Ksiądz Jakub Bartczak z Wrocławia, którego teledysk „Pismo Święte” ma setki tysięcy odsłon w Internecie, opowiada o swoich pasjach – hip-hopie, piłce nożnej, snowboardzie i …kapłaństwie.
A o czym będą te kawałki?
O Panu Bogu, Chrystusie i wierze.
To nie będzie nudne?
Właśnie nie. Kumple też się dziwili, że ja mogę nawijać tyle na ten temat. Ale każda piosenka jest o czym innym. Jest tyle różnych patentów, że można o tym w nieskończoność. Bóg to jest temat rzeka, którego nie da się wyczerpać.
Ksiądz jest szczęśliwym człowiekiem?
Tak. Ewidentnie. Bo jestem na swoim miejscu. I tego pilnuję. Modlę się o to.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
---
Wstrzelił się w niszę
Ciekawie się patrzy na dorastających muzyków, zwłaszcza tych obracających się w hip-hopowych kręgach. Kiedy zaczynałem słuchać rapu, w najśmielszych oczekiwaniach nie przechodziło mi przez myśl, że raper z szeroko znanej i cenionej wrocławskiej ekipy WN Drutz osiągnie kiedyś tak gigantyczny sukces jako Ksiądz Jakub Bartczak.
Bo to, że różni ludzie w różnym wieku piszą o różnych rzeczach, wiedziałem od dawna. Zwykle jednak proces ten dotyczył płynnego przejścia od tematów, nazwijmy to, „murkowo-młodzieżowych” do poważniejszych, opisujących wątpliwe uroki dorosłego życia czy też wkraczanie w nie. Rodzina, żona, praca, skąd wziąć kasę na samochód i tym podobne. Kto by przypuszczał, że jeden z tych do-niedawna-młodych-i-szalonych-raperów zostanie nawijającym księdzem?
A jednak został, w dodatku jego kumple ze starych grup wciąż stoją za nim – jeden wyprodukował jego kawałek, a drugi złożył wideoklip. Tą drogą Ksiądz Jakub Bartczak wstrzelił się w swoją niszę w sposób, który pozwolił mu zaistnieć nawet w telewizyjnym Teleexpressie.
Strzał w dziesiątkę? Jak najbardziej – tak oto raper zbudował pomost między swoimi odbiorcami a Pismem Świętym, któremu poświęcił tekst. O tym, jak ważna w tym przypadku jest forma, nie trzeba nikogo przekonywać – to ona skupiła uwagę osób, do których ciężko byłoby trafić w inny sposób, bo z kościołem mają do czynienia okazjonalnie (Boże Narodzenie, Wielkanoc, ewentualnie pogrzeb) albo wcale. Mam na myśli nie tylko młodzież, ale także choćby rówieśników księdza Kuby, którzy od dawna interesują się wrocławską sceną hip-hopową, więc mają go za wiarygodną i ważną osobę. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że można go nazwać weteranem (zaczynał w 1998 r.) – kto mógłby być bardziej przystępny?
Zresztą, o czym my mówimy? Rap chrześcijański nigdy w Polsce nie istniał na jakąś wybitnie szeroką skalę. Fakt, że mamy wreszcie reprezentanta tego gatunku, o którym ktoś słyszał dalej niż w jego własnej klatce, jest warty odnotowania. Wydarzenie ma niebagatelny wpływ na koło promocji, bo ludzie chcą podawać dalej to interesujące znalezisko. I nieważne, czy ktoś potraktuje je poważnie, czy skwituje wzruszeniem ramion – jeden słuchacz więcej, to jedna osoba mająca już nieco szersze pojęcie na temat wiary. Opłaciło się.
Tym bardziej, że Ksiądz ma w planach cały materiał „Powołanie”. Póki co informacji o dacie premiery brak, ale z niecierpliwością na nią czekam. I na falę, jaką na scenie rapowej wywoła.
Marcin Półtorak, absolwent II LO im. Adama Mickiewicza w Skarżysku-Kamiennej
---
Brakowało takich osób
Ks. Jakub Bartczak – ksiądz i raper, w którego życiu, nawet po święceniach kapłańskich, jest miejsce dla rymowania. Wielu raperów mogłoby go krytykować za treści kawałków, gdzie stara się sympatyków tej muzyki (w ten a nie inny sposób) namówić do czytania Pisma Świętego. O wielkości Boga naucza nagrywając w studiu, a także w kościele stara się zbliżyć ku Niemu dzieci i młodzież urozmaicając Msze św. kazaniami w formie „freestyle'u”.
