Szeryf i superman, zawsze bez żony i dzieci - taki model ojca proponuje współczesna kultura! Co dziś robią ojcowie, skoro najczęściej są nieobecni albo niepotrzebni? Idziemy, 24 czerwca 2007
Zamiast upominać się o dowartościowanie kobiecości i macierzyństwa, walczą o prawa do zawładnięcia sferą, która dotąd przypisana była mężczyznom. Paradoksalnie matki, które wywalczyły sobie niezależność, straciły coś więcej: naturalnego opiekuna. Tymczasem nie ma macierzyństwa bez ojcostwa. Zarówno u jego początków, jak i potem. Dziecko potrzebuje i ojca, i matki. Nie powinno mu się tego odbierać.
Agnieszka i Szymon Grzelakowie wychowują czwórkę dzieci. W swoich rolach wzajemnie się wspierają: – Ja wiem, że na prośby o przedłużenie zabawy pewnie bym zmiękła – mówi pani Agnieszka – dlatego do zbierania zabawek dzieci mobilizuje mąż. On nie reaguje na płacz, tylko tłumaczy, że przyszła pora snu. On potrafi być konsekwentny, ja mam z tym kłopoty, zwłaszcza kiedy widzę buzię w podkówkę – śmieje się. Ojciec uczy też szacunku dla matki: – Kiedy któreś pyskuje, mówię: „Nie zgadzam się, byś tak traktował moją żonę” – opowiada pan Szymon. Chłopca uczę w ten sposób, że jak się ma swoją kobietę, to samemu się ją szanuję i tego szacunku wymaga się od innych; a dziewczynki widzą, że tego szacunku mają prawo oczekiwać od swojego partnera.
– Dobry ojciec jest konsekwentny, dzięki czemu zaszczepi w dziecku niepodważalne zasady moralne, kocha matkę swoich dzieci i okazuje to wobec nich, jest z dziećmi w sposób aktywny – mówi Dariusz Cupiał. Właśnie ten ostatni punkt nastręcza dzisiejszym tatusiom wiele problemów.
– Do pewnego myśliciela podeszła dwuletnia córeczka i zaproponowała grę w piłkę. Odprawił ją z kwitkiem mówiąc, żeby nie przeszkadzała, bo tatuś pisze ważną książkę. Żona powiedziała mu krótko: książkę zdążysz zawsze napisać; dwuletnią córeczkę masz tylko teraz. – Musisz zdążyć być tatą, zanim zostaniesz dziadkiem! – tak przekonujemy naszych kursantów – relacjonuje Łukasz Hart z Akademii Familijnej, która prowadzi warsztaty dla rodziców chcących rozwijać się w tej roli. – Niestety, wciąż wielu jest takich, od których nie tylko my, ale i dzieci słyszymy: „nie mam czasu”, „kiedy indziej”. Są tatusiowie, którzy mówią, że dzieckiem się zajmą, jak się już z nim będzie można dogadać, mając na myśli wiek szkoły podstawowej. Tymczasem kluczowym w całym rozwoju dziecka i kontakcie z rodzicami jest okres od niemowlęctwa do trzeciego roku życia, który nazywamy złotym okresem wychowania. Za argumentem o „braku czasu” stoi zwykłe lenistwo!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.