Przepis na świętego

Tygodnik Powszechny 44/2010 Tygodnik Powszechny 44/2010

Ile kosztuje proces, dlaczego lepiej być męczennikiem niż wyznawcą, czy można wycofać się z decyzji o wyniesieniu na ołtarze i co to są „sprawy milczące”. A także: co z procesami Jana Pawła II i arcybiskupa Romero?

 

Była to jednak beatyfikacja „nie wprost” – przecież nie zatwierdzono dekretu o heroiczności cnót... Wśród polskich kanonistów powstał spór, czy dekret był równoznaczny z beatyfikacją. Kongregacja w 1986 r. wypowiedziała się pozytywnie, ale wskazała konieczność zbadania heroiczności cnót przed rozpoczęciem procesu kanonizacyjnego. Kard. Macharski zlecił zgromadzenie potrzebnych materiałów i dekadę później w Rzymie uznano i heroiczność cnót, i cudowne uzdrowienie Anny Romiszewskiej w 1950 r. Jan Paweł II kanonizował Królową prawie 600 lat po jej śmierci, w 1997 r.

Żarna mełły powoli, ale skutecznie.

Droga na skróty, czyli o wyższości męczeństwa nad życiem cnotliwym

W latach 70. ks. Józef Kurzeja postawił w Nowej Hucie, komunistycznym mieście bez Boga, drewniany barak. „Zielona budka” pełniła rolę kaplicy i miejsca katechezy. Kapłan, przez kard. Wojtyłę oddelegowany do opieki duszpasterskiej nad wiernymi z Osiedla Tysiąclecia, co noc zamykał się w niej i czuwał; milicja nie odważyła się na rozbiórkę. Władze zaczęły go nękać. Kapłan w wieku 39 lat zmarł na udar mózgu (w 1976 r.). Ludzie są przekonani o jego świętości. Ale też o tym, że śmierć ks. Kurzei nie była naturalna.

W 2005 r. sprawa ruszyła. – Do rozpoczęcia procesu doprowadziła osoba świecka, która ks. Kurzei nie znała, ale usłyszawszy jego historię, była przekonana o świętości – mówi ks. Scąber.

– Proces idzie tokiem udowodnienia heroiczności cnót. W tym czasie IPN próbuje wyjaśnić okoliczności śmierci ks. Kurzei. Gdyby padł prawomocny wyrok sądu, potwierdzający, że jego śmierć jest wynikiem prześladowań władz, Kongregacja mogłaby przekwalifikować proces na męczeński.

Od rozpoczęcia procesu uznanego za męczennika ks. Popiełuszki do jego tegorocznej beatyfikacji minęło zaledwie 13 lat, właśnie z powodu takiej kwalifikacji procesu, która będzie istotna również w przypadku abp. Romero. Dlaczego?

– Z punktu widzenia efektywności procesowej, bardziej opłaca się otwierać ścieżkę o męczeństwo niż o heroiczność cnót – przyznaje ks. Scąber. Heroiczność cnót także jest badana, ale męczennik trafia na ołtarze zaraz po zatwierdzeniu dekretu o śmierci za wiarę. – W przypadku tzw. wyznawcy, który umiera naturalnie, po wykazaniu heroizmu cnót trzeba czekać, aż da on znak z nieba – mówi ks. Scąber.

Czasem bardzo długo.

Boża pieczęć, czyli o cudach i milczeniu

– Kiedy nie ma cudu, zazwyczaj obumiera kult – wyjaśnia ks. Scąber. Stąd wiele procesów tkwi w miejscu od czasu udowodnienia heroiczności cnót. Mają status „odłożonych”. – Żadnego procesu się nie przerywa, a już na pewno nie kończy. Jak mówi formuła prawna: nie ma spraw przesądzonych.

Jak w przypadku założyciela marianów, XVII-wiecznego teologa i pisarza Stanisława Papczyńskiego. Sprawę rozpoczęto w 1767 r. – ale aż do naszych czasów brakowało cudu... W 2001 r. lekarze stwierdzili, że u pewnej ciężarnej kobiety ustała akcja serca płodu. Trzy dni później ponowili USG. Serce biło. Kobieta urodziła. Okazało się, że jej ojciec chrzestny zwrócił się o wstawiennictwo do o. Papczyńskiego. W 2006 r. Papież wydał dekret o cudzie, co otwarło drogę Papczyńskiego na ołtarze w kolejnym roku.

Inne przyczyny przestojów są losowe: np. w przypadku Polski to rozbiory, skutkujące utrudnieniami w kontaktach z Watykanem; ale też działania podejmowane bez wystarczającej znajomości prawa kanonicznego czy... opieszałość postulatorów.

Z takiego powodu na pewien czas utknął proces Brata Alberta. Postulator, czymś zrażony do kard. Wyszyńskiego, nie odpowiadał na telefony i korespondencję. Po dwóch latach ciszy Prymas zmienił postulatora. W 1975 r. Positio było gotowe. Dwa lata później Paweł VI podpisał dekret o heroiczności cnót, a w Polsce rozpoczęły się modlitwy o cuda, które Watykan uznał w 1982 i w 1988 r.

Są też tzw. sprawy milczące. Leżą w archiwach od lat. Watykański Index ac Status Causarum wylicza procesy np. Anny od św. Augustyna, hiszpańskiej karmelitanki (zm. w 1664 r., dekret o heroiczności cnót: 1776 r.), czy Franciszka od Dzieciątka Jezus (zm. w 1604 r.; dekret: 1769 r.). Sprawy milczą, bo – jak tłumaczy o. Kijas – poprzez brak cudu milczy Bóg. Nie przyłożył pieczęci.

Ale – z drugiej strony patrząc – czy z ogłoszenia czyjejś świętości wycofać się już nie da? Pytanie pojawiło się w całej ostrości po beatyfikacji Juana Diego w 1990 r. Mówiono wówczas, że Jan Paweł II wyniósł na ołtarze niebyt, bo mężczyzna, któremu miała się objawić Matka Boża w Guadalupe, nigdy nie istniał... W Kongregacji zapanowała konsternacja. Jej specjalny wysłannik odszukał jednak kilka rachunków za zboże, którego odbiór potwierdzał Juan Diego. Od 2002 r. święty.

***

Święci są potrzebni, ponieważ „pomagają zrozumieć nam głębię Kościoła, chronią go przed miernością, kształtują od środka” – jak wyraził się Jan Paweł II w przemówieniu do młodych w Lukce w 1989 r. Co więcej, potrzebni są coraz to nowi patroni, pokazujący, jak być wyznawcą Chrystusa pośród wyzwań współczesności.

Poczucie rozgoryczenia wobec procesów kanonizacyjnych ciągnących się w nieskończoność jest w tej sytuacji naturalne – i dotyczy wszystkich, także hierarchów... „Zadaję sobie pytanie, na co jeszcze czekają w Rzymie?” – gorączkował się w zeszłym roku metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Zaraz co prawda zaznaczył, że rozumie, iż „proces musi respektować ścisłe reguły prawa kanonicznego, właśnie dla dobra wyniesienia do chwały ołtarzy”. Niecierpliwym musi wystarczyć niedawna refeleksja kard. Stanisława Dziwisza: „Terminy zostawmy działaniu Ducha Świętego”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...