Refleksja nad mediami prowadzi do pytania o miejsce słowa i ciszy w mediosferze współczesnego Polaka
Nieprawidłowy odbiór mediów ma to do siebie, że wywiera negatywny wpływ na język ich odbiorców i eliminuje ciszę. Tymczasem do pełnego rozwoju mowy i języka niezbędna jest cisza. Musi to być ważny problem w życiu dzisiejszego człowieka, skoro dużo uwagi poświęcił mu papież Benedykt XVI w swoim orędziu na tegoroczny Dzień Środków Społecznego Przekazu.
Potęga słowa
Ze słowem wiązano ogromną siłę oddziaływania. W swojej „Alchemii słowa” Jan Parandowski przypisywał słowu „nie dającą się obliczyć ani przewidzieć władzę nad myślą i wyobraźnią ludzi”. Nic dziwnego więc, że przez całe wieki dawano wyraz przekonaniu, iż wyłącznie słowa są „mieszkaniem kultury”. Ten niemal dogmat obaliła dopiero cywilizacja obrazu z filmem i telewizją, a jeszcze wcześniej z fotografią.
Gdy mówi się o sile oddziaływania słowa, podkreśla się jego ścisły związek z myśleniem. Słowo i myśl są w stosunku do siebie korelatami, a więc jedno bez drugiego nie istnieje. Dlatego podkreśla się, że człowiek rozwija swoje myślenie, gdy wyraża je w słowach, jednocześnie doskonali język (słowo), gdy dynamizuje go swoją myślą. Amerykański jezuita Walter J. Ong, filozof i językoznawca, poszedł jeszcze dalej w swej refleksji nad słowem i głosił, że nie tylko sposób mówienia, ale również styl komunikowania się z innymi wpływa na sposób myślenia tego człowieka. Oznacza to, że takie okoliczności, jak nieufność, postawa zakłamania, stosowanie inwektyw, a przede wszystkim nienawiść, nie pozostają bez wpływu na myślenie tego człowieka, a więc na jego zdolność oceny, pojmowanie aktualnej sytuacji, a nawet na czytanie ze zrozumieniem.
Nic dziwnego więc, że, zwłaszcza w krajach zachodnich, w oparciu o badania nad słowem powstają interesujące publikacje. Liczne z nich podejmują relację, jaka istnieje między słowem a ciszą. Autorzy wychodzą z założenia, że „słowo karmi się ciszą”, dlatego należy łącznie rozpatrywać jedno i drugie. Ta wspólna refleksja nad słowem i ciszą jest tym bardziej nieodzowna, że „mówić znaczy tworzyć”, tzn. słowo jest formą twórczego działania, a więc wykazuje moc sprawczą. To z kolei wymaga zastanowienia się, a nawet wyciszenia, żeby można było wypowiadać słowa w sposób odpowiedzialny i korzystny dla człowieka, który je słyszy, a szczególnie wtedy, gdy stał się partnerem w dialogu. Dlatego tym bardziej nie powinny mieć miejsca słowa wulgarne, fałszywe, manipulujące drugim człowiekiem, obraźliwe i uwłaczające.
Zagrożenia słowa
Różne są źródła tych zagrożeń. Jednym z nich jest rezygnacja z regularnej lektury wartościowych książek. Do tego należy dodać bezmyślne poddawanie się dominacji obrazu, który ma to do siebie, że marginalizuje słowo. W sumie prowadzi to do sytuacji, gdy pojawiają się problemy z odczytywaniem tekstów drukowanych. Z badań wynika, że 70 proc. Polaków powyżej 15. roku życia nie rozumie w pełni tego, co czyta. Jest to także efekt lekceważenia przez młodych ludzi zachęty światłych wychowawców: „więcej czytać, mniej oglądać!”.
Ponadto coraz liczniejsze rozmowy „przez komórkę” sprawiają, że ze względu na towarzyszące im okoliczności (niekorzystne warunki rozmowy „w ruchu” – w samochodzie, na ulicy, w supermarkecie) pojawiają się tam nagminnie takie negatywne zjawiska językowe, jak „jąkanie się”, „dukanie”, nadmiar banałów i słów prymitywnych oraz plaga słowa „no”.
