Na początku lutego 2012 r. pani minister Krystyna Szumilas w podpisanym przez siebie rozporządzeniu usunęła lekcje religii z ramowego planu nauczania. W nowym, ramowym programie nauczania nie ma już lekcji religii. Zajęcia te wpisano w szkolny plan nauczania, który ma być finansowany przez samorządy.
Chciałbym wspomnieć osobę z prawdziwą osobowością – siostrę zakonną Halinę Mol, która nie wyobraża sobie wyjścia religii ze szkoły. Ona po prostu – jak sama twierdzi – wspaniale czuje się pośród swoich uczniów z liceum ogólnokształcącego w Krakowie. Z tego wynika, że aby uczyć w szkole religii, nie wystarczy dobre przygotowanie merytoryczne, czyli odbyte specjalistyczne studia. Trzeba czegoś więcej, trzeba mieć osobowość, być katechetą ze specyficzną charyzmą, o co nie tak łatwo w środowisku szkolnym. Poza tym fakt, że ktoś jako katecheta dobrze sobie radzi w jednej szkole, np. wiejskiej, nie oznacza automatycznie, że będzie również dobrym katechetą w środowisku wielkomiejskim. Także w tym środowisku zachodzi znaczna różnica między nauką religii w gimnazjum, liceum ogólnokształcącym a szkołą zawodową.
Pozostawienie katechezy w szkole popiera też jeden ze współzałożycieli stowarzyszenia NATAN – ks. Zbigniew Paweł Maciejewski. Jako sposób na podniesienie prestiżu tego przedmiotu szkolnego proponuje wprowadzenie czegoś na kształt „ekskomuniki katechetycznej” dla niegodnych jej uczniów. Jako argument za tym rozwiązaniem cytuje wypowiedź kard. Zenona Grocholewskiego, który w swoim czasie zabrał głos w sprawie dopuszczania homoseksualistów do kapłaństwa: „Kościół ma święte prawo określić wymagania, jakie należy spełnić, by zostać księdzem”. Ks. Maciejewski pyta: – A czy Kościół ma święte prawo określić wymagania, jakie należy spełnić, by być katechizowanym? Teza ks. Maciejewskiego brzmi mniej więcej tak: Kościół, by nie zdradzić swojej misji, powinien jasno określać pewne wymagania dotyczące udziału w katechezie. Udział w katechezie to przecież nie prawo ucznia czy rodziców, ale zaszczyt i przywilej, który może być komuś odebrany.
Postulat taki może być niełatwy do zrealizowania w szkolnych warunkach. Co bowiem zrobić z uczniem, którego usuwa się z jednej lekcji? A może należy usunąć go w ogóle z religii, aby mieć z nim święty spokój? Na ewangeliczne słowa „Nie rzucajcie pereł przed wieprze” można odpowiedzieć również ewangelicznie, że wszyscy są wezwani, by usłyszeć Ewangelię! Przecież Jezus mówi: „Głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Katecheta ma różne sposoby dyscyplinowania uczniów – od upomnienia, wezwania rodziców, poprzez zaangażowanie pedagoga szkolnego, naganę, aż do postawienia wniosku o relegowanie ze szkoły. Nie łudźmy się, lekcja religii jest czasem walką toczoną dla Jezusa Chrystusa!
I już na zakończenie...
Być może szkolna katecheza pozostanie jeszcze podstawowym miejscem spotkania młodych ludzi z nauczaniem Kościoła. Chciałbym więc życzyć wszystkim katechetom, aby nie ustawali w drodze. Prowadzenie religii na terenie szkoły uczy mnie ciągle pokory. Pokazuje, jak bardzo – jako katecheci – jesteśmy uwarunkowani od wielu czynników. Niejednokrotnie przecież musimy zmagać się sami ze sobą: z małym doświadczeniem, z chorobą, przeziębieniem czy przemęczeniem. Nie jest łatwo uczyć religii w szkole, kiedy się ma do wykonania wiele innych obowiązków. Być dzisiaj katechetą to znaczy nie poddawać się wobec wyzwań, które niesie codzienna egzystencja. Żyjemy przecież w czasach szybko postępującej laicyzacji, a w wielu rodzinach wychowanie religijne przerzucono na instytucję Kościoła.
Już na koniec chciałbym przywołać wypowiedź pewnego młodego księdza. Wewnętrznie przybity po pierwszym roku katechizowania, pytał: – Jak to jest? Mamy dzieci i młodzież od tylu lat na religii, a w dorosłe życie wchodzą jako poganie. Zapytałem wtedy, co mu pomaga znaleźć siłę, by uczyć religii dalej. – Wie ksiądz co? – odpowiedział – kiedy już wszyscy wyszli po rozdaniu świadectw, podeszła do mnie jedna niepozorna dziewczyna i powiedziała: „Proszę księdza, ja się na księdza religii nawróciłam do Pana Boga”.
Czy religia w szkole jeszcze jakiś czas się utrzyma? Nie znam odpowiedzi na tak postawione pytanie. Niemniej życzę wszystkim katechetom odwagi. Nie zniechęcajcie się! Róbcie to, co możecie, a resztę proszę, abyście zostawili Bożemu działaniu. Ponadto życzę wszystkim katechetom szkolnym wytrzymałości fizycznej i psychicznej, i proszę, abyście nieśli Jezusa Chrystusa tym wszystkim, do których zostaliście posłani z mandatu Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.