacji, kiedy środki techniczne do produkowania i przenoszenia ładunków nuklearnych są już dostępne państwom niebędącym bynajmniej mocarstwami. Paradoksalnie, prawdopodobieństwo konfliktu nuklearnego wygląda na znacznie większe w dzisiejszych „czasach niestabilnej niebiegunowości”, aniżeli kiedykolwiek wcześniej w okresie zimnej wojny.

Zmieniają się również zasady funkcjonowania organizacji terrorystycznych. Skoro terroryzm okazał się dość skuteczny w realizacji niektórych celów, nie można wykluczyć, że coraz częściej będzie on używany w rozgrywkach między państwami.

Zamachy Al-Kaidy w Madrycie przyczyniły się przegranych wyborów
Partii Ludowej i podjęcia decyzji o wycofaniu hiszpańskich oddziałów wojskowych z Iraku. Ataki z września 2001 doprowadziły do wycofania armii amerykańskiej z Arabii Saudyjskiej. Działania Hezbollahu zepchnęły Izrael do defensywy w Libanie.

To wszystko jest niczym innym jak zachętą – by strawestować znaną formułę Clausewitza – do kontynuowania polityki innymi środkami. Jest bardzo prawdopodobne, że terroryści staną się po prostu „najemnymi żołnierzami” na usługach wielu państw, którzy będą wykonywać wysoce skomplikowane i niewygodne dla innych zadania, a sam terroryzm zostanie
uznany za inwestycję o bardzo niskich kosztach własnych.

Historia świata tak się często złośliwie toczy dla politologów, że albo scenariusze pesymistyczne całkowicie się nie sprawdzają w optymistycznie zabarwionej rzeczywistości, albo, niestety, dość optymistyczne scenariusze upadają pod ciężarem niezwykle pesymistycznych faktów. Stałym punktem pozostaje tylko coraz większa dynamika zmian i wręcz niemożność ułożenia szczegółowych wariantów solidnej politologicznej analizy.

To jednak w żadnym razie nie powinno nas zniechęcać do kolejnych prób zgadywania i opisywania tego, co będzie lub być może, co się naprawdę wydarzy, jaka czeka nas reakcja na to lub inne zjawisko, kto tym wszystkim kieruje i kto najwięcej zyska, a kto straci.

Bo to przynajmniej pamiętamy z historii: nawet w czasach najbardziej ponurych gdzieś jarzył się promyczek optymizmu, który potem wybuchał płomieniem, zaś w epoce stabilności i dobrobytu mały robaczek pesymizmu przemieniał się w potwornego smoka, pożerającego ogromne nadzieje i oszczędności. Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że tak będzie za 10 i za 50 lat. I że wobec tego pracy dla pełnego wiedzy i fantazji politologa nie zabraknie. Zwłaszcza na styku Europy z Azją.

****

PIOTR KŁODKOWSKI, dr hab., politolog, orientalista, profesor WSIiZ w Rzeszowie.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...