O skutkach niezależności prokuratury, niezwykłej karierze słowa „może” oraz o anonimowości i „wykręcaczach” prawa z europosłem Januszem Wojciechowskim rozmawia Wiesława Lewandowska
WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Trudno dziś w Polsce nie zauważyć niezadowolenia obywateli z działania wymiaru sprawiedliwości i z jakości prawa. Panuje opinia, że nasze prawo jest zbyt wyrozumiałe dla przestępców, że działa zbyt opieszale, a często niewiele ma wspólnego ze sprawiedliwością. Jedni mówią, że jest zbyt liberalne, drudzy – że zbyt ostre. Jakie jest to polskie prawo?
JANUSZ WOJCIECHOWSKI: – Rzeczywiście, obserwując różnego rodzaju sprawy, widzimy z jednej strony wielką surowość prawa w odniesieniu do błahych zdarzeń, a z drugiej – czasem pobłażliwość w odniesieniu do naprawdę bardzo poważnych przestępstw, ale to jest raczej problem konkretnych decyzji, konkretnych sędziów… Jednak gdy chodzi o samo prawo, zwłaszcza karne, powiedziałbym, że nie jest złe, nie trzeba go ani liberalizować, ani zaostrzać. Jest tylko problem jego egzekwowania.
– Na czym on polega?
– Prawo nie działa z automatu, zawsze stosuje je konkretny człowiek. Dobry sędzia potrafi wydobyć sprawiedliwość nawet ze złego prawa. Natomiast zły sędzia, zły urzędnik, zrobi krzywdę nawet wtedy, kiedy prawo jest najbardziej sprawiedliwe.
– Mamy dobrych sędziów w Polsce?
– Mówi się dużo złych rzeczy o wymiarze sprawiedliwości, rośnie – niestety – liczba skarg i rzeczywiście narasta frustracja ludzi, których spotykają autentyczne krzywdy ze strony wymiaru sprawiedliwości… Nie twierdzę, że to dominujące dziś zjawisko – jest to margines, ale niebezpiecznie szeroki, którego w ogóle nie powinno być. To dotyczy prawa zarówno karnego, jak i cywilnego, a w dużej mierze także prawa administracyjnego. A moim zdaniem, wiele złego wynika także z ustanowionej niedawno niezależności prokuratury. Mamy niezawisłe sądy i zaczynamy mieć niezawisłą, ale, niestety, nieodpowiedzialną prokuraturę.
– Nieodpowiedzialną? Po rozdzieleniu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego prokuratura stała się wreszcie wolna od odgórnych nacisków politycznych, to źle?
– Rzeczywiście, ta kontrola ministerialno-polityczna rodziła jakieś niebezpieczeństwa w tej niewielkiej grupie spraw, które miały posmak polityczny, ale z drugiej strony politycy ponosili odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury w setkach tysięcy tych spraw, które dotyczą zwykłych ludzi… Dzisiaj bardzo często zwykły człowiek nawet nie ma gdzie się poskarżyć na działalność prokuratury. A znam przypadki, w których zmuszenie prokuratury do działania w sprawie ewidentnej zbrodni jest naprawdę trudne.
– Jakie są przyczyny tak często teraz spotykanej opieszałości prokuratury?
– Wynika to najprawdopodobniej z poczucia tej właśnie niezależności, z przekonania, że „nikt nam nic nie zrobi”… Trudno jeszcze podawać jakieś statystyki, ale wyraźnie widać, że wraz z uniezależnieniem wzrosło poczucie dziwnej bezradności, nieporadności prokuratury. Jeszcze półtora roku temu, przed rozdzieleniem, można było prokuraturę mobilizować właśnie przez ten mechanizm odpowiedzialności politycznej rządzących. Teraz nawet interwencje poselskie w sprawach zwykłych ludzi skrzywdzonych przez prokuraturę mogą być i są ignorowane.
– Ale za to nie ma już zarzutu upolitycznienia, tak mocno stawianego zwłaszcza rządom PiS!
