O niszczeniu polskich kolei i o tym, dlaczego Częstochowa będzie wkrótce najbardziej „zakorkowanym” miastem w Polsce, z posłem Jerzym Polaczkiem rozmawia Wiesława Lewandowska
– Powiedział Pan, że Polska jest państwem kolejowym, co trzeba robić, żeby nie przestała nim być?
– Polskim kolejom potrzeba dziś właśnie roztropnej regulacji, czyli dbałości państwa o państwową infrastrukturę kolejową na zliberalizowanym już rynku przewozów pasażerskich. Tymczasem mamy do czynienia wręcz z niedbałością i lekceważeniem. Nie słyszałem najmniejszych rządowych obaw, że skutkiem tego chaosu, z jakim mieliśmy niedawno do czynienia na polskiej kolei, będzie darmowe oddanie rynku pasażerów jakiejś konkurencji… Eksperci twierdzą nawet, że mogło to być świadome działanie, aby przez chaos wywołać u pasażera niechęć do tego przewoźnika i gotowość przyjęcia innych ofert.
– Na przykład jakich?
– Taki zniechęcony pasażer jest gotów przyjąć każdą ofertę, byle nie była to oferta „nieporadnych” krajowych przewoźników… Wydaje się, że nowe porządki na kolei układają się w scenariusz, który powstaje niemal na zamówienie przewoźników spoza grupy PKP, aby mogli wejść na nasz rynek kolejowy zupełnie za darmo…
– Polskie koleje znalazły się na skraju przepaści, ale za to ponoć obecny rząd odnosi sukcesy w budowie autostrad…
– Wielce wątpliwe to sukcesy. Ja byłem krytykowany za to, że w roku 2007 nie wykorzystałem 1 mld z 12 mld złotych, a w 2010 r. z 30 mld wykorzystano 19 mld złotych… W samorządowej kampanii wyborczej rząd Tuska przekonywał, że nie robi polityki, a buduje drogi i mosty, a już dzień po wyborach ogłosił likwidację programu drogowego. Chyba po to, aby nie rozliczać się z jego realizacji, aby uchylić się od podsumowania „sukcesów”, zaproponował nowy pięcioletni program.
– A zatem – koniec pięknych wizji?
– Na to wygląda. Przed wyborami w 2007 r. PO ogłosiła narodowy program wielkiej budowy, który przebijał program rządu Jarosława Kaczyńskiego na lata 2008-2012 dziesiątkami dodatkowych obwodnic i dodatkowymi kilometrami nowych dróg ekspresowych. Dzisiaj rząd Tuska, chwaląc się, że odniósł wielkie sukcesy, dokonuje likwidacji tego programu! Oto okazuje się, że żadna polska autostrada ani droga ekspresowa nie zostanie zrealizowana w całości do 2015 r. włącznie! A sieć drogowa będzie tak postrzępiona, że wcześniej oddane odcinki będą generowały większy ruch, w związku z czym powstaną liczne wąskie gardła, a więc zwielokrotnione uciążliwości zarówno dla kierowców, jak i dla mieszkańców wielu miejscowości.
– Gdy patrzy Pan dziś na mapę planowanych i wykreślonych inwestycji, co Pana najbardziej dziwi?
– Właściwie wszystko, a najbardziej przesunięcie w czasie, poza rok 2013, realizacji odcinka autostrady A1 Pyrzowice – Stryków. Tutaj rząd poniósł największą klęskę.
– Dlaczego?
– Dlatego, że umowę na budowę tego odcinka zawarto z firmą, której udziałowcem był sprawca potężnych opóźnień budowy lotniska Okęcie (jesienią 2007 r. firma ta została z Okęcia wyrzucona). Teraz okazało się, że przygotowany przez tę firmę w 2009 r. projekt budowlany dotyczący 160 km autostrady został „zmielony”… W tej sytuacji za półtora roku (po uruchomieniu odcinka A1 od granicy z Czechami do Pyrzowic) okaże się, że najbardziej zatłoczonym miastem w Polsce będzie Częstochowa…! To będzie dramat dla tego miasta. Ten rząd zapowiadał jeszcze na początku 2010 r. (!) realizację A1 do Strykowa na rok 2012 – teraz realny termin to rok 2017. Przecież nie można się było pomylić w tej sprawie o 5 lat!
– Dlaczego do budowy tego odcinka wybrano firmę, o której wiadomo było, że jest nierzetelna, że nie wywiąże się ze zobowiązań?
– To tajemnica moich następców…
– W liście do swego kolegi – ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka nie przebiera Pan w słowach, pytając wprost: „Czym do cholery się zajmujecie? Ile można grać w piłkę nożną?”. I ostrzega Pan przed katastrofą.
– Mówię o potencjalnej katastrofie, której efektem finalnym będzie konieczność zwrotu części środków unijnych w ramach rozliczenia z budżetem Unii za lata 2007-2013. Zwracam uwagę na to, że to spychanie inwestycji infrastrukturalnych, które miały być warunkiem podniesienia konkurencyjności Polski wobec sąsiadów i modernizacji kraju, dokonuje się w warunkach zamętu, chaosu i w pełnej mgle budżetowej…
– Musimy więc wreszcie przestać marzyć o wspaniałych drogach?
– Na razie spełnia się „cud” premiera Tuska z 2007 r. – mamy „drugą Irlandię”, z największym długiem publicznym w historii Polski.
Za półtora roku okaże się, że najbardziej zatłoczonym miastem w Polsce będzie Częstochowa…!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.