Mundurki może zasłonią gołe pępki bezmyślnych w eksponowaniu swej urody uczennic, ale raczej nie ukryją bolączek trawiących polskie szkolnictwo. Idziemy, 2 września 2007
Zostaną za to gorąco także przez Legutkę popierane „ośrodki wsparcia wychowawczego”. – Przeciwnicy tego pomysłu używają argumentu, że trudnej młodzieży nie należy izolować – mówi minister edukacji. – Ale ta izolacja i tak odbywa się samoistnie: bo młodzież taka albo przenoszona jest do innych szkół, albo to rodzice zabierają dobrych uczniów z klasy „łobuzów i chuliganów”. Pobyt od dwóch tygodni do roku w ośrodku, w którym realizowany jest program gimnazjum, a dodatkowo program wychowawczy opracowany przez dyrektorów szkół, pomaga uczniowi wrócić do swojego gimnazjum jako „wyrównanemu”, a nie ukaranemu – twierdzi nowy minister.
W fazie prac znajduje się także dyskutowany od dawna program przygotowania do życia w rodzinie. Dotąd powstały cztery projekty, teraz są syntetyzowane. Na razie ministerstwo nie potrafi określić, kiedy przedmiot mógłby trafić do szkół.
Rozpoczęta w 1999 r. kolejna reforma oświaty miała przede wszystkim sprawić, że szkoła będzie nadążać za wymogami współczesności, że jej absolwentom coraz łatwiej będzie na rynku pracy; że wyrówna się dostęp do edukacji i wzrośnie odsetek młodzieży z wykształceniem średnim i wyższym. Tyle założenia. – Rzeczywiście, z roku na rok przybywa osób legitymujących się maturą i dyplomem wyższej uczelni – mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa ZNP. – Niestety nie idzie to w parze z rozwojem kształcenia zawodowego i ustawicznego. Na polskim rynku edukacyjnym brakuje szkół zawodowych. Wygaszanie szkolnictwa zawodowego niesie ze sobą niekorzystne skutki dla naszego rynku pracy. Już zaczyna brakować fachowców, a te szkoły zawodowe, które jeszcze funkcjonują, borykają się z wieloma problemami: finansowymi i kadrowymi.
Wielu pedagogów twierdzi, że psuta przez kolejne ekipy reforma sprzed ośmiu lat wylała dziecko z kąpielą. Uczeń bowiem znalazł się na samym końcu listy spraw, które ma do załatwienia nauczyciel. Stał się przedmiotem testów i sprawdzianów. A wśród nauczycieli trwa wyścig do papierów, których muszą uzbierać sterty, by zdobyć kolejne stopnie zawodowe. Dyrektorzy tylko po to, by „zgadzało się w papierach”, wysyłają ich na pseudoszkolenia i kursy, które wielu z „kursantów” mogłoby z powodzeniem osobiście poprowadzić. – Gdybym do tej całej „papierologii” miała się przyłożyć, straciłby na tym mój uczeń, bo nie miałabym kiedy się dla niego przygotować – przyznaje Renata Bakuła, polonistka i zarazem wicedyrektor liceum salezjańskiego. – Liczę na to, że ominie mnie kontrola, bo do tej pory nie udokumentowałam lekcji, które przeprowadziłam: co nie oznacza, że pracuję mniej rzetelnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.