– To był element walki politycznej, a nie rzeczywista troska o jakość wymiaru sprawiedliwości. Groźba upolitycznienia w warunkach dobrze działającej demokracji nigdy nie jest aż tak wielka, jak brak poczucia nieodpowiedzialności i źle pojmowana niezależność prokuratorów. Dzisiaj każdy prokurator jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem – może prowadzić jakąś swoją lokalną politykę…
– A Prokuratura Generalna beztrosko przekazuje obcemu państwu dane bankowe jego opozycjonistów…
– No właśnie, a jeszcze niedawno, właśnie dzięki mechanizmom politycznej kontroli byłoby to niemożliwe… Jak widać, powstał chaos, który przynosi więcej złych niż pożądanych skutków. A w dodatku, pod pretekstem odpolityczniania, straciliśmy w Polsce instrument kreowania polityki karnej w kraju, możliwość wpływania na wymiar sprawiedliwości w celu lepszego zwalczania patologii i umacniania sprawiedliwości.
– Uważa pan, że w RP nigdy nie było tego złego upolitycznienia, czyli podporządkowania jednej opcji politycznej?
– Sprawy rządów PiS-u zostały skwitowane werdyktem Komisji ds. Nacisków, pod przewodnictwem Andrzeja Czumy, polityka PO i ministra sprawiedliwości, która miała zbadać wszystkie sprawy nacisku politycznego ministra i rządu PiS-u na prokuraturę… Okazało się, że tego nacisku nie było. A teraz trzeba by chyba powołać nową komisję do zbudowania nacisku politycznego na tamtą Komisję ds. Nacisków...
– Pan sobie żartuje, w kilka godzin po śmierci Andrzeja Leppera w mediach pojawiła się sugestia, że tak bardzo zdenerwował się on właśnie werdyktem Komisji ds. Nacisków, że prawdopodobnie dlatego popełnił samobójstwo…
– Takie właśnie absurdy na temat PiS-u opowiada się od dawna, przy każdej okazji… Mówiono też w swoim czasie, że seksafera w Samoobronie była również dziełem PiS-u… Tymczasem, jeśli tamta afera była montowana, to raczej przeciw rządom PiS-u, w celu ośmieszenia i zdyskredytowania jego koalicjanta…
– Za to teraz – zapewniają politycy partii rządzącej – mamy w wymiarze sprawiedliwości sytuację politycznie sterylną. Po prostu nie ma żadnych afer!
– No tak, jeśli pominąć takie „drobne” przypadki, jak sprawa wiceministra finansów, któremu prokurator chciał przedstawiać zarzuty w sprawach dotyczących jednej z rafinerii i… nagle te zarzuty zostały wycofane. Jak umorzenie śledztwa w sprawie afery hazardowej, która budziła wiele wątpliwości i nie została wyjaśniona… A przeszukania u internauty, który nieprzychylnie pisał o prezydencie na stworzonej przez siebie stronie „AntyKomor”? Wszystkie te sprawy mają wyraźny kontekst polityczny. O ile wcześniej można było takie sprawy rozliczać na forum Sejmu – Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny musieli się tłumaczyć – o tyle teraz mamy „pisz pan na Berdyczów”… Niezależny Prokurator Generalny powie, że to nie są sprawy polityczne i zostajemy tylko z domysłami.
– Odpolityczniony wymiar sprawiedliwości stał się bardziej upolityczniony?
– Tak! Tyle że te wpływy polityczne są dziś pieczołowicie zamiatane pod dywan.
– PiS-owskiemu wymiarowi sprawiedliwości zarzucono przesadną surowość. Straszono, że wszystkich chciano wtedy zamykać do więzienia… Do dziś się to przypomina, przed wyborami, ku przestrodze.
– I to wmówiono ludziom dość skutecznie. Tymczasem okazuje się, że np. liczba kontroli rozmów za rządów PiS była trzykrotnie mniejsza niż obecnie… Trudno też, mimo usilnych starań niektórych polityków, wykazać jakiekolwiek rażące nadużycia prawa w tamtym okresie. Prawdą jest jedynie to, że rzeczywiście były to czasy niedobre dla prawdziwych przestępców… Może stąd tylu wrogów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.