Tylko budowanie wspólnoty w perspektywie wiary w Trójjedynego Boga może stawać sie dla chrześcijan odkrywaniem szczęścia, do jakiego został powołany każdy człowiek bez wyjątku i to w chwili stworzenia. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 1(70)/2004
Mit drugi: wspólnota jako kryjówka
Każdy człowiek, w jakimś trudnym momencie życia, pragnie schować się i zanurzyć w ciemnej kryjówce, z której nikt i nic go nie wydobędzie. Takie zachowania są czymś zwyczajnym i naturalnym – wpisanym nie tylko w nasze instynkty (choćby samozachowawcze), ale nasze pragnienia i tęsknoty (jak poczucie bezpieczeństwa, poszanowania, czy bycia kochanym). Jednakże sprawa zaczyna się komplikować, kiedy realna przyczyna lęku mija, a człowiek w dalszym ciągu pozostaje w kryjówce.
Taki „człowiek z kryjówki” (termin spopularyzowany przez ks. Józefa Tischnera, a przejęty od wybitnego psychiatry prof. Antoniego Kępińskiego) trwa w permanentnej ucieczce przed tym, co i tak jest nieuchronne: koniecznością skonfrontowania się z problemem. Ucieczka staje się wiec dla niego źródłem dodatkowego cierpienia. Smutne jest w tym wszystkim to, że cierpienia takie są rzeczywiście realne i wielkie, tyle tylko, że nikomu niepotrzebne!
Wspólnota chrześcijańska ma prawo być – choć jedynie na pewnym odcinku życia – pewnego rodzaju schronieniem. Jednakże nigdy nie stanie się trwałym miejscem ukrycia, ponieważ we wspólnocie zawsze czeka na chowającego się człowieka ten drugi, bliźni – postawiony na jego drodze przez Boga. Zarówno Bóg jak i bliźni chce towarzyszyć, chce przyjmować, a zatem nawet nie wiedząc, chce dotykać źródła lęku tego, kto pragnie się ukryć.
Tym samym wspólnota, która miała być kryjówką, szybko stanie się zbyt ciasna dla człowieka i jego lęku, chyba że ów człowiek odważy się powierzyć swój lęk drugiemu i uwierzy, że prawda potrafi chronić lepiej niż kryjówka. Bo przecież w obliczu człowieka mówiącego prawdę, nawet bolesną (ale szczerą a przez to bezbronną) drugi człowiek może tylko przebaczać i kochać. W ten sposób wspólnota staje się miejscem wyzwolenia, uzdrowienia i przebaczenia.
Człowiek zniewolony lękiem zawsze może uciec z takiej niedogodnej „kryjówki”, czyli wspólnoty i zacząć szukać na nowo. W ten sposób jednak skazuje się na życie w świecie mitu, który spowoduje, że kiedy nawet zatrzyma się w jakiejś wspólnocie, szybko dokona jej ponownej mityzacji, obwiniając wszystkich członków o całe zło, które się jej przydarza. Jedyną drogą wyjścia z tego impasu, jest przyznanie się do tego, że wspólnota nigdy nie może być trwałą kryjówką.