To przeklęte ciało

Żyjąc w społeczeństwie, które wyznaje ideały podobne do ideałów stada małp, nie pozostaje ci nic innego jak się starać. Wzorujesz się przy tym, podobnie jak małpy, na tych, którym się udało. Tak powstają mody, ale jeśli połączy się z nimi mechanizm konkurencji, pojawia się szaleństwo. Znak, 4/2007




To, co Pan mówi, wydaje się przeczyć tezie, że żyjemy w czasach kultu ciała.

Czy ktoś, kto wyniszcza swój organizm rygorystyczną dietą, czyni to z troski o ciało? Z całą pewnością nie. Podobnie w przypadku wszelkich zabiegów kosmetycznych. Coś, co się wdzięcznie nazywa peelingiem, polega w rzeczywistości na zdzieraniu naskórka do krwi. Podczas operacji plastycznych rurą podobną do tych ze stacji benzynowych wysysa się nadmiar tłuszczu z brzucha, ud, bioder, a specjalnymi gwoździami naciąga skórę na twarzy niczym malarze płótno na blejtramie. I to miałby być jakiś przejaw kultu ciała? Absurdalne przypuszczenie. Jeżeli już trzymać się terminologii „kultowej", to powinniśmy raczej mówić o kulcie wyglądu. Dla współczesnego człowieka ważne jest, czy jego ciało odpowiada pewnym zewnętrznym standardom. Jeżeli od nich odstaje - a odstaje niemal zawsze - to „musi" poprawić co tylko się da: nadaje inny kształt podbródkowi, podnosi biust, idzie na siłownię, odwiedza gabinet kosmetyczny. Tak naprawdę w tej postawie ukryty jest gnostycki brak jakiegokolwiek poczucia związku, jedności z ciałem. Ono jest dodatkiem, materiałem, którym można i trzeba dowolnie manipulować.

Traktujemy ciało jak samochód: trzeba go konserwować, usuwać z niego zadrapania i wgniecenia, a niekiedy odświeżyć mu kolor.

Nie do końca. Samochód można zawsze wymienić na nowy model, ciała na razie nie.

To, co z tego wynika?

Dobra praca oraz szczęśliwe i dostatnie życie zaczynają być czymś nierealnym, przenoszą się do sfery niespełnionych marzeń... Jak mówi znany slogan: „przetrwają najpiękniejsi". Nie można mieć wielkiego brzucha, krzywych nóg i satysfakcjonującej pracy? Powiedziałbym, że taki scenariusz jest coraz rzadziej możliwy. Mówiąc nieco humorystycznie: jeżeli standard określa, że wszyscy muszą mieć trzydzieści dwa równe zęby, właściciel tylko trzech odpada na starcie. Nikt go nie zatrudni, ponieważ będzie odstraszał klientów.

Mniej więcej w drugiej połowie XX w. zmieniły się w kulturze ideały i wzorce. Wcześniej liczyło się doświadczenie, jakie człowiek zdobył w ciągu swego życia, jeżeli zjadł przy tym wszystkie zęby, był tym bardziej ceniony. Wiek symbolizował dostojeństwo i wiedzę. Wraz z rewolucją technologiczną do głosu doszła młodość. Okazało się, że ludzie młodzi lepiej się adaptują do szybko zmieniających się warunków, łatwiej się uczą, bez trudu potrafią przyswoić sobie nowe umiejętności. To oni opanowali rynek pracy i do nich większość wielkich firm kieruje swoją ofertę. Cała kultura przeorientowała się na nastolatków i dwudziestolatków. Jeżeli chcesz pozostać graczem na rynku musisz się dostosować. Ci, którym się nie udaje niestety, często lądują na marginesie. Wystarczy jedna nieudana operacja plastyczna, aby dotychczasowa bohaterka mediów, która w telewizji gościła kilka razy w tygodniu i wypowiadała się autorytatywnie na wszystkie tematy towarzyskie -nagle, z dnia na dzień, przestała istnieć i poniosła coś w rodzaju „śmierci społecznej"...
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...