Klucze do twierdzy

Tygodnik Powszechny 2/2011 Tygodnik Powszechny 2/2011

"Za zło w Kościele powinni się uderzać w piersi przede wszystkim kapłani i biskupi. Natomiast słyszę, że to jest wina Unii i liberalizmu"...


Oczywiście pojawia się pytanie, czy my, duchowni, do młodych wychodzimy i odnajdujemy właściwy język. Bardzo ważnym spostrzeżeniem Ojca jest to, że Kościół ma problem z komunikacją ze światem. Ale dla „Gazety Wyborczej” problemem nie jest kwestia języka Kościoła, ale zmiany jego nauczania! Boję się, że dobre intencje Ojca zostaną zmanipulowane. Weźmy numer świąteczny tego dziennika – w jego świetle ideałem jest taka religia, którą sobie człowiek sam ulepi, religijność ? la carte. Więc jeśli mówimy o manipulacjach Radia Maryja, to wspomnijmy, że religią manipuluje też „Gazeta” – potężne medium formujące umysły i serca także ludzi wierzących.

Ks. Adam Boniecki: Tak, ale „Gazeta” przemawia we własnym imieniu. To jest forum różnych poglądów, a nie pismo katolickie. I może jednak w tym, co pisze o Kościele, ma niekiedy rację... Zamiast się obruszać, warto podjąć rzeczową rozmowę. W czasach cenzury marzyliśmy nie o tym, żeby nikt nam nie mącił i nie atakował, ale o tym, by móc swobodnie odpowiadać na mącenia i ataki. Teraz możemy.

Myślę zresztą, że autorzy „Gazety” zwykle kierują się dobrą wiarą. Nie przemawia mi do przekonania teza, że list Ojca zamieszczono z niskich pobudek: po to, żeby Kościół dzielić. A co, jeśli „Gazeta” po prostu uznała ten list za ważny?

Czy ks. Tomasz dostrzega problem braku komunikacji biskupów ze światem, oderwanie Kościoła od rzeczywistości?

Ks. Tomasz Jaklewicz: Odpowiem najpierw krótko ks. Adamowi. Czytam uważnie publikacje „Gazety” dotyczące wiary i Kościoła. Niektóre krytyczne uwagi są może i słuszne, ale nie ma w nich na pewno miłości do Kościoła, dominuje niechęć. Oczywiście nie mam o to pretensji, ale sądzę, że trzeba to widzieć. A poza tym publikowanie prywatnej korespondencji wbrew woli autora i adresatów uważam za mało przyzwoite.

A co do pytania: na pewno istnieje problem języka. Weźmy choćby podręczniki do katechezy, kazaniom też można zarzucić popadanie w żargon teologiczny i mijanie się z tym, co powinno być istotą homilii – przełożeniem Ewangelii na życie. Natomiast nie zgadzam się, że Kościół jest oderwany od rzeczywistości. Ojciec stwierdził, że Kościół w Polsce jest jak duży, kolorowy, ale sztucznie nadmuchany balon. Zabolało mnie to, bo Kościół jest moim domem i moją, jako celibatariusza, jedyną rodziną. Kocham go, bo to cały mój świat. Kościół to moja kobieta – Ecclesia... Dostrzegam jego słabości, ale widzę masę rzeczy pięknych i wartościowych. Nie wylewajmy więc dziecka z kąpielą. Ciągle mamy pełne kościoły, nie stało się to, co prorokowano 20 lat temu. Jest w polskim Kościele siła, której nie doceniamy.

Może mam szczęście, ale nigdy nie słyszałem tak politycznego kazania, żebym miał ochotę powiedzieć „stop”. Podobnie wielu ludzi, których ostatnio pytałem, czy słyszeli homilię, w której ksiądz by wzywał do głosowania na konkretnego polityka czy partię. Wydaje mi się, że to zjawisko istnieje, ale jest marginalne. Nie zgadzam się więc z oceną, że połowa polskich księży politykuje na ambonach. Wszyscy w Polsce o polityce dyskutują, więc cóż dziwnego w tym, że także duchowni? Ale polityka nie leży w centrum ich uwagi. Podstawową pasją życia większości księży jest Kościół, duszpasterstwo!

O. Ludwik Wiśniewski: W 1996 r. wróciłem z Rosji. Istniało już wtedy Radio Maryja, o którym wiele słyszałem. 13 grudnia 1996 r. napisałem notatki z transmitowanych przez Radio adwentowych rekolekcji bp. Frankowskiego. Oto fragmenty jednego z pseudopolitycznych kazań. „Prawicy prawdziwej jeszcze nie było, bo nie było czasu, aby mogła się ukształtować. Przecież ludzi, którzy ją tworzyli, wymordowano. Oszustwem komunistów było wstępowanie do Solidarności i ostentacyjne rzucanie legitymacji partyjnych i stawanie ich na czele ruchu solidarnościowego jako doradców. Gdy po stanie wojennym część najlepszych wyjechała, byli komuniści nazwali się liberałami, Europejczykami, ekspertami od przekształceń ustrojowych. Jako tacy wcisnęli się na czoło prawicy. Atak na Kościół stanowił temat zastępczy, by odwrócić uwagę społeczeństwa od ciągle niedokonanych rozliczeń z przestępstwami komunizmu. Rząd korowski nie zrobił porządku” itd. itd. Na koniec biskup stwierdził, że te rekolekcje są odpowiedzią na program Jana Pawła II dla Solidarności. O tym myślę, mówiąc o upolitycznieniu ambony.

Ks. Tomasz Jaklewicz: Nie warto analizować kazania sprzed 14 lat, bo to nie jest najważniejszy problem Kościoła w Polsce. Owszem, funkcjonuje dziś u nas polaryzacja PiS – PO. Mimo woli przenosimy ten podział na sferę Kościoła. On przenika społeczeństwo, wchodzi w rodziny i między księży. Zresztą w dużej mierze ten podział jest podsycany przez polityków z obu stron. Media też uwielbiają konflikty, bo to się dobrze sprzedaje. Każdą rzeczywistość, także Kościół, chcą pokazać jako pole walki, stając na ogół po tej stronie, która jest im bliższa.

Ale z drugiej strony za tym podziałem politycznym stoją też realne podziały w postrzeganiu świata, wartości. Za tym stoi coś więcej niż polityka, bo określona wizja świata i religii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...