Dzieciofobia? Nam to nie grozi?!

Ile już tego mają, chyba ze troje ?! A ona znowu w ciąży! I na co jej te studia były? Kto ma teraz na to wszystko zarobić, co? Wszystko z naszych podatków idzie, te przedszkola, te zasiłki, te urlopy! I pcha się toto wszędzie, gdzie nie pójdziesz, to bachory! Czy to ścieżka dźwiękowa z jakiegoś serialu? Idziemy, 28 września 2008


Wózkiem po schodach


Poruszanie się po mieście z dziecięcym wózkiem wymaga od matek dobrej kondycji i nie lada pomysłowości. – Żeby przejść z wózkiem przez dzielnicę, trzeba ze dwa dni opracowywać trasę – ironizuje Julia Kubisa, wiceprezes Fundacji MaMa. Podstawowy problem to krzywe chodniki z odstępami między płytkami, wysokie krawężniki i brak podjazdów dla wózków, których brakuje w wielu instytucjach publicznych. A windy?! – W Urzędzie Dzielnicowym na Bemowie są udogodnienia, ale w Urzędzie Dzielnicowym na Mokotowie trzeba wdrapywać się z wózkiem po schodach – wylicza Julia Kubisa. Jeśli gdzieś matki z dziećmi mogą cieszyć się takim luksusem jak podjazdy, zawdzięczają to udogodnieniom przygotowanym ze względu na osoby niepełnosprawne, czego wymagają unijne dyrektywy. – Z dziecięcym wózkiem nie ma jak dostać się nawet do przychodni przyszpitalnej i samego szpitala św. Zofii. Brakuje podjazdu – mówi Monika Odrobińska.

– Kładki do przechodzenia nad ulicą są najczęściej nieprzystosowane dla wózków z dziećmi. Jeśli wózek ma szersze koła, nie ma szans wjechać, a przykładem jest najbliższa naszej redakcji kładka przy ul. Grochowskiej, gdzie dodatkowo wjazd dla wózków zalany jest betonem – mówi Marta. – Tymczasem podobnie jak osoba niepełnosprawna ruchowo, mama ma prawo dostać się do urzędu z wózkiem, a instytucja ma obowiązek zapewnić odpowiednią infrastrukturę w budynku – mówi Sylwia Chutnik.

Fundacja MaMa przeprowadziła kampanię "O Mamma Mia! Tu wózkiem nie wjadę". – Zrobiłyśmy audyt w dzielnicy Śródmieście. Ulica po ulicy prześledziłyśmy dzielnicę wskazując miejsca, gdzie nie ma podjazdów, a wyszczerbione chodniki uniemożliwiają przejazd wózkiem.

W samej tylko stolicy niewiele jest instytucji kulturalnych, restauracji czy kawiarenek przystosowanych do potrzeb matki z dzieckiem. Krzesełka dla najmłodszych, dziecięce menu, przewijaki w toalecie to standardy, które można spotkać w większości krajów Unii Europejskiej. U nas, choć pojawiają się coraz częściej, są wciąż jeszcze rzadkością. Opowieść o podgrzewaczu do dziecięcych butelek w wagonach kolejowych, jakie jeżdżą w Norwegii, jest przyjmowana jak bajka. Fundacja MaMa przygotowała specjalne wlepki dla oznakowania przyjaznych rodzinie z dzieckiem miejsc, które spełniają podstawowe standardy.

Z rodziną z dziećmi jako pierwsze – choć idzie to bardzo powoli – zaczynają się liczyć supermarkety i stacje benzynowe, które widzą w tym dobry interes. Stąd prześcigają się w ofercie, bo chcą, by taka rodzina stała się ich klientem: można znaleźć już toaletę ze stanowiskiem do przewijania dziecka, zdarzają się kasy pierwszeństwa dla kobiet w ciąży, ogródki, gdzie można zostawić dziecko pod opieką na czas zakupów czy dziecięce wózki na sale handlowe. Ale już pokój do karmienia dziecka oferuje tylko IKEA, tam jednak panują przecież zupełnie inne, bo szwedzkie, zwyczaje.



O co chodzi?


– Większość matek, bo aż 82%, chciałaby łączyć macierzyństwo z pracą zawodową – przedstawia wyniki badań Monika Madej z Fundacji św. Mikołaja. – Niestety, kobieta, która ma dziecko, postrzegana jest jako pracownik mniej wydajny. Tymczasem jest wprost przeciwnie. Okazuje się, że takie osoby lepiej wykorzystują czas, są bardzo kreatywne, mają w pracy podzielną uwagę – mówi Moniak Madej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...