Owoce męczeństwa

Magazyn Famila 6/2010 Magazyn Famila 6/2010

Ksiądz Jerzy Popiełuszko za życia opiekował się wszystkimi potrzebującymi. Także teraz, ponad ćwierć wieku po swojej tragicznej śmierci, nie przestaje pomagać tym, którzy proszą go o duchowe wsparcie.

 

Coraz częściej zdarza się, że ksiądz Jerzy oddziałuje na ludzi, gdy czytają o nim artykuły lub książki, oglądają filmy albo słuchają audycji poświęconych męczennikowi.

Pewna pątniczka z Malezji wyznała, że odzyskała wiarę właśnie dzięki księdzu Jerzemu. Przeczytała o nim artykuł w jednej z gazet, a potem postanowiła przemierzyć szlak jego męki z Bydgoszczy do Torunia. Zakończyła tę pielgrzymkę w Warszawie przy jego grobie, aby mu podziękować.

Powroty do wiary

Także modlitwa przy grobie księdza Popiełuszki sprawia, że ludzie wracają do wiary. W niezrozumiały po ludzku sposób przystępują nieoczekiwanie do spowiedzi, przemieniają swoje życie.

55-letni mężczyzna z Poznania od 25 lat był alkoholikiem, kilka razy leczonym w zakładach zamkniętych. Wielokrotnie miał wszywany esperal, przeszedł leczenie akupunkturą, brał udział w grupach AA. Wszystko bez rezultatu. Usiłował popełnić samobójstwo. Nie udało mu się. Był niewierzący. „W 1984 roku, po zamordowaniu księdza Jerzego, przeżyłem trudny do określenia wstrząs. Błagałem go o pomoc. Odzyskałem wiarę. Odbyłem spowiedź i rozpocząłem poznawanie prawd wiary przez czytanie katechizmu, Pisma Świętego, literatury religijnej i rozmowy z zaprzyjaźnionym księdzem, który bardzo mi pomógł i w dalszym ciągu otacza dyskretną opieką. Zdawałem sobie sprawę, że szatan nie zrezygnuje i droga do wiary i uzdrowienia będzie bardzo trudna. Rzeczywiście, jeszcze piłem. Jednak konsekwentnie modliłem się i starałem się prostować kręte ścieżki swego życia.

Półtora roku temu z dnia na dzień przestałem pić. Alkohol jest mi zupełnie obojętny, wręcz wstrętny. Często przystępuję do Komunii Świętej. Uczestniczę w ruchu Domowego Kościoła oraz w pielgrzymkach. Dzięki wstawiennictwu księdza Jerzego uzyskałem łaskę wiary i uzdrowienia”.

Ciekawy przykład podaje młoda kobieta: „Pragnę podzielić się uzdrowieniem duchowym mojego wujka (ma 74 lata), który ponad czterdzieści lat nie był u spowiedzi. Wiarę stracił w czasie wojny, gdy był wywieziony do Dachau, a następnie do Majdanka.

Było to 19 października 1984 roku. Wujek – jak opowiada o tym jego szwagier – śledził przebieg porwania księdza Popiełuszki komentowany przez radio. Dwa dni potem otrzymał we śnie nakaz od księdza Jerzego, żeby poszedł do kościoła i przystąpił do sakramentu pokuty. Kiedy 22 października 1984 roku ponownie przysłuchiwał się transmisji radiowej na temat porwania księdza Jerzego, powiedział do swojego szwagra, że ksiądz Popiełuszko już nie żyje. Opowiedział wówczas swój sen. Choć czuł się zupełnie zdrowy i nie spodziewał się żadnej choroby, to w najbliższą niedzielę udał się do oddalonego o 5 kilometrów kościoła w Trzebieszowie. Nie miał jednak odwagi przystąpić do sakramentu pokuty.

W następnym tygodniu nagle zachorował i znalazł się w szpitalu (był to, jak się później okazało, rak żołądka). Po udaniu się do szpitala zastaliśmy Wujka cierpiącego i z bólu zdzierającego piżamę. Próbowałam skłonić go do rozmowy z kapłanem. Po wielu prośbach pozwolił, aby przyszedł ksiądz. Poszliśmy na plebanię, gdzie trwał świąteczny obiad. Ksiądz przerwał posiłek i udał się z nami, zabierając Pana Jezusa i oleje święte. Po wyspowiadaniu Wujka wyszedł i oznajmił, że niepotrzebnie się tak spieszyliśmy w pierwszy dzień świąt, gdyż z tym chorym był umówiony w dzień Bożego Narodzenia na 6.00 rano.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...