Infrastruktura we mgle

Niedziela 5/2011 Niedziela 5/2011

O niszczeniu polskich kolei i o tym, dlaczego Częstochowa będzie wkrótce najbardziej „zakorkowanym” miastem w Polsce, z posłem Jerzym Polaczkiem rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Gdyby chciano i umiano wykorzystać unijne pieniądze, to polskie koleje byłyby dziś w stanie „kwitnącym”?

– Z pewnością. Statystyki nie kłamią, najlepsze wyniki przewozowe i ekonomiczne grupa spółek PKP osiągnęła w latach 2006-2007 przy jednoczesnym wychodzeniu i ograniczaniu odziedziczonych długów. Teraz, a mówię to z przykrością, mamy „zjazd” w dół. Dowodem jest choćby niedawne gigantyczne zamieszanie z rozkładami jazdy, po raz pierwszy w Polsce sprzedawano bilety na nieistniejące pociągi… To było tak, jakby ktoś chciał przegnać z dworców kolejowych wszystkich pasażerów. Obawiam się, że teraz nastąpi skokowy wzrost nieufności pasażerów wobec oferty kolejowej, po największym zamęcie w historii polskich kolei.

– Największym w ciągu ostatnich 20 lat?

– Nie! Takiego zamętu nie było w całej historii polskiego kolejnictwa! A w dodatku – co trzeba mocno podkreślić – przyczyną nie był tu brak pieniędzy! Przy tylko dobrej woli ze sprawami tak elementarnymi, jak rozkład jazdy pociągów, można sobie z łatwością poradzić bez dodatkowych nakładów. Tymczasem ten rząd nie radzi sobie nawet z tym, co od 100 lat jest w Europie zadaniem rutynowym…

– Skąd się wziął ten polski kolejowy bałagan?

– Jako były minister transportu czuję się w obowiązku i mogę wskazać jasno jego źródła, które – moim zdaniem – tkwią w nonszalanckim zarządzaniu i w polityce kadrowej. W ostatnim czasie wyrzucono niemal wszystkie kompetentne osoby z zarządów spółek kolejowych… Podobnie w Urzędzie Transportu Kolejowego nastąpiła całkowita wymiana kierownictwa.

– W ramach „odpisowienia” kolei?

– Zapewne tak, choć nie przypominam sobie, aby którakolwiek z tych osób należała do jakiejś partii politycznej.

– Ale to Pan jako minister z PiS je zatrudniał?

– Dobierałem odpowiednich fachowców, nie pytając o przynależność polityczną. Ważne było, aby swoją wiedzą i kompetencjami mogli wesprzeć nasz program rewitalizacji polskich kolei. Dziś są zwalniani jako „pisowscy kolaboranci” i… nie mogąc znaleźć pracy w państwowych podmiotach, znajdują ją u zagranicznej konkurencji polskich kolei…

– A może na polskich kolejach zostali zastąpieni lepszymi fachowcami?

– Chciałbym… Obecnie szefem jednej ze spółek grupy PKP, spółki TK Telekom, odpowiadającej m.in. za zarządzanie systemem informacji peronowej i dworcowej oraz za sterowanie tą informacją, jest pan Andrzej Panasiuk (do niedawna zastępca ministra Grabarczyka), z wykształcenia historyk.

– I to, Pana zdaniem, nagromadzenie niekompetencji wywołało niedawny gigantyczny chaos na kolei?

– Tak, ale ta „katastrofa informacyjna” ma swoje źródła jeszcze na początku 2010 r., gdy w spółce TK Telekom rozbito Biuro Transportowych Systemów Informacyjnych, które realizowało projekt mający m.in. dawać docelowo pasażerowi możliwość zakupu i rezerwacji biletu przez telefon, informację o ruchu na sieci kolejowej i o jego utrudnieniach w czasie rzeczywistym „on-line”. Rozbicie tego Biura jest chyba najbardziej precyzyjnym źródłem tego całego chaosu.

– Czy gdyby Pan był wciąż ministrem infrastruktury, nie byłoby dziś zapaści na kolei?

– Jestem pewien, że nie. Przypomnę, że to nasz rząd uruchomił procedurę wejścia na giełdę PKP Intercity, po to aby w 2010 r. ten przewoźnik mógł pozyskać znaczące środki finansowe na nowe inwestycje taborowe. Ten scenariusz nie został przez naszych następców zrealizowany i dzisiaj mami się nas informacjami o nowych inwestycjach, tzw. składach zespolonych, które nie mają zapewnionego finansowania… Naszym zamiarem było wzmacnianie pionu inwestycji w Polskich Liniach Kolejowych SA: umocnienie kompetencji i zapewnienie odpowiednich środków finansowych, aby dobrze zapłacić inżynierom przygotowującym i nadzorującym inwestycje oraz modernizację sieci kolejowej.

– Rząd Donalda Tuska tego nie robi?

– Niestety, nie, choć wykorzystał w pełni przygotowany przez nas program oddłużenia spółki Przewozy Regionalne, która popadła w długi z racji braku dofinansowania w latach 2001-2005. Obecnie kondycja finansowa Grupy PKP stale się pogarsza. Nie realizuje się tak istotnego w przypadku polskich kolei zadania państwa, jakim jest rozwijanie regulatorskich funkcji Urzędu Transportu Kolejowego, który powinien móc wpływać na równą pozycję i konkurencyjność podmiotów kolejowych, tak jak robią to tego rodzaju instytucje w innych krajach europejskich.

– Na czym miałaby polegać roztropna regulacja rynku kolejowego w Polsce?

– Na tym np., by w trosce o bezpieczeństwo nie dopuszczać do ruchu złomu, bo zapewne niektórzy przewoźnicy w ramach liberalizacji rynku kolejowego będą go chcieli wprowadzić na polskie tory.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...