Patriotyzm w polskiej muzyce rozrywkowej stanowi zjawisko marginalne, są jednak miejsca na świecie, w których artyści śpiewają o miłości do ojczyzny i obowiązkach wobec niej w wypełnionych po brzegi wielkich salach koncertowych i na stadionach Cywilizacja, 27/2008
Popkultura, a w szczególności muzyka rozrywkowa, raczej nie kojarzy się z patriotyzmem. Podobnie brzmiący wykonawcy różnych gatunków, bardzo często anglojęzyczni niezależnie od kraju swego pochodzenia, są na ogół w sposób bardziej lub mniej zamierzony kosmopolityczni, zatem muzyka rozrywkowa, niezależnie czy to będzie disco, rock, czy heavy metal – jest czynnikiem wspomagającym trendy globalizacyjne.
Czy chcemy tego czy nie, młodzi ludzie poddani są działaniu kultury masowej. Dlatego warto podjąć rozważania na temat obecności patriotyzmu w popkulturze. Na kilku przykładach spróbujemy pokazać, jak owe zjawisko wygląda w naszym kraju, odnotujemy również, jak rzecz przedstawia się w innych państwach.
W „poprzednim ustroju” Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu sztucznie kreował demoludowy model patriotyzmu, poprzez łatwo wpadające w ucho melodie z tekstami typu: „Witaj Zosieńko, otwórz okienko, na wschodnią stronę! / Daj dla ochłody łyk zimnej wody – usta spragnione! / Witaj nam Polsko, myśmy są wojsko biało-czerwone! / Wolność za nami idzie polami – marsz, marsz, marsz!”.
Na przeciwległym biegunie w tamtym okresie funkcjonowały piosenki obecne w oficjalnym obiegu lecz o całkiem innej wymowie, jak Biały krzyż Czerwonych Gitar napisany w hołdzie żołnierzom podziemia, czy Żeby Polska była Polską Jana Pietrzaka. Rockowy wybuch lat 80. raczej ominął tematykę patriotyzmu w swych tekstach – Grzegorz Ciechowski i jego Nie pytaj o Polskę jest jednym z nielicznych wyjątków.
Zachłyśnięcie się „wolnością” na przełomie lat 80. i 90. XX w. to początek obecności patriotyzmu w muzyce rozrywkowej w formie – można powiedzieć – bardzo zdegenerowanej. Zespoły związane z subkulturą skinheadów zaczęły mieszać prymitywny nacjonalizm i szowinizm z wulgarnym nierzadko słownictwem i, co najgorsze, ów rzekomy „patriotyzm” – łączyć z fascynacją hitleryzmem i pogańskimi wierzeniami.
Takich „artystów” można bez ogródek posądzić o schizofrenię, bo jak inaczej określić teksty zespołu Konkwista 88, z których jeden sławi bohaterów spod Grunwaldu i znad Bzury, inny zaś gloryfikuje Waffen SS. Grupy związane z tą subkulturą, jeśli nie wykazywały prohitlerowskich fascynacji, to prezentowały inne „ciekawe” pomysły, np. pochwałę wprowadzenia stanu wojennego.
Jeżeli zaś muzycy rockowi związani z tzw. „skins” odwoływali się do wiary katolickiej czy chlubnych kart naszej historii, wówczas zaraz obok pojawiały się teksty typu „łyse głowy, tatuaże” i „gardła zakrapiane winem”. Oczywiste jest, że tak prezentowany i zniekształcony patriotyzm pozostał w subkulturowej niszy. Kilka inicjatyw, które próbowały ów stan rzeczy zmienić, niestety, nie objęło swym zasięgiem szerszego grona odbiorców.
Swoistym przełomem było wydanie przez grupę Lao Che płyty poświęconej powstaniu warszawskiemu. Utrzymane w ostrych rockowych aranżacjach znane powstańcze melodie znalazły wielką rzeszę odbiorców, materiał uzyskał wsparcie publicznych mediów, zaś wykonawców obsypano szeregiem nagród. Jednak owa jaskółka nie okazała się zwiastunem wiosny, za tym jednostkowym przypadkiem nie poszli inni twórcy, choć warto tu zwrócić uwagę na inną inicjatywę grupy młodych ludzi współpracujących ze Związkiem Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.