Warstwy tekstowe piosenek duchownego nie należą do najprościej napisanych, ponieważ nie znajdziemy w nich prostych rymów czy bezsensownych wersów, lecz linijki bogate w treść, która kierowana jest do ludzi. Brakowało w środowisku hip-hopowym takich osób, które prezentowały rap chrześcijański na tak dużą skalę. Rzadko który artysta znajduje miejsce w tekście na choćby jeden wers o jakiejkolwiek prawdzie zawartej w Biblii, raczej daleko odbiegają oni od takich tematów. A Pismo Święte należy czytać, ponieważ znajdziemy tam odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Jakub Bartczak zachęca nas do tego w sposób muzyczny korzystając z rapu, a nie innego gatunku. Dzięki takiemu odważnemu posunięciu wielu ludzi, którzy błądzą, odkryje chrześcijaństwo.
Jakub Kawka, uczeń II LO im. Adama Mickiewicza w Skarżysku-Kamiennej
---
Szacun dla księdza
Większość projektów w stylu tego, co zaserwował ksiądz Bartczak nie miałaby żadnych szans powodzenia. Powiedzmy sobie szczerze – kultura hip-hop nie była nigdy traktowana specjalnie poważnie. Za przykład można tu podać Dobrą Czytankę wg św. ziom'a Janka, którą osobiście odebrałem bardziej jako tekst prześmiewczy niż mający trafić do kogokolwiek. Chyba wzięły się za to osoby, które z rapem nie miały wiele wspólnego. Inaczej jest w przypadku księdza Bartczaka. Znany wcześniej jako Mane, przed przyjęciem święceń kapłańskich zajmował się tworzeniem tej muzyki, więc nie znajdziemy tutaj naiwnych rymów bez wyczucia, słabego podkładu i swoistej parodii tego, czym miał być w założeniu utwór. Jest to zrobione bardzo profesjonalnie i ma szansę naprawdę trafić do młodzieży, która wyrastając w kulturze hip-hopowej nie będzie czuła, że jest obrażana przez słabe, naiwne próby stworzenia czegoś z przekazem. Ksiądz Jakub Bartczak za to co zrobił, zasługuje tylko i wyłącznie na szacunek.
Marcin Borkowski, absolwent II LO im. Adama Mickiewicza w Skarżysku-Kamiennej
---
Bóg nie okazał się nudny
To Marcin Borkowski, mój uczeń, pierwszy pokazał mi kawałek księdza Bartczaka. Przyznaję uczciwie – nie znam się kompletnie na tym rodzaju muzyki, za to moi uczniowie, zwłaszcza Ci tutaj cytowani, orientują się w nim świetnie. I odkąd ks. Jakub nagrał „Pismo Święte” jest mi o wiele łatwiej prowadzić katechezy z tekstami biblijnymi. Młodzież, szczególnie ta „rymująca”, zaczęła zauważać, że Biblia też jest Księgą dla nich i o nich. Że ze Słowem Bożym ich często zagmatwane i zbuntowane życie staje się prostsze, bardziej zrozumiałe, piękniejsze. Bóg nie okazał się nudny i „niedopasowany” do ich rzeczywistości. A Ksiądz Bartczak dał mocy słów Pisma gwarancję swoją otwartością, pasją i profesjonalizmem. W tym co robi jest nie tylko doświadczony, lecz przede wszystkim prawdziwy. A prawda przecież wyzwala, na przykład szacunek. Młodzież, wbrew pozorom, naprawdę dobrze zna się na ludziach. Potrafi docenić to, co autentyczne, trafne, robione z sercem i myślą o nich. I dzięki temu, prędzej czy później, znajduje swoją drogę do Boga.
Małgorzata Janiec, katechetka w II LO im. Adama Mickiewicza w Skarżysku-Kamiennej
Artykuł pochodzi z kwartalnika eSPe nr 100/2013 – Z pasją powołani http://www.mojepowolanie.pl/1033,a,espe-100-z-pasja-powolani.htm
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.