Co ciekawe, scena Zwiastowania jest początkiem rozciągniętego w latach całego ciągu Bożych interwencji, w których na pierwszym planie pojawiają się aniołowie – Boży posłańcy – sami z siebie jednak niemi, a jedynie przekazujący ludziom słowa Pana
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Łk 1, 45
Dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem obchodzimy święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. I choć zwykliśmy bezpośrednie przygotowanie do przyjścia na świat naszego Zbawiciela ograniczać wyłącznie do ostatnich czterech tygodni, właśnie wtedy przeżywając początek nowego roku liturgicznego, to można powiedzieć, że prawdziwy Adwent zaczyna się od wizyty anioła Gabriela w domku Maryi. Na dobrą sprawę to już tu wielkie tajemnice nieba zostają wyjawione człowiekowi. Choć w takich sytuacjach każdego najpierw ogarnia niepokój – czy sprosta Bożym wymaganiom? – to jednak zaraz potem rodzi się ciekawość, za nią zadziwienie, a stąd już tylko krok do takiego zafascynowania się Bożymi sprawami, że nie oglądając się na nic, człowiek rzuca się w wir Bożych spraw. Oczywiście tak się dzieje tylko wtedy, gdy już na początku nie zlekceważy się usłyszanego Bożego głosu i nie zatraci w sobie tego powołania.
Boży głos
W miasteczku Nazaret, w miejscu dość skromnym i ubogim, mieszkała dawno temu zwykła dziewczyna, której było na imię Maryja. Niewiele wiemy o Jej rodzinie, ale pewnie nie opływała ona w dostatki, a kto wie, czy jej jedynym bogactwem nie była dobroć serca i miłość, przymioty jednak wcale nie bez znaczenia, ponieważ jak wiemy z własnego życia, to właśnie one budzą szacunek innych i sprawiają, że do tych, którzy mają dobre serca, ludzie lgną, a gdy przyjdzie się z takimi rozstać, to smutno się robi na sercu.
Okazało się, że to wewnętrzne bogactwo – dobre serce i miłość – było wszystkim potrzebnym także Bogu. Tę właśnie Maryję Przedwieczny Ojciec wybrał na Matkę swego Syna. Posłał więc do Nazaretu anioła, który przemówił w Jego imieniu.
Wszyscy znamy na pamięć i codziennie powtarzamy słowa anioła, odmawiając modlitwę Zdrowaś Maryjo. Co ciekawe, scena Zwiastowania jest początkiem rozciągniętego w latach całego ciągu Bożych interwencji, w których na pierwszym planie pojawiają się aniołowie – Boży posłańcy – sami z siebie jednak niemi, a jedynie przekazujący ludziom słowa Pana. Innymi słowy, nie mówiąc nic od siebie, cali stają się głosem Bożym. Oto historia tych objawień:
We wszystkich tych sytuacjach aniołowie byli posłańcami Boga, wysłanymi po to, aby chronić i umacniać, ale przede wszystkim ich zjawienie się było zapowiedzią, że oto już za chwilę dokona się coś niezwykle ważnego – Bóg wkroczy z rozmachem w historię człowieka. Ich słowa zapowiadały Boże działanie. A wszystko to było możliwe dlatego, że Maryja w Nazarecie zgodziła się zostać Służebnicą Pańską.
Obietnica łaski
Aby działać w świecie, Bóg potrzebuje współpracy człowieka. Zapraszając zaś do wspólnego działania, obiecuje swą łaskę, która będzie dla każdego wskazówką, jak postępować, aby niebieskich darów nie roztrwonić, ale też aby nie dać się zniechęcić przez pokusy i cierpienia. Bóg wybrał Maryję na Matkę Jezusa. Ona też jest przykładem, jak Ojciec Niebieski opiekuje się tymi, których zaprosi do współpracy, nie tylko zamieniając ich życie we wspaniałą przygodę, ale też dając im wieczną chwałę.
Bóg przemawia także do każdego z nas: zapraszając do współpracy, obiecując swą przyjaźń i błogosławieństwo. Wystarczy tylko usłyszeć Jego głos. A ponieważ nie jesteśmy święci jak Maryja, w naszej wędrówce do nieba powinniśmy szczególnie starać się korzystać z pomocy Boskich posłańców, których i nam nie brakuje, bo przecież Bóg posyła ich, aby nas strzegli. Słowami starej pieśni módlmy się więc:
Aniele, stróżu duszy!
Z pokorą błagam cię,
Gdy mnie myśl ziemska wzruszy,
Ach! Nie opuszczaj mnie!
Niech pod skrzydłami twymi
Złych marzeń pierzchnie rój!
Ach! Wspieraj mnie na ziemi,
Aniele, stróżu mój!
Obyśmy posłuszni głosowi naszego Pana, jaki co dzień rozlega się w naszych duszach, nigdy nie dali się “poruszyć” temu, co jest pokusą, ale wytrwale szli ku niebieskiej ojczyźnie, po drodze wiernie wypełniając Bożą wolę. Może i nas ktoś nazwie kiedyś “błogosławionymi”?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.