Według amerykańskich psychologów sytuacja jest alarmująca: czy to w mediach, czy w reklamach człowiek jest pokazywany w taki sposób, jakby to, co w nim seksualne, fizyczne, cielesne było najważniejsze i stanowiło o jego istocie. Jest to bardzo często połączone z przedmiotowym traktowaniem człowieka. Idziemy, 11 maja 2008
W reklamie kawy mamy niedwuznaczne uściski, w reklamie spodni chłopak rozbiera dziewczynę, nawet proszek do prania może być „zerotyzowany”. Współczesny świat mediów, w tym i reklam, został zdominowany przez takie podteksty. Dlaczego tak się dzieje i czemu to służy?
Za tym, że tak dużo pokazuje się w reklamie ciała i seksualności, nie stoi żaden spisek ani jakaś szczególnie zła wola ludzi, tylko mechanizm rynku. Po prostu na ciele i za pomocą ciała najlepiej można zarobić, ponieważ eksponowanie cielesności jest dobre zarówno dla koncernów kosmetycznych, jak i dla całego przemysłu związanego z modą czy rekreacją. Wszystko to stanowi duży biznes, który wciąż musi powiększać swe zyski. Z punktu widzenia tego typu działalności gospodarczej, im bardziej ludzie są przekonani, że ciało jest czymś ważnym, tym bardziej w to ciało inwestują.
Jak Pan reaguje, widząc mocno erotyczne reklamy w telewizji czy bilboardy na ulicach?
Przede wszystkim jestem świadomy tego, że eksponowanie ciała, seksualności kosztem innych wymiarów człowieka jest bardzo szkodliwym zjawiskiem.
Czy potwierdzają to jakieś badania naukowe?
Cenne dane przynosi wydany przed rokiem raport Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego o seksualizacji dziewcząt. Według amerykańskich psychologów sytuacja jest alarmująca: czy to w mediach, czy w reklamach człowiek jest pokazywany w taki sposób, jakby to, co w nim seksualne, fizyczne, cielesne było najważniejsze i stanowiło o jego istocie. Jest to bardzo często połączone z przedmiotowym traktowaniem człowieka: patrzy się na niego jak na przedmiot użycia.
Właśnie przed takim traktowaniem człowieka ostrzegał już prawie pół wieku temu Karol Wojtyła w swojej „Miłości i odpowiedzialności”...
Tak, rzeczywiście Ojciec Święty przestrzegał przed tym zjawiskiem już dawno. Dodam jeszcze, że autorzy raportu za najgroźniejszy aspekt seksualizacji uznali zmiany wewnętrzne zachodzące w samych dziewczynach.
Proces ten nazywany samouprzedmiotowieniem polega na tym, że po bombardowaniu treściami z reklam, z mediów dziewczęta same zaczynają myśleć, że tym, co w nich najistotniejsze, jest ciało. Ono ma być najważniejszym dobrem, jakie kobieta wniesie w związek z mężczyzna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.