Ogłoszone właśnie wstępne wyniki spisu powszechnego rozwiewają złudzenia: polska fala poakcesyjnej emigracji to zjawisko bynajmniej nie tymczasowe. Przeciwnie: wystarczająco stabilne, by nie robić sobie wiele z kryzysu.
Niezależnie od diagnoz i prognoz ekonomicznych, wraz ze wstępnymi wynikami spisu powszechnego wali się ostatecznie jeden z publicystycznych mitów dotyczących polityki migracyjnej państwa – mit o skuteczności kampanii społecznych, programów czy zachęt, których efektem miało być „ściągnięcie” Polaków do kraju. Ich fiasko przypomina prawdę banalną: migracyjny bilans Polski będzie zależał od elastyczności polskiego rynku pracy czy jakości oraz dostępności przedszkoli i żłobków, nie zaś od narodowowyzwoleńczych zrywów mających „odbić” Polaków dla Polski.
Wraz z kolejnymi doniesieniami o „stabilizowaniu się” polskiej diaspory słabną też – choć przecież nie ulegają unieważnieniu – powtarzane od dawna argumenty o kapitale społecznym, ludzkim czy kulturowym, gromadzonym za granicą przez emigrantów. Jeśli poznawanie innych realiów rynkowych i kulturowych, nowe doświadczenia, nauka języków mają się okazać inwestycją z wysoką stopą zysku na poziomie ogólnospołecznym – bo że są taką na poziomie jednostek, to pewne – musi jej towarzyszyć faktyczna cyrkulacja. Z wyjazdami, ale też i powrotami.
A na to, jak na razie, się nie zanosi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.