Powstanie w Warszawie nie miało żadnych szans powodzenia; było skazane na klęskę nawet w przypadku mało realnego zwycięstwa nad Niemcami. Mieliśmy bowiem przeciwko sobie nie tylko Trzecią Rzeszę, ale i Związek Radziecki.
Pamięci Ojca (1905–1944)
Najpiękniejsza nasza pieśń narodowa nie pozostawia cienia wątpliwości, oczywiście – zgon. W dymach kadzideł, w podniosłej i wzruszającej scenerii żołnierskich mogił, w poświacie tysięcy zniczy i w kwiatach, w listopadowe i sierpniowe rocznice. Kiedy 4 października 1944 roku zamilkła powstańcza radiostacja „Błyskawica”, jako ostatnie popłynęły dźwięki „Warszawianki”. Czy mogło być inaczej?
Myślałem o tym w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dla każdego, kto przebył golgotę miasta, to głębokie przeżycie skłaniające do refleksji i pytań: dlaczego? Można je mnożyć lub przyjąć, że widocznie tak być musiało, że nic już nie odwróci tych tragicznych wydarzeń. Przed nami jednak życie następnych pokoleń, które oczekują wskazania drogi: nigdy więcej czy – determinacja ofiarnych stosów. I nie chodzi tu o wyrok historii, bo ten już zapadł, ale o powszechną świadomość skutków nieprzemyślanych dogłębnie decyzji, podjętych w sytuacji obcych prowokacji i zdrad, przy równoczesnym braku poczucia odpowiedzialności za los miasta, za życie jego mieszkańców.
Zamknięte koło
By powiedzieć więcej na ten temat, trzeba przedtem oddzielić bohaterstwo powstańców i ludności Warszawy oraz również słuszność sprawy, za którą walczono, od nieudolności Komendy Głównej Armii Krajowej, postrzeganej na tle międzynarodowego układu sił – zarówno w politycznej, jak i wojskowej perspektywie.
W materiałach Muzeum Powstania, przeznaczonych dla zwiedzających w formie kartek kalendarza ściennego, pod datą 31 lipca 1944 roku czytamy: Dociera meldunek płk. dypl. Kazimierza Iranek-Osmeckiego „Hellera” o przerzuceniu na Pragę dywizji pancernej „Herman Göring”. Około 17:30 przybywa na naradę płk Antoni Chruściel „Monter”, dysponując doniesieniami o wkroczeniu Armii Czerwonej na Pragę. Po przeanalizowaniu sytuacji gen. „Bór” w obecności i za zgodą delegata Rządu RP na Kraj, wicepremiera Jana Stanisława Jankowskiego „Sobola”, wydaje „Monterowi” rozkaz rozpoczęcia akcji zbrojnej w Warszawie następnego dnia o godzinie 17:00.
Czyżby uczestników narady, decydującej o losach Warszawy, nie zastanowił fakt całkowitej sprzeczności obu doniesień? Dlaczego zatem nie sprawdzono ich wiarygodności, skoro obszar na wschód od Warszawy był obsadzony przez obserwatorów wywiadu wojskowego Armii Krajowej? Polscy specjaliści rozszyfrowali Enigmę, dostarczyli na Zachód części V1 i V2, a trudno było ustalić, czy czołgi z czerwoną gwiazdą są w Otwocku, czy na Pradze? Jak wiemy, tylko meldunek „Hellera” był prawdziwy. Armia Czerwona zajęła Pragę... 14 września. I tak decyzję o wybuchu powstania oparto nie na meldunkach służb wojskowych, lecz na niesprawdzonych pogłoskach.
Te same materiały Muzeum Powstania, pod datą 1 sierpnia, informują: Stan uzbrojenia powstańców przedstawia się wręcz tragicznie – tylko około 10 procent walczących ma broń. (...) Brak łączności jest powodem opuszczenia miasta przez kilka tysięcy powstańców z Żoliborza, Woli, Ochoty i Mokotowa, którzy nocą udają się do pobliskich lasów.
Historycy są zgodni, że jakkolwiek działania zbrojne skierowane były przeciwko Niemcom, to celem politycznym było wystąpienie wobec Armii Czerwonej w roli gospodarza, aby postawić Rosjan przed faktem istnienia w stolicy Delegatury Rządu na Kraj i podlegającej mu siły zbrojnej. Żeby to osiągnąć, trzeba by jednak opanować miasto, tworząc w nim choćby namiastkę rządowych instytucji. Jednakże plany Komendy Głównej Armii Krajowej przewidywały – i słusznie – wybuch powstania dopiero w momencie rozpoczęcia boju o Warszawę. Tym samym wyznaczono Armii Krajowej drugorzędną rolę, ponieważ zdawano sobie sprawę, że wyzwolenie Warszawy może nastąpić jedynie w wyniku ofensywy radzieckiej. Tu koło się zamknęło. Zbrojna i polityczna demonstracja skierowana przeciwko planom Stalina podporządkowania Polski miała odbyć się przy pomocy... Armii Czerwonej. Stalin miał wiele wad, był na równi z Hitlerem ludobójcą i zbrodniarzem wojennym, ale myśleć umiał, a w realizacji swoich celów był bezwzględny.
Ostrzeżenia
Jak można było więc złożyć los Warszawy w jego ręce i uzależnić się od jego decyzji, skoro wymowa wydarzeń ostatnich kilku lat była oczywista?
– Pakt zawarty między Berlinem a Moskwą, podpisany przez Ribbentropa i Mołotowa 23 sierpnia 1939 roku, zawierał tajne porozumienie dotyczące rozbioru Polski, zrealizowane 17 września.
– Na obszarach wcielonych do ZSRR rozpoczęto nieznane dotąd w takich rozmiarach terror i prześladowania ludności polskiej.
– W ciągu 1940 roku, na rozkaz Stalina, wymordowano ponad piętnaście tysięcy oficerów polskich i funkcjonariuszy państwowych, internowanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Część z nich zginęła w Katyniu i Miednoje.
– W reakcji na przekazanie sprawy Katynia przez rząd RP do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem polskim (25 kwietnia 1943 roku) i nigdy już ich nie nawiązał. W konsekwencji ZSRR nie uznawał Armii Krajowej za sprzymierzeńca, czemu dał liczne dowody.
– 13 lipca 1944 roku oddziały Armii Krajowej, współdziałając z Armią Czerwoną, opanowały Wilno. Po czterech dniach oddziały Armii Krajowej zostały rozbrojone, a jej żołnierze wywiezieni do Riazania i Kaługi.
– Pod koniec lipca 1944 roku otoczono, a następnie rozbrojono 27. Wołyńską Dywizję Armii Krajowej, największą jednostkę w polskim ruchu partyzanckim, liczącą około sześć tysięcy żołnierzy. W czasie poprzednich walk Dywizja zdobyła kilka miast, lecz nie miało to wpływu na jej ostateczne losy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.