Dekret prezydenta Nigru z sierpnia 2007 roku oddał władzę w połowie kraju w ręce wojska i policji. Ponad dwa lata wojny w górach Air, gdzie liczbę ludności szacowano nawet na 100 tys. (głownie Tuaregów), obróciły północną część jednego z i tak najsłabiej rozwiniętych krajów świata w całkowitą ruinę. Znak, 9/2009
„Skąd znasz pułkownika?” – dziwią się strażnicy z kolejnej zmiany. Gdy przed nim salutują, on patrzy na mnie porozumiewawczo. Zmieszani, pozwalają mi usiąść obok nich na ławce i wieczorem dzielą się jedzeniem. Na noc zostawiają otwarte drzwi do celi. Przed południem szóstego dnia od zatrzymania przychodzi po mnie inspektor. Idziemy do dyrektora, który siedząc za biurkiem mówi: „Właśnie dostaliśmy faks z ambasady Francji [przedstawiciela Unii Europejskiej w Nigrze – dop. autora]. Pytają się o polskiego studenta”. Oddają mi rzeczy i dwie godziny później odstawiają na granicę z Burkina Faso.
W tym samym dniu Moussa Kaka, nigerski dziennikarz Radio France Internationale, za relacjonowanie tego, co się dzieje w górach, trafia za kratki, wychodzi też rozporządzenie o zakazie organizowania debat o sytuacji na północy kraju.
Podczas ramadanu MNJ zaprzestaje ataków. Armia i służby bezpieczeństwa Nigru kontynuują arbitralne aresztowania i tortury ludności. Nie widząc innego wyjścia, coraz więcej osób wstępuje do MNJ. Drugiego października 2007 roku rządowy dziennik „Le Sahel” podaje, że pułkownik Maliki Boureima zostaje mianowany inspektorem armii lądowej. To jego przyjęte aplauzem wyznanie w 1991 roku (gdy był kapitanem) dotyczące morderstwa Tuarega dało podwaliny pod poprzednią rebelię.
Zamiast emisji skonfiskowanego reportażu telewizyjnego Dandois i Creisson piszą książkę. En territoire interdit (Paryż 2008) pełna jest zdziwienia, które gna na północ Nigru każdego reportera – jak to możliwe, że wystarczy dekret prezydenta, by odseparować ponad 300 tys. ludzi, połowę obszaru 13-milionowego państwa, od reszty świata?
W marcu 2008 roku dostaję e-mail od jednego z Tuaregów. Po sześciu miesiącach wyszedł z celi. Pisze: „(…) byłem aresztowany przez niesprawiedliwość. (…) wiele kobiet z Agades jest aresztowanych (…), inni uciekli z kraju”.
Dwudziestego dziewiątego marca tuareski przedstawiciel oficjalnie informuje Narody Zjednoczone o ludobójstwie dokonywanym przez armię Nigru. Według organizacji Human Rights Watch FAN dopuszcza się zbrodni wojennych.
W kwietniu kolejny e-mail od Tuarega: „Starsi ludzie, którzy zostali, poszli w góry, w stronę MNJ, bo czują się z nimi bezpieczniej. Armia nie zostawia nic za sobą. (…) Klasa polityczna jest współwinna. Żadna deklaracja, aby zakończyć masakry w regionie, nie wychodzi ze Zgromadzenia [Narodowego]”. E-mail z sierpnia: „(…) opuściłem definitywnie Niger”.
W połowie 2008 roku sekretarz generalny ONZ mianuje specjalnego wysłannika, kanadyjskiego dyplomatę Roberta Fowlera, by ten znalazł rozwiązanie kryzysu w Nigrze. W 2000 roku naciski Fowlera na skuteczniejsze działanie przeciwko „krwawym diamentom” Savimbiego w Angoli przyczyniają się do zakończenia tamtejszej wojny. W grudniu 2008 roku, w drodze do kopalni złota kilkadziesiąt kilometrów od Niamej, Fowler zostaje porwany. I cisza trwa dalej.
*****
ADAM KAJZER, absolwent geografii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.