Z różnych wydarzeń kulturalnych mijającego roku dokonałem bardzo osobistego wyboru. Znalazło się tu sporo spraw prawie wcale niezauważonych przez innych, ale też nie oznacza to, że nie doceniam tych głośnych wydarzeń – np. Roku Lutosławskiego czy imprez z okazji 80. rocznicy urodzin Henryka Mikołaja Góreckiego i Krzysztofa Pendereckiego.
Trawestując jedno z pytań kard. Carlo Marii Martiniego, jakie zadaje w książce „Rozmowy z moim telewizorem”, chciałoby się zapytać: „Czy można tak ochrzcić antenę telewizyjną, żeby stała się dzwonnicą?”. Przewodnik Katolicki, 31 maja 2009
Jestem jak chasyd, który mówi, że do cadyka nie jeździ po to, żeby słuchać, czego ten naucza. On jedzie zobaczyć, jak cadyk ma zawiązane sznurówki. Mnie wystarczyło patrzeć, jak Papież ma zawiązane sznurówki.
Pytania o naród, człowieka i uniwersalizm. O kim mówi sztuka (literatura, filozofia) XX i XXI wieku? O człowieku, Człowieku, kobiecie i mężczyźnie, Polaku, Niemcu, Chińczyku, Żydzie? O każdym (każdej) po trosze?
Oczywiście chciałem odkryć tajemnicę księdza Jerzego. Każdy ze świętych nosi w sobie jakiś szczególny rys, duchowość, nabożeństwo. Szczególnym rysem życia księdza Jerzego była Eucharystia. Dowiedziałem się od jego mamy, że od lat dziecięcych, gdy tylko został ministrantem, codziennie uczestniczył we Mszy św. Głos Karmelu 4/2009
Żegluje, podróżuje po świecie, gra na instrumentach i pisze pierwszą powieść. Ładna, radosna i zdecydowana. – Pogadamy, ale nie pytaj, dlaczego nie widzę. Czy to istotne?
Jest ich w Polsce kilkudziesięciu. Idą do bezdomnych, prostytutek, narkomanów. Kim są streetworkerzy? Tygodnik Powszechny, 2 listopada 2008
Gdy czyta się książkę Wheena, co i rusz trzeba powstrzymywać się, by nie wyskoczyć z fotela, nie zacząć rwać włosów z głowy i krzyczeć, że żyjemy pod niewidoczną, ale powszechną dyktaturą idiotów. Problem w tym, że w historii ludzkości chyba nigdy nie było inaczej. Wieź, 3/2007
Koncepcja winy przechodzącej z pokolenia na pokolenie jest bardzo mocno zakorzeniona w religijności ludowej. Powołuje się na prostą, by nie powiedzieć naiwną, interpretację grzechu pierworodnego – grzechu, z którym rodzimy się, gdyż dziedziczymy go po przodkach, sięgając aż do prarodziców Przegląd Powszechny, 4/2009
W Poznaniu Różewicz miał ciężką noc. Nie czuł się najlepiej i na dobitkę dostał nad ranem krwotoku z nosa. Przy śniadaniu jednak mówił o tym tak, jakby go to wszystko mało lub wcale nie dotyczyło. Natomiast intrygował go sam fakt nocowania w klasztorze i – jak to ujął – „na dodatek u jezuitów”. Z tego spotkania pozostał we mnie obraz człowieka niezmiernie łagodnego i otwartego, a raczej uprzejmego i wdzięcznego, który przed drugim człowiekiem czy przed zdarzeniem staje nieśmiało.