Ani narkotyki, ani plemienne praktyki rytualno-inicjacyjne nie wprowadzają człowieka w ekstazę, wprowadzają jedynie w trans. W ekstazie inicjatywa należy do Boga i nawet jeśli ma ona miejsce w trakcie świadomych wysiłków ascetycznych czy medytacyjnych, to jest traktowana nie jako ich naturalny owoc, ale jako łaska. List, 5/2008
A czy ekstaza leczy?
Duszę na pewno.
A ciało?
Nie taka jest jej funkcja, chociaż w trakcie ekstazy może dojść do cudownego uzdrowienia. Większość mistyków była jednak raczej chorowita. Gdyby ekstaza leczyła, pewnie tryskaliby zdrowiem. Niektóre mistyczki miały ekstazy zjednoczenia z Chrystusem cierpiącym i umierały w młodym wieku.
Czyli jest raczej wyczerpująca?
Na pewno jest jakimś obciążeniem dla organizmu. Jeśli jednak mówimy o autentycznej ekstazie, to bardziej oddziałuje ona na duszę niż na ciało. Świadomość przeżytej radości może korzystnie wpłynąć na psychikę i spowodować realne pozytywne zmiany w życiu.
Poza tym ekstazy trwają bardzo krótko. Nie można być za długo w ekstazie, ponieważ nie jest to normalny stan funkcjonowania naszego aparatu psychicznego...
A jeśli komuś „pobyt w ekstazie" się przedłuży?
Ekstaza jest stanem, w którym zawieszone zostają normalne funkcje percepcyjne i mechanizmy obronne, pozwalające nam przetrwać w tzw. społecznej rzeczywistości. Jeśli ktoś - a dotyczy to szczególnie stanów wywoływanych przez środki psychodeliczne - pozostanie zbyt długo w takim zawieszeniu, może mu się nie udać powrócić do normalności i wpadnie w psychozę.
Można zatem „odlecieć" i nie wrócić?
Jeśli jest to stan indukowany środkami psychotropowymi czy bardzo intensywnymi praktykami rytualnymi, to istnieje takie niebezpieczeństwo.
Co się wtedy dzieje?
Używając metafory „odlotu": ktoś może wrócić na niewłaściwe lotnisko... Innymi słowy, nie powraca do normalnego stanu świadomości, jego zdolności postrzegania rzeczywistości i adaptowania się w niej zostają zaburzone. Z badań wynika, że cena za „latanie" też może być wysoka. U ludzi, którzy eksperymentowali z narkotykami w celu wywołania stanów ekstatycznych, po pewnym czasie stwierdzano często zaburzenia osobowości, bowiem w takich „ekstazach" dominuje lęk. Dlatego nie ma sensu „na siłę" szukać ekstaz.
Brzmi naprawdę groźnie.
Jeśli ekstaza jest od Boga, to nie ma się czego bać. W innym przypadku - nie ma czego żałować, lepiej szukać Boga niż „odlotów".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.