Najwyższy szczyt wyobraźni

Życie duchowe 65/2011 Życie duchowe 65/2011

Dziś wielu młodym wydaje się, że doskonale wiedzą, dokąd zmierzają i na jakim etapie swojego życia się znajdują. Tak naprawdę jednak często okazuje się, że to tylko złudzenia, że nie do końca wiedzą, co dalej

 

Nasze granice winna więc wyznaczać nie tylko wyobraźnia, ale intuicja i doświadczenie.

I to doświadczenie warto zdobywać. Trudne sytuacje są dla mnie okazją do poznawania swojego ciała i granic własnych możliwości. W sytuacjach ekstremalnych nie możemy jednak liczyć, że jakoś to będzie. Nie będzie „jakoś”, sprawy mogą się naprawdę źle potoczyć.

Chciałbym jeszcze raz wrócić do roli rodziców w kształtowaniu młodych charakterów. Czy nie byłoby ważne, by nie przesadzali z opiekuńczością i pozwalali swoim dzieciom popełniać błędy?

Nie jestem rodzicem, jak już mówiłem, i mogę tylko teoretyzować. Wydaje mi się, że trzeba zachować złoty środek między opiekuńczością a zgodą na osobiste odkrywanie świata przez młodych ludzi. Kiedy małe dziecko stawia pierwsze kroki, rodzice podtrzymujący je za rączki w pewnym momencie muszą je puścić. Na początku samodzielnych kroków dziecko z pewnością będzie upadać. Musi jednak ileś razy upaść, by nauczyć się chodzić. Rodzice mimo płaczu dziecka muszą mu na to pozwolić.

Młodym ludziom także trzeba pozwalać na odkrywanie świata. A rodzicom pewnie trudno zgodzić się, by ich dziecko popełniało błędy. Przeszli pewną drogę, mają swoje błędy na koncie i chcieliby oszczędzić ich swoim dzieciom. Tymczasem każdy musi sparzyć się sam. Tak to już jest, nieważne, ile czasu byśmy spędzili na tłumaczeniu mu, że gorące parzy.

Co poradziłby Pan rodzicom dzieci, które znalazły się w jakieś dramatycznie trudnej sytuacji?

Ważne, by dzieci im ufały. Obserwując swoich rówieśników, widzę, że naprawdę niewielu z nich może szczerze i otwarcie porozmawiać z rodzicami o problemach. Często młody człowiek nie podzieli się z rodzicami swoimi troskami, bo wie, że nie zostanie zrozumiany.

Z czego wynika takie niezrozumienie?

Barierą jest chyba doświadczenie dorosłych i ich przekonanie, że wiedzą lepiej, bo coś tam już przeżyli. Każdy rodzic, by zrozumieć swoje dziecko, musi wczuć się w jego sytuację. Musi starać się je zrozumieć, a nie na siłę przekonywać: „Tak nie rób, bo się na tym przejedziesz”. Rodzice rzeczywiście muszą pozwolić dzieciom na popełnianie błędów. W pewnym momencie dziecko pomyśli: „Robię tak już dziesiąty raz i dziesiąty raz popełniam błąd. Może warto jednak za jedenastym razem posłuchać matki czy ojca”. Tylko znowu – nie wszystkiego warto doświadczać. Nie ma sensu wchodzić w narkotyki, by samemu się przekonać, że są złe. Są takie sytuacje, kiedy trzeba uczyć się na własnych błędach, i takie, kiedy warto uczyć się na błędach innych.

Jaką rolę w doświadczeniu Pana odgrywała i odgrywa wiara?

To dla mnie nadzieja i sens. W trudnych doświadczeniach życiowych niełatwo znaleźć sens. Kiedy przychodzą problemy czy ludzkie dramaty, zawsze na początku pytamy: Dlaczego ja? Dlaczego to przytrafia się mnie? Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Dlaczego – skoro jest dobry – tak mnie doświadcza? Ludzie często uważają, że Bóg powinien im tylko dawać. Są źli, kiedy nie wysłuchuje ich modlitw. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że gdyby Bóg spełniał wszystkie nasze prośby i tak nie bylibyśmy szczęśliwi.

W naszej relacji z Bogiem bardzo ważna jest pokora i świadomość, że On po prostu wie lepiej. Z perspektywy czasu widzę sens moich trudnych doświadczeń: mojego wypadku czy nawet śmierci mojego młodszego brata. Wiem, że te doświadczenia bardzo wiele dały mnie, moim siostrom i rodzicom. Wiele nas nauczyły. Oczywiście trudno jest tak od razu dziękować za dramatyczne sytuacje, ale ciągle się tego uczę. Wiem jednak, że na początku – gdyby przyszedł do mnie ksiądz i powiedział: „Taka jest wola Boża. To doświadczenie ma sens”, to bym się z nim kłócił.

A czy kłócił się Pan z Bogiem?

Bardzo. Na początku to, co się wydarzyło, odbierałem w kategorii Bożej kary. Pytałem cały czas, za co Pan Bóg mnie ukarał. Dziś patrzę na to jak na misję. To trochę tak, jakby ojciec wyznaczył nam bardzo trudne zadanie. Mogę się albo zbuntować, albo pomyśleć, że ojciec to trudne zadanie powierzył właśnie mnie, ponieważ mi ufa i uważa, że dam radę. Wierzę, że im trudniejsze doświadczenia daje nam Pan Bóg, tym bardziej nam ufa.

Pan Bóg zawsze chce dla nas dobra, tymczasem ludziom wydaje się, że wiedzą lepiej, co jest dla nich dobre. Ja często dostaję lekcję pokory. Kiedy wiele rzeczy mi się udaje, mam poczucie, że trzymam życie we własnych rękach, czuję, że wiem, co dla mnie najlepsze, i tą drogą chcę podążać, nagle wszystko wali mi się na głowę, a to, czego pragnąłem i co udało mi się osiągnąć, zamiast radości przynosi tylko pustkę. Wtedy stwierdzam, że to jednak Bóg wiedział lepiej. Czasem to, co na horyzoncie takie piękne i kolorowe, w rzeczywistości okazuje się bezbarwne i nijakie.

Dlatego w relacji z Bogiem tak ważna jest pokora i zaufanie, choć przyznam, że to trudna droga, pełna wyrzeczeń. Chrześcijaństwo nie jest proste.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...