Siostra Michaela Pawlik, która w Indiach spędziła 13 lat, przestrzega przed fascynacją wierzeniami Wschodu. Przekonuje, że groźne są nie tylko magia czy okultyzm, ale też pozornie niewinne praktyki, takie jak sztuki walki
Ludzie są przekonani, że to wszystko jedno, w co wierzą?
Dziś wszystko ludziom wydaje się względne, każdy ma swoją „prawdę”. Kult Kryszny czy Buddy (które są kultami bałwochwalczymi) stawia się na równi z kultem chrześcijańskim. Myli się pojęcia: magii i cudotwórczości, wcielenia i zmaterializowania, energii i ducha. Miesza się zjawiska biologiczne i fizyczne ze zjawiskami duchowymi związanymi z działaniem łaski Bożej. Bywa, że ludzie nie rozumieją, iż modlitwa różni się od magii. Często szukają mistycznych odczuć, doznań, a nie osobowej relacji z Bogiem.
Takie pomieszanie widać już w bajkach dla najmłodszych.
Rzeczywiście: dzieci ten chaos pojęciowy przyjmują w formie bajek lub zabaw, będących zawsze nośnikiem jakiejś wartości czy norm postępowania. Harry Potter – oprócz tego, że zachęca do czarów itd. – jest klasycznym przykładem literatury kształtującej psychikę nastolatków w kierunku pogardy dla niewtajemniczonych. Społeczeństwo dzieli się tu na posiadających wiedzę tajemną i mugoli, czyli ignorantów, którzy nic o magii nie wiedzą. Układ bardzo podobny do systemu kastowego. Dziewczynki mają swój magazyn W.I.T.C.H., oswajający z magią, a nawet zachęcający do jej praktykowania. Jeśli chodzi o gry komputerowe – pamiętam np. taką podobną do gry w chińczyka, w której – przeskakując pola – wcielasz się w stworzenia wyższe lub niższe. Dziecko, bawiąc się nią, ulega sugestii, że istnieją możliwości wcielania się. Tym samym oswaja się z wiarą w reinkarnację. W innej grze wesoły chłopiec rzuca czymś w dziadków, a im nie udaje się go ukarać. Niby to zabawa, zupełnie niegroźna. „A czy ty byś babcię tak traktował?” – pytam grającego w nią chłopca. „Proszę siostry, to bajka” – odpowiada. Tak, to bajka. Ale ona kształtuje uczucia. Pewne obrazy, skojarzenia zapadają w podświadomość, zgodnie z którą człowiek w przyszłości, w podobnych warunkach, będzie działał tak, a nie inaczej.
Do tego dochodzą jeszcze modne wschodnie ćwiczenia.
Wschodnie sztuki walki to po prostu ćwiczenia religijne. Uważam, że lepiej wybrać jakiś inny sport. Często – w bardziej zaawansowanych grupach – towarzyszą im praktyki medytacji, lansuje się wschodni światopogląd. Nawet używane tam pojęcia odnoszą się do świata duchowego, o czym nie każdy rodzic wie. Natomiast niedotlenienie czy hiperwentylacja organizmu podczas tak zwanych ćwiczeń oddechowych, powtarzanie mantry (wciąż tej samej niezrozumiałej zbitki sylab), brak odpowiedniej ilości snu i dieta wegetariańska wycieńczają organizm, tłumią działanie kory mózgowej, a w konsekwencji powodują zakłócenia logicznego myślenia, osłabiają siłę woli i mogą nawet doprowadzić do trwałych zaburzeń organizmu.
Jak więc wychowywać najmłodszych?
„Wszystko badajcie! Trzymajcie się tego, co dobre”, pisze św. Paweł w I Liście do Tesaloniczan (rozdział 5, werset 21). Zachęcam, aby rodzice, księża, katecheci nie przyjmowali bezkrytycznie tego, co niechrześcijańskie. Interesujmy się, w jakiej grupie dziecko przebywa. Rozmawiajmy z córkami i synami na tematy religijne (życia pośmiertnego, zbawienia, doskonałości moralnej), tak jak się rozmawia o tym, co się dzieje w szkole i co można kupić w sklepie. Nie moralizujmy, że tego i tamtego nie wolno, ale umiejmy to uzasadnić. Młodym trzeba dziś dać motywację: dlaczego wierzę, jaki mam dowód, że coś jest tak, a nie inaczej. Czytajmy katechizm, książki religijne, by potrafić wyjaśnić, na jakiej podstawie Kościół orzeka, że coś jest dogmatem, czyli prawdą, która nie podlega dyskusji.
To bardzo ważne z punktu widzenia duchowego?
Tak. Katolik, który porzuca Chrystusa i zaczyna czcić Buddę, Krysznę, Dalajlamę, Sai Babę, Maitreyę czy jakiegokolwiek innego bożka, obciąża się grzechem ciężkim i naraża się na potępienie. To niezmiernie poważna sprawa. Nie jest wszystko jedno, czy wierzę w zmartwychwstanie, czy w reinkarnację. Jezus pozwolił się przybić do krzyża z miłości do nas, żeby dać nam odkupienie. Nie możemy być na to obojętni – jakbyśmy oglądali krwawy serial w telewizji. Ta ofiara dokonała się, byśmy mogli żyć, nie tylko kilkadziesiąt lat tu, na ziemi, ale na zawsze – szczęśliwi w Niebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.