Dzieciofobia? Nam to nie grozi?!

Ile już tego mają, chyba ze troje ?! A ona znowu w ciąży! I na co jej te studia były? Kto ma teraz na to wszystko zarobić, co? Wszystko z naszych podatków idzie, te przedszkola, te zasiłki, te urlopy! I pcha się toto wszędzie, gdzie nie pójdziesz, to bachory! Czy to ścieżka dźwiękowa z jakiegoś serialu? Idziemy, 28 września 2008



Wyjście z dziećmi do kościoła na Mszę św. czy to w niedzielę, czy w dzień powszedni nierzadko oznacza konieczność przyjęcia różnych kąśliwych uwag. – „Ale niegrzeczne ma pani dzieci”, „Msza św. dla dzieci jest o innej godzinie” – fukają ludzie w trakcie liturgii albo próbują dopaść młodą rodzinę już po wyjściu z kościoła. Jak mamy dobrze po katolicku wychować dzieci, jeśli nie będziemy pokazywać im, że w niedziele najważniejsza jest Msza św. Jeśli teraz nie zaczniemy przyprowadzać dzieci do kościoła, za kilkanaście lat kościoły mogą być puste – mówi Marta. – Na pociechę słyszymy też czasem obrońców, jak ostatnio: – Niech się pani uspokoi. Ta pani razem z dziećmi wstała na godzinę siódmą rano i to jest godne pochwały – oponowała inna uczestniczka Mszy św.

– Choć zmiany społeczne zaczynają iść idą w dobrym kierunku, wciąż każdy może podejść i powiedzieć matce: „Pani dziecko jest źle albo dobrze ubrane”, „Dlaczego pani karmi w tym miejscu piersią”– ocenia Sylwia Chutnik, kulturoznawca, prezes Fundacji MaMa.

Może dlatego matki robią wszystko, by karmienie malucha odbywało się poza domem jak najrzadziej. – Moje dziecko jada nieregularnie, nie mogę zaplanować karmienia tylko w domu, bo nigdzie nie mogłabym wyjść. Kiedy karmię Majkę poza domem, czuję się jak kosmitka. Zwłaszcza osoby z pokolenia mam i babć oglądają mnie jak jakieś niebywałe zjawisko – mówi nasz redakcyjna koleżanka Monika Odrobińska, mama 3-miesięcznej Majki. Trudno o tolerancję nawet w pokoleniu dzisiejszych 30-latków. – Czy matki karmiące muszą tak w supermarketach „wywalać” swoje macierzyństwo – dziwiły się koleżanki męża w pracy. – Przecież karmiąca matka nie jest symbolem erotycznym, ale raczej więzi z dzieckiem. Jeśli ktoś czuje się skrępowany, może w takiej chwili taktownie odwrócić głowę – zwraca uwagę Monika. – Kiedy opowiadam koleżance mieszkającej w Berlinie o takich sytuacjach, nie może uwierzyć. W stolicy Niemiec matka karmiąca w przestrzeni publicznej to widok powszedni – mówi.

A może nie należy się dziwić naszemu społeczeństwu, skoro nawet międzynarodowe systemy opieki medycznej nie uwzględniają etapu karmienia dziecka piersią? Przed kilkoma miesiącami, przy okazji wprowadzania do polskich szpitali tzw. systemu jednorodnych grup pacjentów (JPG) okazało się, że karmiące matki nie będą mogły towarzyszyć swojemu choremu dziecku w szpitalu. System nie uwzględnił tzw. dób laktacyjnych, czyli kosztów pobytu rodziców z chorymi dziećmi w szpitalach. Po licznych perturbacjach, w końcu NFZ, w lipcu tego roku, znalazł pieniądze na doby laktacyjne.

Młode mamy same myślą, jak stworzyć warunki do karmienia piersią w przestrzeni publicznej. Działająca od 2 lat w Warszawie Fundacja MaMa zaproponowała budowę altanek dla matek karmiących. W ubiegłym roku ogłoszono konkurs. Wkrótce w parku im. Krasickiego na warszawskim Żoliborzu stanąć ma pierwsza altanka. Czy to dobry pomysł? Doktor Marcin Zarzecki z Instytutu Socjologii na UKSW obawia się takich rozwiązań. Jak mówi, mogą one doprowadzić do powstawania swoistego getta. – Poza tymi miejscami matki nie będą mogły w ogóle karmić dzieci, bo spotkają się ze sprzeciwem innych osób – mówi Marcin Zarzecki. Życie pokazuje, że stereotypy można przełamywać. – Kiedy chrzciliśmy córeczkę, ksiądz powiedział, że – poza samym momentem chrztu – mogę wyjść i nakarmić dziecko w zakrystii – mówi Monika Odrobińska.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...