Wszyscy, którzy nawet tylko pobieżnie znają historię życia św. Maksymiliana Kolbego, wiedzą o jego przywiązaniu do Matki Najświętszej. Warto wskazać przynajmniej kilka miejsc, które zapoczątkowały, pogłębiły i rozwinęły maryjność Świętego. Niewątpliwie pierwszym z nich był dom rodzinny
Wychowawczyni
Młody Rajmund kult Maryi wyniósł z domu rodzinnego. W tym kulcie się wychował. Na całe życie pozostała mu niezłomna, dziecięca wiara w to, że Ona w niczym nie zawiedzie, nawet w wypadkach wydawałoby się beznadziejnych. Całe swoje życie podporządkował Matce niebieskiej.
Sam pisał, wspominając, jak w jego umyśle zrodziła się idea służby dla Matki Bożej: "Pamiętam, że jako mały chłopiec kupiłem sobie figurkę Niepokalanej za 5 kopiejek".
Po latach matka o. Kolbego, wspominając czas jego dzieciństwa, opowiadała o częstych modlitwach syna przed figurką, która stała w ołtarzyku domowym, i o głębokim wrażeniu, jakie te modlitwy robiły na małym chłopcu.
Matka św. Maksymiliana po jego śmierci opowiedziała, jak mały Rajmund zwierzył się jej, że gdy modlił się w pabianickim kościele św. Mateusza przed obrazem Matki Bożej, Niepokalana pokazała mu dwie korony, białą i czerwoną, z wyjaśnieniem, iż jedna z nich oznacza czystość, a druga męczeństwo. Mały czciciel Maryi z zapałem wyciągnął ręce po obydwie korony.
Maryja już od wczesnych lat stała się dla Kolbego punktem wielkiego zainteresowania i drogowskazem życia oraz jego Wychowawczynią i Przewodniczką.
Walka i służba
Kolejnym etapem jego maryjnej drogi był Zakon św. Franciszka z Asyżu. Formacja zapoczątkowana we Lwowie w zakonnym gimnazjum i na nowicjacie franciszkanów też miała swoje maryjne ślady. Po latach tak pisał: "W internacie, na chórze, gdzie słuchaliśmy Mszy świętej, z twarzą o ziemię obiecałem Najświętszej Maryi Pannie królującej w ołtarzu, że będę walczył dla Niej - jak - nie wiedziałem, ale wyobrażałem sobie walkę orężem materialnym".
Ten okres swego życia ujął on w krótkim zdaniu: "Mimo dużej skłonności do pychy, Niepokalana pociągała mnie silniej".
Trudno mu było jeszcze zdać sobie sprawę, w jaki sposób ma się Matce Bożej poświęcić. Dlatego szukał wzorów wśród świętych, mających szczególną cześć dla Tej, której on jeszcze czcić nie umiał. Oto, co w związku z tym pisze w swych wspomnieniach: "Na klęczniku miałem w celi stale obrazek jakiegoś świętego, któremu objawiła się Niepokalana, i często modliłem się do Niej. Widząc to, ktoś z zakonników powiedział mi, że mam duże nabożeństwo do tego świętego". A on właśnie przez świętych szukał drogi do Tej, której chciał się poświęcić całkowicie i zupełnie.
Idea walki, służby dla Niepokalanej snuje się, a nawet potęguje w umyśle i sercu młodego Maksymiliana nieustannie.
Nowe imię
Niewątpliwie istotnym etapem jego maryjnej drogi będzie pobyt na studiach w Rzymie. To tam można powiedzieć, dojrzała w pełni jego koncepcja maryjnej drogi. Istotnym dowodem interwencji Niepokalanej w jego życiu było następujące wydarzenie. W liście do swojej matki z 6 kwietnia 1914 r. donosi, że o mało nie utracił palca u prawej ręki. Usłyszawszy od lekarza, co go czeka, zaaplikował otrzymane od swego rektora lekarstwo, którym była cudowna woda z Lourdes. Wspomina to wydarzenie z radosnym wzruszeniem: "Nasz lekarz usłyszawszy, że mam wodę z Lourdes, z radością sam ją przyłożył. I cóż się stało? Nazajutrz zamiast operacji i skrobania kości usłyszałem od lekarza szpitalnego, że nie widzi potrzeby i po kilku opatrunkach byłem zdrów. Chwała więc Panu Bogu i cześć Niepokalanej".
Skromną na pozór dołączył Maksymilian uwagę do wiadomości o złożeniu ślubów wieczystych: "Na ślubach przybrałem jeszcze imię Maria". Niewiele słów, ale świadczą one, że oto już wtedy czuł się własnością Maryi i imię Matki Bożej nierozerwalnie złączył ze swoim imieniem.
Cały Maryi
Św. Maksymilian zapatrzony był bez reszty w postać Najświętszej Maryi Panny. Najpierw gorliwie wpatrywał się w obraz Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym razem z rodzicami odmawiał codzienny pacierz w domu, gdy był dzieckiem. A potem zapatrzył się w ten, który malował sobie tekstami Pisma Świętego w czasie studiów, rozważaniami tajemnic różańcowych czy śpiewanymi pieśniami. Powoli ten obraz stanął przed nim jako najważniejszy w życiu. On stał się ideałem i wzorem, drogowskazem i celem. Z tego zapatrzenia się w obraz Niepokalanej zrodzi się oddanie się Jej jako Pani, Hetmance i Królowej - bez reszty. Również z tego zapatrzenia zrodzi się pragnienie, by także dla innych ten właśnie obraz stał się obrazem, za którym warto iść. Tak powstanie Rycerstwo Niepokalanej, które ogarnie miliony ludzi, oddających się Matce Najświętszej na służbę przez naśladowanie Jej cnót, Jej wzoru życia. Tak zrodzi się cały wysiłek wydawniczy i prasowy: "Rycerz Niepokalanej", "Mały Dziennik", pisma dla dzieci i młodzieży oraz wiele innych. Tak ukształtuje swoją pracę apostolską w Rzymie, w Niepokalanowie polskim i japońskim, i będzie myślał o zakładaniu Niepokalanowów na całym świecie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.