Radość dziecka wydaje się najbardziej naturalna, oczywista, spontaniczna i prawdziwa. Zdrowe, szczęśliwe dziecko cieszy się głośno, zaraźliwie, całym sobą. O momentach takiej wyjątkowej radości przeżywanej przez dorosłego mówi się: „cieszył się jak dziecko”
Czy można więc uczyć dziecko radości?
Wszystko, co zostało dotąd powiedziane, prowadzi do stwierdzenia, iż jest to możliwe. Jak to robić? Nie ma tu, jak w ogóle w wychowaniu, gotowych recept, sposobów gwarantujących pozytywne skutki w każdej sytuacji i w przypadku każdego wychowanka. Jednak wnioski zawierają wyraźne podpowiedzi zarówno co do tego, co może sprzyjać uczeniu radości, jak tego, co może to działanie utrudnić, a nawet uniemożliwić.
Najważniejszym mechanizmem wychowawczego wpływu jest oddziaływanie przykładów i wzorów modelujących zachowania wychowanka. Bliscy dorośli, przede wszystkim rodzice, ale stopniowo także osoby znaczące z innych środowisk, ich radość, sposób jej przeżywania, stanowią podstawę rozwoju tego uczucia. Na ich przykładzie dziecko uczy się cieszenia z drobnych spraw, przedmiotów, sytuacji aż do wzbogacania tej sfery o radość z dostrzeganego i tworzonego dobra, odpowiadania na potrzeby innych, a stopniowo dochodzenia na tej drodze do „radości serca” – głębokiej radości duchowej.
Trzeba mieć świadomość, że sytuacja przeciwna – udawana radość, prymitywna wesołość szukająca rozśmieszenia za wszelką cenę zabija radość prawdziwą, uczy jej udawania, stosowania instrumentalnego, wiązania z doraźnymi korzyściami, a nie z wartościami wyższymi. Niestety, najsilniej dziś modelujące osobowość dziecka masowe media pokazują głównie uczucia negatywne lub dążenie do radości bez skrupułów.
Drugim mechanizmem jest stwarzanie okazji do pozytywnego przeżywania radości. Obejmuje ono np. podsuwanie pomysłów, w jaki sposób można komuś sprawić radość, uświadamianie, jak to jest ważne, że ten ktoś się ucieszy itd. Im bardziej sprawienie komuś bliskiemu radości będzie się kojarzyło z własnym wysiłkiem, pomyśleniem, wczuciem się w czyjeś przeżycia, wyobrażeniem sobie jego reakcji, poświęceniem czegoś swojego (czasu, siły, własności), nie zaś z wartościami wymiernymi, materialnymi, radością zależną od wyceny zastosowanych środków (np. prezentów), tym większa szansa na wykształcenie uczucia radości. W wymiarze negatywnym trzeba podkreślić, że trudno dziecko uczyć prawdziwej radości w sytuacji wzajemnej agresji, stałego zagrożenia, lęku, braku poczucia bezpieczeństwa i miłości najbliższych, kiedy próba wywołania atmosfery radości sprowadza się do chwilowego, okazjonalnego nastroju wymuszonego sytuacją (imieniny, święta itp.) i odgrywanego przez uczestników sztucznie radosnego zachowania.
Wreszcie mechanizm wpływu słownego. Kształceniu uczucia radości na pewno będzie sprzyjało częste, naturalne rozmawianie z dzieckiem i w jego obecności o cieszeniu się wzajemnie swoimi osiągnięciami, pozytywnymi wydarzeniami w bliższym i dalszym otoczeniu, drobnymi przyjemnościami, oczekiwanymi miłymi wydarzeniami, pomyślnymi wiadomościami. Pomocne będzie uświadamianie codziennych powodów do radości. Warunki utrudniające to: stałe narzekanie na wszystko i wszystkich, brak pozytywnego, radosnego reagowania na pomyślne informacje dotyczące samego dziecka oraz innych osób, deklarowany i podkreślany pesymizm, brak zaufania do dziecka, ciągłe krytykowanie dziecka i innych członków rodziny (w szkole – uczniów danej klasy czy grupy), deklarowanie zależności obdarzania uczuciem od zachowania dziecka (sytuacyjne wymaganie „zasługiwania” na miłość, akceptację).
Zmierzajmy do konkluzji. Uczenie jednego z najważniejszych w życiu i rozwoju człowieka uczuć, jakim jest radość, potrzebuje sprzyjających warunków, środowiska przenikniętego radością. Pogodnych, uśmiechniętych, możliwie wesołych (co nie znaczy wesołkowatych – co dzieci świetnie rozpoznają i odrzucają) rodziców i wychowawców, wiarygodnych w swojej radości na co dzień.
W tym miejscu musi się pojawić najważniejszy problem – co może być przekonującą podstawą przeżywania życia z radością? Jak uzyskać taki stosunek do świata, taką naturalną radość niezależną od chwilowych nastrojów i przeżywanych cierpień? Jak przekazać jej źródła dziecku tak, by wyposażyć je na całe późniejsze życie? Odpowiedź niesie chrześcijaństwo, Dobra Nowina Ewangelii, bezwarunkowa miłość Chrystusa i obietnica Jego pomocy w drodze do kochającego Ojca, perspektywa życia wiecznego, pomoc Ducha Świętego, którego trzeba prosić o radość dla siebie, dla swoich bliskich i dla każdego człowieka. Życie wiarą jest w świetle Dobrej Nowiny życiem radością, a chrześcijanin – człowiekiem radosnym. Wychowanie do życia wiarą jest więc wychowaniem do radości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.