Czy umiemy okazywać wdzięczność? Po raz pierwszy obchodzimy Dzień Dziękczynienia. Komu i za co dziękują goście naszego tygodnika? Idziemy, 1 czerwca 2008
Tomasz Ochinowski – psycholog, wykładowca akademicki
Lubię być innym wdzięczny, bo lepiej mi się żyje, kiedy sobie uświadamiam jak wiele im zawdzięczam. Najpierw moim rodzicom, którzy umożliwili mi zdobycie wykształcenia. Nie wstydzili się swoich korzeni robotniczych i chłopskich i sporym wysiłkiem stworzyli w domu atmosferę sprzyjającą mojej edukacji. Dzięki nim mogłem robić rzeczy nietypowe. Nauczyli mnie, że konformizm wcale nie jest najlepszym sposobem na robienie kariery.
Wybór zawodu oraz sposób podejścia do pracy nauczyciela akademickiego zawdzięczam wielu osobom, zwłaszcza nieżyjącemu już doc. Kazimierzowi Godorowskiemu. Nie zostałem, jak on, psychologiem klinicznym, ale zaszczepił mi podejście z pasją do tego zawodu. Zaprosił mnie, młodego wtedy studenta, do współpracy i ośmielił do czytania literatury w językach obcych. Profesor Krystyna Ostrowska pociągnęła mnie do pracy akademickiej, a ks. Janusz Tarnowski nauczył, że kontakt ze studentami jest czymś ważniejszym niż samo meritum poruszanych zagadnień. Jest jeszcze prof. Halina Grzymała-Moszczyńska z Krakowa, recenzent mojego doktoratu, która do dzisiaj jest moim mistrzem intelektualnym.
Odczuwam wdzięczność wobec całego pokolenia więźniów stalinowskich, którzy byli obiektem moich badań doktorskich. Kontakt z nimi uformował mnie i potwierdził, że można realizować cele życiowe bez zbytniego konformizmu, a równocześnie bez brawury. Nauczyli mnie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że wytrwałość i siła życiowa przenoszą owoce. Wśród nich muszę wymienić prof. Barbarę Otwinowską, niedawno zmarłą Rutę Czaplińską i Teresę Drzal. Doktorat o ich pokoleniu był dla mnie ważnym doświadczeniem poznawczym, ale jeszcze bardziej życiowym. To była szkoła głęboko rozumianej przyzwoitości.
Prywatnie wiele zawdzięczam Ruchowi Światło-Życie. Mówiąc zaś o najbliższej rodzinie – jestem bardzo wdzięczny żonie, że zechciała być ze mną. Nasz związek powoduje, że jestem – prywatnie i zawodowo – na swoim miejscu. Mamy troje dzieci i jestem jej szczególnie wdzięczny za te momenty, kiedy były bardzo małe i ja nie bardzo wiedziałem, co z nimi robić. A dzieciom jestem wdzięczny za to, że są, że nie potrafię bez nich żyć. Dzięki nim mogę dążyć do równowagi między moim życiem i pracą.
Izabela Dzieduszycka, założycielka Stowarzyszenia Przymierze Rodzin, które powstało w stanie wojennym, kiedy wyrzucona z pracy zarabiała myciem okien i organizowała pomoc dla rodzin internowanych. Zainicjowała i zrealizowała budowę szkół i świetlic. Spokrewniona z bł. Edmundem Bojanowskim. Matka trzech córek, babcia dwunastoletniego Stasia i piętnastoletniej Marysi
Miałam ciekawe życie i rzeczywiście mam za co dziękować. Komu jestem szczególnie wdzięczna? Przede wszystkim Panu Bogu – za to, że istnieję, za Eucharystię i sakrament pojednania. Następnie mojej matce – za jej wielką i mądrą miłość. Za to, jak nas wszystkich wychowała – moi bracia byli w partyzantce, ja też; choć miałam wtedy dopiero 15 lat, mogłam zostać łączniczką Armii Krajowej. To był dla mojej rodziny bardzo trudny czas. Najpierw wypędzili nas Niemcy. Czekaliśmy na koniec wojny, by znów razem zamieszkać w rodzinnym Niechódzie, a wtedy wypędzili nas komuniści.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.