Nasza szkoła

Mundurki może zasłonią gołe pępki bezmyślnych w eksponowaniu swej urody uczennic, ale raczej nie ukryją bolączek trawiących polskie szkolnictwo. Idziemy, 2 września 2007




– Mam nadzieję, że katecheci bardziej będą stosować się do podstaw programowych – mówi Magda, uczennica jednego z warszawskich liceów. – W gimnazjum uczyła mnie katechetka, która wyganiała diabła przez dziurkę od klucza, a do Pana Boga dzwoniła przez telefon komórkowy. W liceum wreszcie te lekcje mają sens: dyskutujemy na temat postaw reprezentowanych w Biblii i o ich odniesieniach do naszego życia. Wszystko zależy od nauczyciela – podsumowuje.

Minister Legutko zaś zapewnia: – Jakkolwiek programy nauczania religii nie leżą w gestii ministerstwa, tylko Kościoła, to będziemy wywierać presję na katechetów, by zaostrzyli standardy zarówno nauczania, jak i oceniania.

Przeciwnicy ocen dopuszczają i taką możliwość: religia – tak, pod warunkiem, że jest alternatywny przedmiot jak chociażby etyka. Nie jest to jednak nic nowego, tyle że szkoły niezbyt chętnie z tej możliwości korzystają. Na niedawnym spotkaniu abp. Nycza z min. Legutką ustalono, że sprawa wymaga dalszych dyskusji, aby uczeń nie miał możliwości nieuczęszczania na żaden z przedmiotów dodatkowych.


Śródtytuł w tekście artykułu

Dopłaty będą albo nie

Mundurki, lektury i ocena z religii to trzy z szeregu zapoczątkowanych przez b. ministra reform, które będą wdrożone od nowego roku szkolnego. Wiele pozostałych wymaga bowiem dopracowania. Tak rozreklamowane dopłaty do podręczników prawdopodobnie nie trafią do najbiedniejszych rodziców przed początkiem roku szkolnego. – Przepis o dofinansowaniu jest niezwykle zagmatwany. Wciąż nad nim pracujemy. Bardzo bym chciał, by pieniądze trafiły do rodziców jeszcze w tym semestrze – tłumaczy Ryszard Legutko.

Więcej pewników jest przy programie „Zero tolerancji dla przemocy”. Obecny minister zrezygnował z pomysłu karania sprzedawcy za rozróbę ucznia pod wpływem alkoholu sprzedanego przez tegoż sprzedawcę. Bo jeśli uczeń „zaprawiał się” w kilku sklepach po kolei, trudno dowieść winy odpowiedniemu sprzedawcy. Także od „godzin bezpieczeństwa”, zwanych w skrócie „policyjnymi” MEN umywa ręce. Prawo o wydawaniu decyzji o takich obostrzeniach ministerstwo scedowało na samorządy i gminy.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...