Język codzienny człowieka zagrożony jest też rosnącym wciąż hałasem, pochodzącym w szczególności z nieprawidłowego odbioru mediów. Człowiek w takich warunkach nie jest zdolny myśleć twórczo i w dialogu dzielić się sobą z innymi osobami. Do tego potrzebne jest wewnętrzne wyciszenie. Nie rozwija też języka obcowanie z tekstem z monitora (telewizyjnego, komputerowego). Taki tekst jest jedynie zdolny informować czytelnika, natomiast nie doskonali jego myślenia.
Pewne negatywne zjawiska w odbiorze mediów również degradują słowo. Dotyczy to m.in. osób, które uzależniły się od mediów. Okazuje się, że aż 11 proc. gimnazjalistów w Polsce podczas weekendu (tzn. w piątek, sobotę i w niedzielę) gra na komputerze 7 godzin dziennie. Na pytanie: Co robisz razem z rodzicami? 95 proc. dzieci w Polsce odpowiedziało: Oglądam telewizję. Rodzice zdają się zapominać, że dziecko staje się tym, co widzi i co czyta. Nie trzeba dowodzić, że sytuacje takie stanowią przeszkodę w rozwoju języka i w doskonaleniu myślenia.
Nie służą też rozwojowi myślenia i sztuce logicznego mówienia zjawiska, które już nagminnie występują w Polsce. Oto w pewnych środowiskach staje się modą mówienie „bez przerwy”, które innych nie dopuszcza do głosu. Ostatnio nazywa się to zjawisko „biegunką słowną”. Sytuacją, która irytuje osoby ceniące sobie wewnętrzne wyciszenie, jest panoszący się zwyczaj bardzo głośnego mówienia o swoich sprawach prywatnych, tak że wszyscy w tramwaju, autobusie czy w samolocie zmuszeni są wysłuchiwać banalnych opowieści i prymitywnych dowcipów. Jest to również przejaw braku kultury i szacunku do osób, które mają prawo do spokojnej lektury czy do pogłębionej refleksji. Jednocześnie zjawisko to potwierdza stare polskie powiedzenie, że „kto nie umie milczeć, nie potrafi mówić”.
W ciszy doskonalić słowo
Orędzie Benedykta XVI na tegoroczny Dzień Środków Społecznego Przekazu ma wymowny tytuł: „Milczenie i słowo drogą ewangelizacji”. Zawarte w tym dokumencie uwagi i wskazania mogą nam pomóc w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, co zrobić, żeby nasze słowo (język) mogło się doskonalić w ciszy. Oto niektóre praktyczne myśli Piotra Naszych Czasów na ten temat zawarte w orędziu:
- Refleksja w ciszy pozwala człowiekowi zrozumieć, że istnieje związek między różnymi wydarzeniami, które pozornie wydają się nie być ze sobą powiązane.
- Wewnętrzne wyciszenie i milczenie są przestrzeniami, które „pomagają ludziom w odnalezieniu samych siebie”.
- Milknąc, pozwalamy drugiej osobie mówić i wyrażać siebie, co jest niezbędne w każdej współpracy oraz w nawiązywaniu przyjaźni i koleżeństwa.
- W ciszy dokładniej słyszymy siebie i głębiej poznajemy samych siebie, jak również lepiej rozumiemy to, co chcemy powiedzieć.
- W wewnętrznym wyciszeniu najdokładniej zdolni jesteśmy dostrzec u bliźnich składniki komunikacji międzyosobowej, takie jak wyraz twarzy, najmniejszy gest, zmartwienie, niepokój, cierpienie czy proste zdziwienie wobec naszych słów.
- Cisza jest językiem Boga. Człowiek zaś „odkrywa w milczeniu możliwość rozmawiania z Bogiem i o Bogu”.
- Poprzez refleksję nad słowem i ciszą „należy nauczyć się komunikowania z innymi, to znaczy zdobyć umiejętność słuchania i kontemplacji, a nie tylko mówienia”. Tym bardziej że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść”.
W związku z podjętym tematem Benedykt XVI stwierdza, że „konieczne staje się tworzenie odpowiedniego środowiska, swoistego «ekosystemu», w którym panowałaby równowaga między milczeniem, słowem, obrazami i dźwiękami”. Jest to konkretne zadanie dla specjalistów różnych dziedzin – socjologów i medioznawców, a w szczególności dla dziennikarzy i wychowawców, dla których pełny rozwój człowieka jest przedmiotem szczególnej troski i osobistego zaangażowania.
W Niedzielę Środków Społecznego Przekazu zanieśmy w wewnętrznym skupieniu modlitwę do Boga, aby nasze słowa mogły się karmić codziennie błogosławioną przez Niego ciszą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.