Mieszkańcy osiemnastomilionowego Kairu nagle zostali bez policji i służb ochrony, które przede wszystkim powinny zapewniać bezpieczeństwo zwykłym obywatelom
To niezwykłe, że po odejściu Mubaraka społeczeństwo tak spokojnie poddało się siłom zbrojnym. Skąd tak duże zaufanie do wojska?
Wojsko stało się dla Egipcjan gwarantem, że Mubarak nie powróci już do władzy. Dlaczego tak się stało, trudno mi powiedzieć. Może wynikało to ze sposobu postrzegania wojska za czasów reżimu Mubaraka. Wojskowi pozostawali wówczas niejako z boku tego, czym żyli zwykli Egipcjanie. Nie korzystali oni nachalnie z przywilejów władzy: nie wykorzystywali obywateli i nie prześladowali ich w sposób otwarty. Nie okradali państwowej gospodarki, ale sami stworzyli jakby równoległą ekonomię. Jest to o tyle ważne, że wszelkie rewolucje wybuchają zazwyczaj z powodu niesprawiedliwej redystrybucji wspólnie wytworzonego dobra. W egipskiej gospodarce pełno było ekonomicznych skandali, monopoli i oligarchii. Szalały w niej korupcja i nepotyzm. Mówi się nawet, że za rządów Mubaraka zaledwie kilku milionom większych i mniejszych tak zwanych biznesmenów oraz ich rodzinom udało się opanować 90 procent majątku narodowego. Jeśli tak było rzeczywiście, to kiedyś musiało się to skończyć buntem i rewolucją.
I w tym procederze nie uczestniczyło wojsko?
Jeśli uczestniczyło, to nie robiło tego w sposób jawny. Trudno jednak tak naprawdę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Swoją wiedzę opieram na wieloletniej obserwacji istniejącego systemu oraz na tym, co słyszałem od moich egipskich znajomych. Prawdę zna pewnie tylko samo wojsko. Funkcjonowało ono i nadal funkcjonuje praktycznie jak państwo w państwie w dużej mierze dzięki amerykańskiej pomocy. Dokładnie nie wiadomo, jak duża owa pomoc była, ale mówi się nawet o miliardzie dolarów rocznie. Oczywiście gros tej pomocy szło na uzbrojenie, ale były też środki na inne potrzeby wojska, także socjalne. Wojskowi mieli i mają własne budownictwo mieszkaniowe, hotele, szpitale, farmy i przedsiębiorstwa. Kto był w wojsku, żył sobie bardzo dobrze, a im wyższy miał stopień, tym lepiej mu się powodziło. Wojsko gwarantowało wygodną egzystencję.
Poza tym wojsko zwykle stacjonowało daleko od miast, w bazach na pustyni, nie widziało się go na ulicach. Ludność cywilna – jak już mówiłem – nie odczuwała bezpośredniego wykorzystywania i okradania przez wojsko, jak to miało miejsce w przypadku skorumpowanej policji i sił bezpieczeństwa Egiptu. W jakiejś mierze pewnie opierało się to jedynie na micie, ale uważano, że egipskie wojsko jest „czyste”.
Co dalej? Czy wspomniani przez Ojca Bracia Muzułmańscy – ugrupowanie islamistyczne – ma szanse przejąć władzę w Egipcie? Czy Egiptowi grozi islamizacja?
W początkowych dniach rewolucji Braci Muzułmańskich na placu Tahrir nie było wielu. Dopiero później włączyli się w protesty. Zorientowali się, że jest okazja, by zaistnieć i stać się ważnym aktorem na tworzącej się nowej scenie politycznej Egiptu. Z pewnością chcieliby oni przejąć władzę w Egipcie, ale to są na razie bardziej ich polityczne marzenia niż konkretne plany. Moi egipscy współbracia i przyjaciele mają nadzieję, że tak się nie stanie. Społeczność Egiptu w ogromnej większości jest muzułmańska (ponad 90 procent), ale nie wszyscy muzułmanie są tu zwolennikami ideologii Braci Muzułmańskich czy islamistów.
Na ponad osiemdziesiąt milionów Egipcjan Braci Muzułmańskich może być – razem z ich rodzinami i zwolennikami – dwa i pół miliona, góra trzy miliony. Nawet jeśli są tak dobrze zorganizowani, jak mówią media, to w uczciwej, podkreślam uczciwej, grze politycznej nie mogą zdobyć w wyborach absolutnej większości i przejąć całej władzy w Egipcie. Na to, że władzy nie zdobędą, liczą ich polityczni przeciwnicy, także muzułmanie, ale ci o bardziej liberalnych poglądach. Wielu muzułmanów nie chce po uwolnieniu się spod jednej dyktatury na nowo znaleźć się w innej opresji, tym razem o charakterze religijnej i społeczno-obyczajowej. Bardzo wielu muzułmanów w Egipcie na to po prostu się nie zgodzi.
Dziś Egipt tworzy nowe demokratyczne formy sprawowania władzy. To kraj o bardzo długiej tradycji państwowości. Doświadczył panowania wielu, często obcych władców. Teraz może wreszcie sam decydować o swoim losie, bez czekania na decyzje czy instrukcje oświeconej głowy rodu. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że dopiero w 2011 roku po raz pierwszy Egipcjanie sami mogą stworzyć bliską im formę państwowości oraz sposób sprawowania władzy, który wyrazi ich własne aspiracje. To wydarzenie naprawdę historyczne.
Jaka to będzie państwowość?
W tym momencie trudno powiedzieć. Na pewno nie będzie to kraj, w którym zostanie oddzielone państwo od religii. Mieszkam w Egipcie już wiele lat i trudno mi sobie wyobrazić, by taka przemiana mentalności była możliwa. Egipcjanie są głęboko religijni, wymiar religijny jest w ich życiu i kulturze wszechobecny. Islam jest dla nich jak powietrze, jak woda z Nilu. Na pewno więc nowa państwowość Egiptu będzie strukturą w stu procentach egipską, ale także związaną z islamem.
* Wywiad przeprowadzony w marcu 2011 roku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.